W tym artykule dowiesz się o:
Fani zespołu z Torunia wyrazili wyraźny sprzeciw. Nie chcą oni, by punkty dla ich ukochanej drużyny zdobywał zawodnik rodem z Bydgoszczy. Kibice obu klubów lekko mówiąc nie przepadają za sobą. Konsekwentnie starają się o tym przypominać na każdym kroku. Tym samym nie dziwi fakt, iż angaż Tomasza Golloba w Unibaksie wywołał falę protestów. Nieco inaczej sytuacja ma się nad Brdą. Tam w poprzednich latach startowało kilku wychowanków dawnego Apatora. Mało tego, część z nich spotkała się z sympatią miejscowych fanów.
Pierwszym z grupy torunian, którzy w ostatnich latach startowali z gryfem na piersi jest Mirosław Kowalik. Zawodnik ten po 15 latach startów opuścił Apator Toruń, by zasilić szeregi rywala zza miedzy. W Polonii Bydgoszcz spędził dwa sezony, które zakończyły jego karierę. W latach 2003 i 2004 spisywał się poniżej swojego poziomu. W roku 2005 miał ważny kontrakt z klubem, lecz nie wystartował w żadnym spotkaniu.
Tego zawodnika przedstawiać nikomu nie trzeba. Indywidualny Mistrz Polski, a więc Jacek Krzyżaniak zanim zasilił Polonię startował w WTS-ie Wrocław. Na Dolny Śląsk odchodził skłócony z ówczesnym Apatorem. Toruński klub wystawił go na listę transferową po cenie wyższej od tej, która widniała na umowie. Żużlowiec w Bydgoszczy spędził trzy lata. Tak jak w przypadku Kowalika, dla Krzyżaniaka nie były to lata tłuste, a raczej chude. Po nieudanym sezonie 2005 nie znalazł miejsca w składzie "Gryfów" i przeniósł się do pierwszoligowego GTŻ-u Grudziądz.
W sezonie 2003 Robert Sawina zdecydował się zejść o jeden poziom niżej, zasilając pierwszoligowy GTŻ Grudziądz. Dość nieoczekiwanie przed startem sezonu 2005 chęć skorzystania z usług "Sawki" zgłosili sternicy klubu z Bydgoszczy. Powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej był dla Sawiny bardzo udany. Stał się jednym z filarów Polonii, która m.in. dzięki jego dobrej postawie zdobyła srebro DMP. Rok później szło mu już nieco słabiej, przez co zdecydował się zakończyć karierę. Z kolei w sezonach 2011 i 2012 pełnił rolę trenera/menadżera Polonii.
W sezonach 2003-2005 Robert Kościecha punktował dla Wybrzeża Gdańsk. Szczególnie udane były dla niego dwa ostatnie sezony. W roku 2004 o mały włos nie stanął on na podium częstochowskiego finału IMP, a w 2005 był solidnym ligowcem, zdobywając lekko ponad dwa punkty na wyścig. Przed startem następnych rozgrywek zdecydował się założyć plastron z gryfem. Wówczas jego przygoda z Polonią trwała tylko rok, bez większych sukcesów poza brązowym medalem DMP. Z Bydgoszczy przeniósł się do swojego macierzystego zespołu, a więc do Unibaksu Toruń. Po trzech sezonach ponownie stał się polonistą i od sezonu 2010 reprezentuje drużynę znad Brdy. Kościecha chwali sobie bydgoski klimat i sam jest lubiany przez miejscową publiczność.
Ostatnim z grupy bohaterów tekstu jest Tomasz Chrzanowski, który w sezonie 2009 startował bez większych sukcesów w barwach Polonii Bydgoszcz. Był to najsłabszy sezon ligowy w karierze "Chrzanka", gdyż jego średnia biegowa wyniosła ledwie ponad jeden punkt. Nic więc dziwnego, iż starty w Bydgoszczy były dla niego jedynie jednorocznym epizodem. Jak to często bywało w przypadku zawodników niechcianych w Polonii, Chrzanowski rok później znalazł się w Grudziądzu.