Żużel. Prezes Falubazu: Nicki Pedersen miał od nas zielone światło na rozmowy z innymi klubami
Nicki Pedersen poza Falubazem. Okazuje się jednak, że w Zielonej Górze po nim nie płaczą. Żużlowiec już jakiś czas temu dowiedział się, że umowa z nim nie zostanie przedłużona i dostał zielone światło na rozmowy z innymi klubami.
Wyjaśnijmy, że formalnie jest tak, iż kluby mogą podpisywać kontrakty z zawodnikami wyłącznie w oknie transferowym, które otwiera się w listopadzie. Nikt jednak nikomu nie zabrania rozmawiać. Żużlowcy, którzy skończyli sezon, mogą nawet dostać zgodę od macierzystego klubu na negocjowanie z chętnymi na ich usługi. Taki właśnie mechanizm zadziałał w przypadku Pedersena, którego Falubaz już nie chce, więc GKM może się starać o zawodnika. Oczywiście o porozumienie, bo kontrakt może zostać zawarty najwcześniej 1 listopada.
Czytaj także: Cieślak marzy o Hampelu. Czeka aż Unia go wyrzuci
Prezes Goliński nie zdradza, co w zamian za Pedersena. Pytanie, czy klub już ma coś na oku, zbywa śmiechem. Wydaje się jednak, że skoro Falubaz odpuszcza Nickiego, to ma już kogoś w zastępstwie. Z zielonogórskim klubem łączeni są Jarosław Hampel czy Maksym Drabik, ale temat rozmów w Falubazie są tak poukrywane, że trudno cokolwiek przesądzić. Możliwe jest nawet to, że za Pedersena przyjdzie Antonio Lindbaeck, dla którego w GKM-ie teraz najpewniej zabraknie miejsca.
W ogóle to w Zielonej Górze mają niezłą zagwozdkę w kwestii zmian kadrowych. Patryk Dudek musi zostać, Martin Vaculik również. Reszta układanki wymaga określenia ról, jakie mieliby pełnić zawodnicy. Michael Jepsen Jensen czy Piotr Protasiewicz to dobre rozwiązania na drugą linię, ale wtedy trzeba trzeciej armaty.
Czytaj także: Łzy szczęścia pani prezes. Popłakała się z powodu awansu
Follow @ostafinski