Żużel. Madsen to tylko wierzchołek góry lodowej. Dania zagraża Polakom

Leon Madsen, wskakując na drugie miejsce cyklu SGP, dał światu jasny komunikat: Dania chce konkurować z Polską. Czy kraj Hamleta jest już na tyle blisko, by Zmarzlik i spółka poczuli na plecach ich oddech?

Przemysław Półgęsek
Przemysław Półgęsek
Leon Madsen WP SportoweFakty / Jarek Pabijan / Na zdjęciu: Leon Madsen
Gdyby nowy sposób punktacji w cyklu SGP zaczął obowiązywać rok wcześniej, Bartosz Zmarzlik nie cieszyłby się w październiku ze złota IMŚ. Sprzed nosa zgarnąłby mu je Leon Madsen. Liderowi forBet Włókniarza zabrakło szczęścia również w TAURON SEC. Wywalczył co prawda brązowy medal, ale gdyby nie kontuzja z pewnością stanąłby na najwyższym stopniu podium. Tak czy siak było ono jednak okupowane przez Duńczyka, a konkretnie Mikkela Michelsena.

Żużlowcy z Półwyspu Jutlandzkiego brylowali także w PGE Ekstralidze. W pierwszej 16 minionego sezonu pod kątem średniej biegopunktowej - znalazło się ich aż czterech! Wśród nich - rzecz jasna - fenomenalny Madsen, który usadowił się na czele klasyfikacji.

Towarzyszy mu nie tylko wciąż rozwijający się Michelsen. Nie można bowiem pominąć chociażby Nickiego Pedersena. Co prawda 3-krotny mistrz świata wypadł już z cyklu SGP, ale w PGE Ekstralidze wciąż budzi podziw. Średnia powyżej 2,0 w wieku 42 lat to nie byle co, a w MRGARDEN GKM-ie Grudziądz zapowiadają, że kolejny sezon będzie dla Dzika jeszcze lepszy. Pedersen w nowym klubie spotka kolejnego rodaka. Kenneth Bjerre też nie należy przecież do żużlowych ogórków.

Ta wyliczanka mogłaby trwać naprawdę długo. Niels Kristian Iversen, Michael Jepsen Jensen, odbudowujący się w Gdańsku Peter Kildemand i wielu innych. Za nimi zaś jeszcze dłuższa kolejka dzieciaków głodnych zwycięstw - chłopaków, którzy często lekcje czarnego sportu odbierali od jednego z najlepszych trenerów - Erika Gundersena. Większość polskich kibiców zna już Frederika Jakobsena i słyszała o Jonasie Jeppesenie. Niedługo w pamięć powinny nam zapaść również nazwiska Patricka Hansena, Tima Soerensena czy przede wszystkim Marcusa Birkemose.

Duńczycy coraz bardziej zbliżają się poziomem do żużlowców z Polski. Trudno stwierdzić, kto dziś wygrałby bezpośrednie międzynarodowe spotkanie. Dziś z pewnością nie mogłoby do niego dojść w pełnych składach. Skłóceni z kadrą są bowiem nie tylko polscy zawodnicy pokroju Drabika czy Pawlickiego. Dopóki menedżerem Duńczyków jest Hans Nielsen trudno spodziewać się w zawodach drużynowych choćby Pedersena.

Jak widać, wbrew powszechnej opinii biało-czerwoni nie są hegemonami światowego żużla, a niektóre reprezentacje prezentują wręcz bliźniaczy potencjał. Polscy kibice powinni być szczęśliwi, bo jak wiadomo sukcesy w sporcie są niczym stosunek płciowy - samemu też można, ale dużo fajniej jest mieć kogoś drugiego.
Czytaj także: Cała Polska jedzie w lewo. Kibice docenili klasę mistrza

ZOBACZ WIDEO Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce


Czy duński żużel ma potencjał porównywalny z polskim?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×