Żużel. Prezes Skrzydlewski dzwonił do Norberta Kościucha z zaproszeniem. Żużlowiec zjawi się w Łodzi

Choć ten sezon nie układa się po myśli Norberta Kościucha, to zamierza go skończyć z przytupem. Zawodnik Get Well Toruń przyznał, że... wciąż nie wjechał się w sezon, mimo że przed jego drużyną ostatni ligowy pojedynek.

Jakub Nowak
Jakub Nowak
Norbert Kościuch WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch.
Dla wychowanka Unii Leszno był to pierwszy oficjalny mecz ligowy na stadionie im. Alfreda Smoczyka przeciwko swojej byłej drużynie. Żużlowiec dostał szansę na zaprezentowanie się leszczyńskiej publiczności dopiero w swoim trzecim starcie.

- No trudno, czasami tak się układa mecz. Wiadomo, że każdy chce jak najlepiej, żeby drużyna wygrywała. Szansę dostałem troszeczkę później. Swoje trzy biegi odjechałem. Nie było najgorzej. Mogłem zdobyć z dwa punkty więcej i wtedy byłbym zadowolony. Trochę żałuję ostatniego biegu. Jedna decyzja przy regulacji sprzętu nie ta i zaczyna to źle wyglądać - tłumaczył po rozegranym meczu Norbert Kościuch.

Ten sezon nie układa się kompletnie po myśli zawodnika Get Well Toruń. Żużlowiec w tym roku wystartował raptem w 30 wyścigach w najwyższej klasie rozgrywkowej (zobacz tutaj więcej statystyk). Pomimo nieudanej przygody z PGE Ekstraligą, Kościuch nie wyklucza pozostania w gronie najlepszych.

ZOBACZ WIDEO Sędziowie jak żołnierze. Słupski mógłby prowadzić mecze Motoru

- Nie wiem. Szczerze mówiąc, nie myślałem o roku 2020. Póki co, pierwsza myśl jaka mi się nasuwa, to chciałbym ten sezon jak najdłużej przejechać. Zostało nam jedno spotkanie i nie chciałbym kończyć sezonu w takim momencie, w którym jestem, tylko skończyć go na fali. Na pewno będę występował w różnych turniejach na tyle ile się da, żeby tych biegów jak najwięcej odjechać - wyjaśnił rówieśnik Krzysztofa Kasprzaka.

Co ciekawe, żużlowiec nie pożegnał się jeszcze definitywnie ze swoją dotychczasową drużyną. Gdyby Kościuch pozostał na kolejny sezon w barwach Aniołów, należałoby to pewnie uznać za niespodziankę.

- Nigdy nie mówię nigdy. Ja nie myślałem, więc ciężko mi cokolwiek mówić. Przyjdzie koniec września i wtedy zacznę coś myśleć. Wtedy będę miał lepszy obraz swojej dyspozycji. Teraz ciężko cokolwiek wywnioskować po paru biegach. Niby biegi lepiej wyglądają, ale jeszcze czegoś brakuje. Na pewno potrzebuję jazdy. Co będzie dalej, usiądziemy i będziemy myśleć - wyjaśnił Kościuch.

W sezonie 2018 wychowanek Unii Leszno reprezentował barwy Orła Łódź. Niebawem ponownie będzie miał okazję zaprezentować się łódzkiej publiczności podczas turnieju towarzyskiego organizowanego przez prezesa Witolda Skrzydlewskiego (czytaj więcej o tych zawodach).

- Pozdrawiam przede wszystkim prezesa, bo mamy ze sobą bardzo dobre relacje. Rzadko się spotyka takich ludzi. Ja już tam nie jeżdżę, a dzwonimy czasami do siebie i nie ukrywam, że prezes już parę razy dzwonił. Oczywiście nie w kontekście nowego sezonu, ale po prostu porozmawiać - wyjaśnił reprezentant Get Well.

- Mimo że media go czasami źle przedstawiają, to ja mam z nim bardzo dobre relacje. Dzwonił do mnie, żebym przyjechał. Na pewno przyjadę do prezesa, a co będzie, to ciężko powiedzieć - dodał Norbert Kościuch.

Czy Norbert Kościuch powinien zostać w PGE Ekstralidze?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×