W tym artykule dowiesz się o:
Zaskakujące rozstrzygnięcia przyniosła już ubiegłoroczna rywalizacja o tytuł najlepszego zawodnika naszego globu. Przed jej początkiem mało kto spodziewał się przecież, że na najwyższym stopniu podium może stanąć Chris Holder. Od lat w Grand Prix wygrywali bowiem bardzo doświadczeni żużlowcy. Tym razem było inaczej i to z całą pewnością zapowiedź zmian, które dokonują się w cyklu. Walka o tytuł mistrzowski w sezonie 2013 zapowiada się zdecydowanie ciekawiej niż przed rokiem przynajmniej z kilku powodów.
Awans do żużlowej elity wywalczyli zawodnicy, którzy z całą pewnością wniosą do niej wiele świeżości i podniosą poziom rywalizacji. W ten sposób należy oceniać Nielsa Kristiana Iversena, Mateja Zagara i Krzysztofa Kasprzaka. Co więcej, tym razem należy również stwierdzić, że dzikie karty zostały rozdane w sposób jak najbardziej prawidłowy. Zawodnicy, którzy otrzymali zaproszenie do walki z najlepszymi, mają odpowiednie umiejętności, żeby rzeczywiście namieszać w cyklu. Jarosław Hampel będzie z całą pewnością jednym z faworytów do medalu, Martin Vaculik pokazał już w ubiegłym sezonie, że jest w stanie wygrywać, kiedy stanął na najwyższym stopniu podium w Gorzowie. Darcy Ward to z kolei żużlowiec, któremu w Grand Prix wróży się podobną karierę do Chrisa Holdera. Odstawać będzie jedynie pewnie Tai Woffinden, ale i tak należy stwierdzić, że w sezonie 2013 o tytuł nie będą walczyć przypadkowe nazwiska. Kto więc ma największe szanse na medale? Oto zawodnicy, którzy naszym zdaniem rozstrzygną między sobą kwestię mistrzowskiego tytułu?
7. miejsce: Greg Hancock (USA)
Czas płynie, a Amerykanin znajduje się cały czas w bardzo wysokiej formie. Potwierdził to w sezonie 2011, kiedy wywalczył tytuł mistrza świata. Bardzo bliski był tego również przed rokiem, jednak w decydującej części sezonu pierwsze skrzypce grali Chris Holder i Nicki Pedersen. Niektórzy zastanawiają się, jak długo Amerykanin będzie w stanie walczyć z najlepszymi. Pojawiają się nawet spekulacje, że rok 2013 może być dla Hancocka ostatnim w Grand Prix. Nie jest to jednak w żadnym wypadku związane z jego formą sportową.
Zawodnik Polonii Bydgoszcz w światowym speedway'u osiągnął już wszystko i ze sceny chciałby zejść we właściwym momencie. W sezonie 2013 Hancock uplasuje się jednak z pewnością w czołówce. Być może nie odegra pierwszoplanowej roli, ale na pewno może pokusić się o wygrane w pojedynczych turniejach. Amerykanin przyzwyczaił jednak do tego, że nie jest minimalistą - startuje w cyklu po to, żeby zostać mistrzem świata i z takim podejściem przystępuje do każdego sezonu. Naszym zdaniem znajdzie po raz kolejny zajmie wysoką pozycję, ale powoli będzie ustępować miejsca innym zawodnikom i ostatecznie nie zdobędzie żadnego z medali.
- Jestem bardzo zdeterminowany by sięgnąć po tytuł po raz kolejny. Początek sezonu 2012 w Grand Prix miałem bardzo udany i oczywiście zależało mi na obronie mistrzostwa. Przez długi czas przewodziłem w stawce cyklu, więc ostateczna przegrana w walce o złoto była dla mnie przygnębiająca. Byłem jednak bardzo blisko - powiedział w jednym z wywiadów żużlowiec Polonii Bydgoszcz.
6. miejsce: Andreas Jonsson (Szwecja)
Szwedzi bardzo długo czekają już na zawodnika, który zostanie mistrzem świata. Wydaje się, że szanse ma na to jedynie Andreas Jonsson. Żużlowiec ekipy z Zielonej Góry apetyty fanów rozbudził w sezonie 2011, kiedy wywalczył srebrny medal. Przed rokiem było już jednak znacznie gorzej. Dziewiąta pozycja w praktyce powinna oznaczać problemy ze startem w tegorocznej edycji, ale Jonsson skorzystał na wycofaniu się z cyklu Jasona Crumpa. "AJ" to wciąż zawodnik o nieprzeciętnych umiejętnościach. Zawodnik wierzy, że poprzedni sezon w cyklu był jedynie wypadkiem przy pracy. Nic więc dziwnego, że w teamie zawodnika doszło do wielu zmian.
- Musiałem podziękować sponsorom, zmieniłem klub w Szwecji. Poczyniłem także przygotowania z moim teamem do przyszłorocznego sezonu. Skończyłem współpracę z Carlem Bloomfeldem, mam w zespole teraz dwóch mechaników. Wracamy do tego, co było kiedyś i się sprawdzało. Mam nadzieję, że będzie to działało na wysokim poziomie - powiedział w jednym z wywiadów Jonsson.
Zawodnik Stelmetu Falubazu Zielona Góra naszym zdaniem odjedzie w cyklu znacznie lepszy sezon, ale nie włączy się do walki o medale. Jonsson nie powinien mieć większego problemu z utrzymaniem się w Grand Prix. W kilku turniejach Szwed może z pewnością pokusić się o miejsce na podium, ale nie wystarczy to, żeby zagrozić w końcowej klasyfikacji najlepszym.
5. miejsce: Emil Sajfutdinow (Rosja)
W Grand Prix do głosu coraz bardziej zaczynają dochodzić młodzi żużlowcy. Emil Sajfutidinow wdarł się do żużlowej elity przebojem, jednak później jego kariera w walce o tytuł mistrza świata nie rozwijała się tak szybko. Zawodnik miał problemy z kontuzjami i można powiedzieć, że do tej pory nie był w stanie odegrać pierwszoplanowej roli. Był w czołówce, ale do walki o medale - poza debiutanckim sezonem - wyraźnie czegoś brakowało. W ubiegłym roku był piąty, a wcześniej kończył rywalizację na szóstej pozycji. Teraz Rosjanin chce przynajmniej powtórzyć brązowy medal, który wywalczył w pierwszym swoim sezonie w cyklu. Pomóc ma w tym zmiana otoczenia w lidze polskiej. Po siedmiu sezonach spędzonych w barwach bydgoskiej Polonii menadżer Sajfutdinowa Tomasz Suskiewicz przyznał, że jego zawodnik potrzebował nowych bodźców. Takim mają być starty we Włókniarzu Częstochowa.
- Emil chciał coś zmienić w swojej karierze. Chciał zmienić środowisko. W Bydgoszczy wszystko było przewidywalne. Przyszedł czas, kiedy Emil uznał, iż trzeba poszukać nowych impulsów. Nie wiem, czy zmiana klubu wyjdzie mu na dobre. Ale nie przekonamy się o tym do momentu, aż sami nie sprawdzimy, czy podołamy nowemu wyzwaniu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Suskiewicz.
W nadchodzącym sezonie Sajfutdinow powinien bez większych problemów być w czołówce Grand Prix. Naszym zdaniem Rosjanin nie zdobędzie jednak medalu i znajdzie się za plecami kilku innych żużlowców.
4. miejsce: Jarosław Hampel (Polska)
Dzika karta dla Jarosława Hampela ucieszyła nie tylko polskich kibiców, ale chyba całe środowisko żużlowe. W ubiegłym sezonie żużlowiec odniósł poważną kontuzję, która wyeliminowała go z walki o tytuł. Żużlowiec Stelmetu Falubazu Zielona Góra być może nie walczyłby o miejsce na najwyższym stopniu podium, ale z całą pewnością utrzymałby się w gronie najlepszych w sezonie 2012. Hampel wrócił zresztą do Grand Prix na ostatnie turnieje, ale długi rozbrat z motocyklem był u niego bardzo widoczny i przełożył się na osiągane wyniki. W Malilli, Vojens i Toruniu "Mały" był daleki od formy, którą prezentował choćby na początku sezonu.
- Rzeczywiście, powrót na tor po tak długiej przerwie okazał się dla mnie bardzo ciężki. Najpierw wydawało mi się, że będzie nieco łatwiej, ale okazało się, że po takiej kontuzji i takim okresie, w którym nie było jazdy, wyglądało to tak a nie inaczej. W tym sporcie do wyników trzeba dochodzić poprzez bardzo solidną i przede wszystkim regularną pracę. Po kontuzji, którą miałem, nie byłem w stanie nadgonić straconego czasu. To było widać w trakcie moich występów w końcowej fazie sezonu - przyznawał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl żużlowiec.
Jarosław Hampel to z pewnością nadal jeden z najlepszych zawodników na świecie i w sezonie 2013 nie powinien mieć problemów, żeby to udowodnić. Powrót na tor w ubiegłym sezonie był bardzo trudny. Nadrobienie straconego czasu w takim krótkim okresie, kiedy wszyscy wokół byli rozpędzeni, graniczyło wręcz z cudem. Teraz jednak sytuacja będzie wyglądać zupełnie inaczej. Żużlowiec Stelmetu Falubazu przejdzie przez cały okres przygotowawczy, wsiądzie na żużlowy motocykl w tym samym czasie co konkurencja i na pewno będzie zupełnie innym zawodnikiem w cyklu Grand Prix. Hampel jest w stanie włączyć się do walki o medale, ale nieco większe szanse dajemy innym żużlowcom.
3. miejsce: Tomasz Gollob (Polska)
Miniony sezon w cyklu Grand Prix dla Tomasza Golloba i tak był lepszy od wyników, które najlepszy w historii polski żużlowiec osiągał w lidze polskiej. Gollob był jednak daleki od optymalnej, mistrzowskiej formy, którą prezentował w sezonie 2010. Reprezentant Polski zapowiada jednak, że w rywalizacji z najlepszymi nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.
- Zapewniam, że nadal chcę zwyciężać. Mam nadzieję, że będę ścigać się na wysokim poziomie. Cały czas pracuję nad tym, aby być jednym z najlepszych zawodników na świecie. Moim celem jest zdobycie medalu w tegorocznych mistrzostwach. W minionym sezonie zabrakło trochę punktów, ale myślę, że nic się nie stało - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Tomasz Gollob, który w minionym sezonie rywalizację w Grand Prix ukończył na czwartej pozycji.
Wydaje się, że były jeździec Stali Gorzów ma duże szanse, żeby wrócić do wysokiej formy. Żużlowiec Unibaksu Toruń już w minionym sezonie, kiedy przeżywał bardzo duże problemy, potrafił notować dobre wyniki w Grand Prix i ostatecznie uplasował się tuż za podium. Gollobowi w znalezieniu się w czołówce i walce o medale ma pomóc zmiana otoczenia w lidze polskiej. Tak było już w przeszłości, kiedy przenosił się do Stali Gorzów. Ta przeprowadzka wyszła mu na dobre i zawodnik liczy, że podobne efekty odniosą starty w Toruniu. Motoarena jest przecież jednym z ulubionych torów Golloba. Przy odrobinie szczęścia najbardziej utytułowany polski zawodnik ma na pewno szansę stanąć na podium i zdobyć kolejny medal w IMŚ.
2. miejsce: Chris Holder (Australia)
Mistrzowskiego tytułu broni się bardzo trudno. Chrisowi Holderowi presja jest jednak obca. Zawodnik słynie z tego, że do uprawiania sportu żużlowego podchodzi na bardzo dużym luzie, który nie przeszkodził mu, żeby znaleźć się na szczycie w minionym sezonie. Australijczyk doskonałą formę złapał zwłaszcza w końcówce rywalizacji i to zadecydowało o tym, że zaskoczył całe środowisko żużlowe, zdobywając złoty medal.
Tytuł Holdera to również wyraźny sygnał, że w Grand Prix zachodzi zmiana pokoleniowa. Jej symbolem było nie tylko odejście Jasona Crumpa, czy wcześniej Leigh Adamsa, ale przede wszystkim życiowy sukces Holdera, który jako pierwszy był w stanie wygrać walkę o złoto ze zdecydowanie bardziej doświadczonymi żużlowcami. - Jestem przekonany, że Chris Holder będzie w czołówce, ale tak sprzyjająca sytuacja może się nie powtórzyć. Nie wykluczam jednak, że będzie to jeden z zawodników, którzy seryjnie zdobywają medale. Każdy sezon jest jednak inny i trzeba maksymalnie wykorzystać swoją szansę. Holder to potrafił i zapisał się w historii światowego żużla - uważa ekspert portalu SportoweFakty.pl Krzysztof Cegielski.
Australijczyk przez miniony sezon bardzo dojrzał. Jeździł bardzo równo nie tylko w Grand Prix, ale także we wszystkich rozgrywkach, w których brał udział. Wydaje się, że jego czas w światowym speedway'u właśnie nastąpił. Holder może być w żużlowej elicie następcą Jasona Crumpa. W sezonie 2013 powinien po raz kolejny stanąć na podium. Mistrzowski tytuł będzie mu obronić jednak bardzo trudno. Naszym zdaniem Australijczyk będzie walczyć o niego do samego końca, ale ostatecznie na najwyższym stopniu podium stanie inny żużlowiec.
1. miejsce: Nicki Pedersen (Dania)
Ubiegły sezon był doskonały w wykonaniu Nickiego Pedersena. Duńczyk był zdecydowaie najlepszym zawodnikiem w lidze polskiej, a w Grand Prix do samego końca bił się o tytuł mistrzowski z Chrisem Holderem. Walka była bardzo zażarta i pełna emocji. Wszystko rozstrzygnęło się w Toruniu i nie obyło się bez kontrowersji związanych z decyzją sędziego w drugim wyścigu półfinałowym. Na tor upadł wtedy Pedersen, zabierając ze sobą przy okazji Lindbaecka. Duńczyk próbował zamknąć Holdera. Sędzia podjął decyzję o powtórce w czteroosobowym składzie. To nie spodobało się Pedersenowi, który jeszcze przed powtórką postanowił porozmawiać z Australijczykiem. Obu jeźdźcom puściły nerwy i przy udziale osób trzecich doszło do przepychanki. W powtórce wygrał Holder, który zapewnił sobie tym samym tytuł mistrzowski, ponieważ jego główny rywal do mety dojechał na trzeciej pozycji.
Rywalizacja była jednak bardzo zacięta do samego końca i pokazała, że Pedersen na poważnie myśli o kolejnym tytule. W sezonie 2011 doświadczony zawodnik borykał się z wieloma problemami i ukończył go dopiero na 10. pozycji. Od razu jednak zapowiadał, że wyciągnie wnioski i wróci na szczyt. Słowa dotrzymał i w minionym sezonie był o krok od mistrzowskiego tytułu, imponował również formą w innych imprezach. Naszym zdaniem Pedersen jest na najlepszej drodze, by w tym roku po raz czwarty w karierze cieszyć się ze złotego medalu.
- W sezonach 2010 i 2011 miałem problemy ze znalezieniem odpowiednich ustawień motocykla, a w szczególności na niektóre śliskie tory w cyklu Grand Prix. Pod koniec ubiegłego roku wraz z moim sprzętem udałem się do szwedzkiego tunera - Jana Anderssona. Po tym, co zrobił czułem się na swoich motocyklach jak za najlepszych czasów. Po prostu kiedy czujesz, że sprzęt jest mocny, to łatwiej ci uwierzyć w siebie, człowiek nabiera motywacji. To są najważniejsze czynniki, by wygrywać z facetami z czołówki - mówił o powrocie do wysokiej formy Pedersen.
Tak głosowali kibice na naszym Facebooku!
W sezonie 2013 rywalizacja w cyklu Grand Prix powinna być najciekawsza od lat. W stawce nie widać zawodników, po których można spodziewać się, że będą odstawać od czołówki. Promocję z Grand Prix Challenge uzyskali żużlowcy, którzy pokazali - albo w cyklu Grand Prix albo na torach ENEA Ekstraligi - że stać ich na walkę z najlepszymi. Duże emocje gwarantuje również odpowiednie rozdanie dzikich kart, które tym razem trafiły we właściwe ręce. Przed kilkoma dniami przeprowadziliśmy za pośrednictwem naszego dedykowanego profilu na portalu Facebook sondę. Pytanie dotyczyło zawodnika, który zdaniem fanów czarnego sportu zostanie mistrzem świata w sezonie 2013. Najwyżej zostały ocenione notowania Jarosława Hampela. Wysoko byli także Nicki Pedersen, Chris Holder, Emil Sajfutdinow i Tomasz Gollob.
Który z zawodników zostanie mistrzem świata? Oddajemy do Waszej dyspozycji komentarze i zapraszamy do merytorycznej dyskusji.