Żużel. Co z kasą z telewizji? Prezes mówi, że brak play-off nie oznacza renegocjacji kontraktu
Około 20 milionów rocznie dostaje PGE Ekstraliga z tytułu kontraktu telewizyjnego z Canal Plus. Czy wypłata pieniędzy jest zagrożona w związku z koronawirusem? - Jeśli zaliczymy sezon, to nie ma strachu - mówi prezes Ekstraligi Żużlowej.
Pozostaje pytanie, ile spotkań rozgrywek 2020 uda się odjechać. Czy będzie to pełny sezon? Już teraz mówi się, że jeśli liga nie wystartuje w czerwcu, to może zabraknąć czas na play-off. - Nie ma sztywnego zapisu, jak w przypadku braku jednej z drużyn, że brak play-off oznacza renegocjację umowy - wyjaśnia Stępniewski.
- Sztywnego zapisu może nie ma, ale nie wierzę, że w kontrakcie za 20 milionów nie ma jakichś klauzul odnoszących się do nadzwyczajnych wydarzeń. Umowa jest na 64 mecze. Osiem mniej, w dodatku tych najbardziej atrakcyjnych może zrodzić pewien kłopot. Trochę się tego obawiamy. Nie mamy pewności, bo też nie znamy pełnego zapisu tego kontraktu - mówi prezes jednego z klubów.
Inna sprawa, że w Canal Plus mają takie podejście, że raczej będą chcieli pójść Ekstralidze na rękę. I jest prawdopodobne, że przy 56 spotkaniach nikt nie będzie kruszył kopii. Stacja będzie zadowolona z tego, że w czasie wielkiego kryzysu udało się odjechać sezon.
Dla ekip startujących w PGE Ekstralidze byłoby oczywiście lepiej, gdyby telewizja potraktowała ewentualny brak kilku spotkań jako wypadek przy pracy i przymknęła na to oko. Już teraz Piotr Rusiecki, prezes mistrza Polski Fogo Unii Leszno mówi, że o ile przed koronowirusem średni budżet klubu najlepszej ligi świata wynosił 7 milionów złotych, o tyle po wygaśnięciu epidemii już taki nie będzie. Niepewne są wpływy z biletów, ale i też te od sponsorów. Te 2 do 2,5 miliona z EŻ (z umowy telewizyjnej i sponsorskiej) mogłyby zapewnić klubom stabilizację.
Czytaj także:
Trener kadry boi się o mamę: żużel przeżyje
Prezes mistrza Polski: nie mam dochodów, nie mam z czego płacić
KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>