Żużel. W marketach tłumy, na stadionach pustki. Piotr Protasiewicz: Tego nie potrafię zrozumieć

- Jest kilka regulaminowych obostrzeń, których nie potrafię do końca zrozumieć - mówi Piotr Protasiewicz, porównując zasady panujące na stadionach żużlowych do tych w supermarketach.

Dawid Borek
Dawid Borek
Piotr Protasiewicz WP SportoweFakty / Mateusz Wójcik / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
Mecze PGE Ekstraligi w sezonie 2020 będą odbywać się według bardzo rozbudowanego i rygorystycznego regulaminu sanitarnego. Na stadionach obowiązywać będzie m.in. nakaz zachowania dwumetrowego dystansu między osobami, a przy zawodniku będzie mógł przebywać tylko jeden mechanik. Chodzi o to, by na obiekcie przebywało jak najmniej osób.

- Jest kilka regulaminowych obostrzeń, których nie potrafię do końca zrozumieć. Do supermarketu może wejść ok. 1000 osób, a na otwarty stadion żużlowy nie może wejść 150-200 osób, czego za bardzo nie rozumiem. Trzeba to jednak akceptować i stosować - komentuje Piotr Protasiewicz w rozmowie z Radiem Index.

Kapitan Falubazu Zielona Góra zwraca też uwagę na moment, w którym żużlowcom zostanie umożliwiona opcja treningów. Zajęcia indywidualne i drużynowe w klubach PGE Ekstraligi rozpoczną się nie wcześniej niż 29 maja i potrwają do czasu rozpoczęcia rozgrywek.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

- Wierzę, że czas odpalenia treningów nastąpi wcześniej, bo jednak niektórzy zawodnicy mogli trenować w Szwecji, Danii, Czechach. My w Polsce nie możemy trenować. Co prawda zawodnicy zagraniczni mają kwarantannę, ale szkoda, że my nie możemy kręcić sobie kółek i się rozjeżdżać. Jednak nie mieliśmy takiej możliwości, jak zawodnicy z innych państw - przyznaje Protasiewicz.

Poza regulaminem sanitarnym, istotne zmiany nastąpiły też w kontraktach zawodniczych. Te musiały być renegocjowane - w związku z pandemią koronawirusa i jej następstwami, w PGE Ekstralidze wprowadzono niższe stawki za podpis i punkt. W najlepszej żużlowej lidze świata zjechano z 250 tysięcy za podpis i 5 tysięcy za punkt do 200 i 2,5 tysiąca.

- To będzie sezon na przeżycie dla zawodników, ich teamów i klubów, ale zdecydowanie lepiej jest jechać w takich warunkach i na takich zasadach, niż siedzieć w domu i martwić się o to, czy w sezonie w ogóle wystartujemy. To jedyne dobre rozwiązanie - mówi Protasiewicz.

Zobacz też:
Żużel. Dudek kasy nie przelicza, ale nie ukrywa niedosytu. "To nie jest to, co by się chciało"
Żużel. "Gość" uratuje polski żużel? Tak uważa Grzegorz Walasek

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×