Żużel. Koronawirus. W Ostrowie potrenowali, a teraz siedzą w domach i czekają

W Ostrowie Wielkopolskim do czasu obowiązywania zakazu trenowania, udało się przeprowadzić trzy zajęcia na torze. Żużlowcy rozprostowali kości po zimie. Klub w obliczu zagrożenia epidemicznego zamknął biuro i przeszedł na pracę zdalną.

Maciej Kmiecik
Maciej Kmiecik
Grzegorz Walasek na prowadzeniu WP SportoweFakty / Anna Kłopocka / Na zdjęciu: Grzegorz Walasek na prowadzeniu
To nie tak miało wyglądać. Po kilku dniach ciężkiej pracy, udało się doprowadzić tor do stanu używalności i 9 marca w Ostrowie rozpoczęły się pierwsze treningi. Wówczas jeszcze sytuacja w kraju wyglądała zupełnie inaczej, a zawodnicy otwarcie mówili, że szykują się na niedzielny Memoriał Rifa Saitgariejewa.

- Rozprostowaliśmy kości po zimie. Dwa, trzy treningi i będzie można testować motocykle - zakładał Adrian Cyfer. - Jak na pierwsze treningi - znakomite warunki, choć tor na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo ciężki. Jazda bez gazu źle się kończy. Bez względu, który to trening, od razu nawijałem pełen gaz. Trzeba rozprostować kości i przyzwyczaić się do prędkości, żeby zacząć coś stroić przy sprzęcie - deklarował po pierwszych zajęciach Rafał Okoniewski.

Zawodnicy posmakowali jazdy po zimowej przerwie, ale niestety szybko musieli ponownie schować motocykle do warsztatu. Odwołane zostały bowiem wszystkie mecze sparingowe. GKSŻ wprowadziła również zakaz trenowania. W Ostrowie odwołane zostało zgrupowanie reprezentacji Szwecji oraz Memoriał Rifa Saitgariejewa. Z dnia na dzień życie zweryfikowało wszystkie przedsezonowe plany.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

- Biuro klubu zostało zamknięte, ale przeszliśmy na pracę zdalną. Można się jednak z nami kontaktować telefonicznie, mailowo czy poprzez media społecznościowe. Zamknęliśmy natomiast sklep w Galerii Ostrovia zanim jeszcze weszły w życie ograniczenia dotyczące handlu w takich obiektach. Na razie to wszystko nie odbija się jakoś drastycznie. Sponsorzy są przychylni, nie odwracają się, a nawet dopinamy online szczegóły kolejnych umów. Każdy rozumie, że sytuacja jest wyjątkowa. Znajdujemy się w zawieszeniu. Wiemy, że nie możemy trenować, ani rozgrywać sparingów. Odnośnie ligi, to chodzą różne głosy. Sytuacja jest dynamiczna. Będziemy czekać, jak to wszystko się rozwinie - wyjaśnia Radosław Strzelczyk, prezes TŻ Ostrovia.

Tomasz Gapiński już podczas treningów deklarował, że nie ma sensu rozpoczynać ligi bez kibiców. - Należy to wszystko opóźnić i jechać z kibicami. W październiku też bywa dobra pogoda, więc sezon może zostać wydłużony. Jaki jest sens rozgrywania zawodów bez publiczności - zastanawiał się kapitan ostrowskiej drużyny.

Juniorzy Arged Malesa TŻ Ostrovia zdołali już nawet trochę pojeździć spod taśmy podczas trzecich zajęć na torze. - Młodzież na pewno potrzebuje tej jazdy więcej niż seniorzy, żeby po zimowej przerwie wróciły nawyki - tłumaczył Mariusz Staszewski. Na kolejną okazję do treningów poczekają. Póki co nie wiadomo, jak długo.

- Jesteśmy przed sezonem. Liczymy się z tym, że wszystko się późni. Nie wiemy, o ile. Zdajemy sobie sprawę, że jak już zagrożenie ustanie i sytuacja wróci do normalności, to kalendarz żużlowy będzie bardzo napięty. Trzeba się także liczyć z tym, że liga może zostać wydłużona aż do października. Nie pozostaje nam nic innego, jak czekać i stosować się do zaleceń. Wierzę, że nasze służby medyczne uporają się z tym wirusem, a my jako społeczeństwo wydatnie im w tym pomożemy - kończy Radosław Strzelczyk.

Zobacz także: Wielkie biznesy prezesów w czasach zarazy
Zobacz także: Niektórzy żartują z koronawirusa

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy władze polskiego żużla w obliczu epidemii koronawirusa podejmują właściwe decyzje?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×