W tym artykule dowiesz się o:
Jako pierwszy sezon 2013 dla portalu SportoweFakty.pl podsumował Jacek Gajewski, który pokusił się o nominację w następujących kategoriach: MVP Sezonu, Największe Objawienie, Najlepszy Obcokrajowiec, Najlepszy Junior, Największe Rozczarowanie, Najlepszy Trener, Najlepszy Transfer, Najgorszy Transfer, Najlepszy Mecz, Największa Niespodzianka (drużyna), Największe Rozczarowanie (drużyna), Najbardziej Pozytywne Wydarzenie, Największy Skandal. Teraz postawę poszczególnych drużyn, zawodników, działaczy i trenerów ocenił Krzysztof Cegielski.
MVP Sezonu: Jarosław Hampel (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Krzysztof Cegielski: Jarek jeździł przez cały sezon perfekcyjnie. Sam pewnie miał obawy co do swojej formy po ubiegłorocznej kontuzji, ale je szybko rozwiał, bo był praktycznie dla swoich rywali nieosiągalny.
Hampel był zawodnikiem, o którym kluby marzą, bo był gwarantem kilkunastu punktów w każdym meczu. Pewne punkty, świetne przygotowanie, bezkonfliktowy charakter - zawodników z takimi cechami po prostu jest bardzo niewielu. Zdobył 274 punkty w sezonie i chyba jest to jeden z najlepszych wyników w historii polskiej Ekstraligi.
Największe Objawienie: Paweł Przedpełski (Unibax Toruń)
Krzysztof Cegielski: Jeszcze rok temu niewiele osób wierzyło, że kariera Pawła może nabrać takich kształtów. Ja pierwszy raz doceniłem tego chłopaka, kiedy bez kompleksów w poprzednim roku na dystansie wyprzedził Janusza Kołodzieja. Przed tym sezonem mówiło się dużo o drużynie Unibaksu, ale padały w tym kontekście nazwiska Gollob, Miedziński, Ward, Holder, Sullivan.
Nikt nie wymieniał Pawła, a to on kilka razy w tym sezonie był ojcem sukcesu swojej drużyny i uważam, że głównie dzięki niemu - przy tych wszystkich problemach zdrowotnych w drużynie - Unibax zaszedł tak daleko w rozgrywkach.
Najlepszy Obcokrajowiec: Niels Kristian Iversen (Stal Gorzów)
Krzysztof Cegielski: Uważam, że jest to zawodnik bez wielkiego talentu i wszystko co osiągnął zdobył swoją ciężką pracą. Swój kolejny sezon w Stali Gorzów miał perfekcyjny. Zawodnik bardzo poukładany, skromny, a zarazem bardzo pewny siebie.
Przy doskonałym sprzęcie stał się w tym roku zawodnikiem podobnie jak Jarek Hampel, którego można określić "maszynką do robienia punktów". Sprawdził się w dwóch ostatnich latach w wielu ciężkich chwilach i myślę, że już ze swojego bardzo wysokiego poziomu w najbliższych latach zbyt nisko nie spadnie.
Najlepszy Junior: Patryk Dudek (Stelmet Falubaz Zielona Góra)
Krzysztof Cegielski: Jeszcze rok temu Patryk wraz ze swoimi najbliższymi walczyli z jego bardzo poważnym stanem zdrowia. Dziś jest jednym z kilku zawodników w polskiej Ekstralidze, którzy byli dominatorami na naszych torach. Jest to zawodnik już bardzo doświadczony, a co najważniejsze radzący sobie również w imprezach najwyższej rangi jak Puchar Świata.
To bardzo mu pomogło uwierzyć w swoje nieprzeciętne możliwości. Bardzo dobrze zaczął ten sezon i na jego szczęście znalazł się w odpowiedniej stajni przygotowującej jego silniki, które przez cały rok spisywały się świetnie. Myślę, że po takim sezonie bardzo płynnie przejdzie w wiek seniorski, bo w tym roku startował już chyba częściej z seniorami niż z juniorami.
Największe Rozczarowanie: Krzysztof Buczkowski (składywęgla.pl Polonia Bydgoszcz)
Krzysztof Cegielski: Wydawało mi się i zdania po jednym sezonie nie zmieniam, że Krzysiek w ostatnich latach robił systematyczne postępy, które doprowadziły go do krajowej czołówki. Był już stałym członkiem reprezentacji Polski. W tym roku zrobił lekki krok do tyłu, ale wierzę, że w kolejnym zrobi dwa do przodu i wróci do grona najlepszych.
Wydawało się, że w tym sezonie sezonie jego forma będzie rosła, ale trwało to krótko i nie udało mu się wejść na swój najwyższy poziom. Nie jest łatwo w trakcie sezonu naprawić to, czego nie udało się wprowadzić z początkiem roku. Myślę, że w tym przypadku głównym problemem były wolne motocykle i na pewno tegoroczne doświadczenie będzie wykorzystane przez Krzyśka w kolejnych latach. Uważam, że nie popełni tych samych błędów i w przerwie zimowej inaczej się przygotuje do kolejnego sezonu.
Najlepszy Trener: Jan Ząbik (Unibax Toruń)
Krzysztof Cegielski: Trener mocno niedoceniany, a mam wrażenie, że jest to osoba stojąca za rozwojem wielu zdolnych, wywodzących się z toruńskiego klubu. Jego wizytówką jest w tej chwili Paweł Przedpełski,ale w ostatnich latach nie kojarzę po stronie toruńskiej potrzeby posiłkowania się juniorami z innych klubów.
Doświadczenie, spokój, codzienna praca przy jednoczesnej skromności i braku parcia na to, żeby być na pierwszym planie powoduje, że jest to osoba, z którą według mnie bardzo konstruktywnie pracuje się tym najmłodszym. Bardzo cieszę się, że wchodzą godnie na rynek młodsi trenerzy jak Piotrek Baron czy Rafał Dobrucki i uważam, że do nich będzie należała przyszłość. Tak czy inaczej, warto docenić pracę i doświadczenie tych starszych.
Najlepszy Transfer: Artiom Łaguta (Unia Tarnów)
Krzysztof Cegielski: Rok temu był to zawodnik mocno doświadczony poprzednim sezonem, który był dla niego fatalny. Wydawało się, że kolejny zły rok już mu się nie powtórzy, bo przecież wcześniej prezentował się wyśmienicie i poprzednie lata miał świetne pieczętując awans do GP.
Idealnie wyczuło tę sytuację kierownictwo tarnowskiej drużyny, a Artiom mając pewne miejsce w składzie, spokój i przewidywalność odpłacił się świetną jazdą, rekompensując stratę Grega Hancocka.
Najgorszy Transfer: Jurica Pavlic (PGE Marma Rzeszów)
Krzysztof Cegielski: Wydawało się, że Jura po latach spędzonych w Lesznie będzie się tylko rozwijał i nowe otoczenie bardzo mu posłuży. Zwłaszcza, że stabilna sytuacja w zespole Pani Marty Półtorak powinna mu tylko pomóc.
Stało się jednak zupełnie inaczej i Jura zamiast stać się jednym z pewnych liderów drużyny ciągle borykał się z problemami - głównie sprzętowymi. Atmosfera niedomówień w drużynie i kłopoty ze złapaniem odpowiednio wysokiej formy w dłuższym czasie spowodowały, że Pavlic musi zaliczyć ten sezon do bardzo nieudanych na naszych torach.
Najlepszy Mecz: Dospel Włókniarz Częstochowa - Unibax Toruń (play-off)
Krzysztof Cegielski: W tym roku mieliśmy kilka fascynujących pojedynków. Bardzo wyrównanych, a co najważniejsze były to mecze, w których zawodnicy wielokrotnie się wyprzedzali. Najczęściej takie spotkania oglądali kibice w Częstochowie. I to nie dzięki KSM, tylko dzięki temu, że przygotowywali tam idealną nawierzchnię do walki.
Częstochowa jest idealnym przykładem dla innych, którzy koncentrują się na rzeczach, które nie mają wpływu na zaciętość spotkań. Wystarczy po prostu przygotowywać odpowiednio równą nawierzchnię, posiadającą więcej niż jedną ścieżkę i wtedy emocje są gwarantowane.
Mecz półfinałowy z Unibaksem nie był emocjonujący wyłącznie dzięki temu, że nawierzchnia była bardzo dobra ,ale też wynik, który oscylował wokół remisu w dwumeczu i emocje do ostatnich metrów spowodowały, że nie sposób zapomnieć o tym pojedynku. W tym meczu było wszystko - wielkie ściganie na torze, upadki, wykluczenia, płacz szczęścia i łzy smutku, a to wszystko na oczach 20 tysięcy kibiców na trybunach. Piękny mecz!
Największa Niespodzianka (drużyna): Betard Sparta Wrocław
Krzysztof Cegielski: Przed sezonem nie można było doszukać się wielkich gwiazd w drużynie wrocławskiej. Piotr Baron i spółka doprowadzili jednak do tego, że dosłownie każdy zawodnik zrobił w tym sezonie znaczący postęp. Zaczynając od Taia Woffindena, który okazał się najlepszy na świecie, a skończywszy na zawodnikach młodzieżowych drużyny wrocławskiej.
Nikt się nie spodziewał, że Batchelor, Ljung czy Suchecki będą zdobywać aż tyle punktów w Ekstralidze. To musiało się przełożyć na ostateczny wynik. Dzięki równej jeździe przez cały rok Sparta osiągnęła wielki sukces, za który trzeba uznać pozostanie w takim składzie w Ekstralidze.
Największe rozczarowanie (drużyna): PGE Marma Rzeszów
Krzysztof Cegielski: Drużyna rzeszowska jest przeciwieństwem wrocławskiej. Tutaj większość zawodników jeździła gorzej niż można było się spodziewać, a jeszcze przy tych okolicznościach lider Nicki Pedersen nie startował w ważnych spotkaniach drużyny bez możliwości zastosowania zastępstwa zawodnika.
To wszystko spowodowało, że po prostu zabrakło punktów w ostatecznym rozrachunku i drużyna zmarnowała cały potencjał klubu, miasta czy Pani Prezes. Ich miejsce w takiej kondycji organizacyjnej jest w Ekstralidze, ale przez co najmniej rok tak nie będzie.
Najbardziej Pozytywne Wydarzenie: Finał IMP
Krzysztof Cegielski: Nie chodzi w tej imprezie, o to kto wygrał czy kto przegrał. Najważniejsze jest to, jak te zawody były zorganizowane, jak to wyglądało w telewizji, a przede wszystkim jak wiele emocji było na torze. Od zawsze powtarzałem, że musimy przy organizacji i planowaniu korzystać z potencjału wielkich koncernów, które mamy przy żużlu.
W tym przypadku Grupa Azoty wzięła na swoje barki odpowiedzialność za tę imprezę i od razu było to bardzo widoczne. Zwłaszcza, że w Tarnowie pokazano w ostatnim czasie jak zmarnować sukces sportowy - tak było choćby po zdobyciu złota w ubiegłym sezonie, kiedy niewiele osób ten sukces zauważyło.
Mając taki produkt jak IMP, najlepszych zawodników w kraju, telewizję i inne czynniki pokazano, jak można to wszystko wykorzystać. Najlepiej przygotowany tor w tym roku w Tarnowie i od razu oglądaliśmy sporo emocji, którymi moglibyśmy obdzielić wiele innych imprez razem wziętych. Emocje na torze, świetna organizacja, oprawa plus wielu kibiców na trybunach powodują najlepszą promocję żużla.
Największy Skandal: Brak odpowiedzialności za dyscyplinę
Krzysztof Cegielski: Wiem, że najłatwiej byłoby wskazać po prostu nieodbyty mecz finałowy w Zielonej Górze. Największym dla mnie skandalem są jednak powody, które doprowadziły do takich sytuacji jak ta z Unibaksem czy podczas walkowera pomiędzy Unią Leszno a PGE Marmą Rzeszów. Uważam, że powodem tych chwil jest totalny brak odpowiedzialności za dyscyplinę osób zarządzających czy też samych zawodników.
Dopuściliśmy do tego, że w przypadku finałowego meczu prywatna osoba w postaci sponsora klubu poprzez jakieś własne ambicje doprowadziła do kompromitacji całego żużla. Druga sytuacja z meczu Unia Leszno - PGE Marma Rzeszów pokazuje, że jeden zawodnik czyli Nicki Pedersen miał decydujący wpływ na to, że żużlowcy z Rzeszowa nie wyjechali na tor. Na tor, który trzeba przypomnieć nie był na czas przygotowany, ale jednak w momencie, kiedy sędzia zezwolił na walkę, był gotowy do jazdy. Uniknęlibyśmy tej kompromitacji, gdyby rzeszowianie jednak wyjechali i walczyli, ale dziś czytamy w jednym z wywiadów z Nickim Pedersenem, który sam się w końcu wygadał i przyznał, że tego dnia obudził się w Lesznie i stwierdził, że absolutnie jego ręka nie nadawała się do jazdy.
Wtedy ekipa gości zapewniała nas, że Nicki jest gotowy do jazdy, a dziś okazuje się, że to była nieprawda. Gdyby Nicki nie wywierał presji i był faktycznie gotowy, zawody by się odbyły, choć pewnie leszczynianie nie uniknęliby kary za opóźnienie z przygotowaniem toru. Nie rozmawialibyśmy jednak o tym "meczu" w kategoriach skandalu.
Trzeba wymagać od władz żużlowych jeszcze większej konsekwencji w działaniu. Po to mamy Polski Związek Motorowy, Główną Komisję Sportu Żużlowego czy zarząd Speedway Ekstraligi, by zarządzać tak, by nikomu już nigdy nie przyszedł do głowy pomysł ośmieszania całej dyscypliny. Ktoś musi wziąć odpowiedzialność za żużel. Musimy wiedzieć, kto rządzi i kogo rozliczać za dobre lub złe ruchy. Jest to wyjątkowo ważne w chwili, gdy dziś znów kluby chcą zrobić wszystko, by podporządkować sobie reguły gry pod swoje własne partykularne i aktualne interesy. Musimy myśleć przyszłościowo o całej dyscyplinie, a nie sugerować się potrzebami chwili jednego czy drugiego klubu czy też jednego czy drugiego zawodnika!
Tak sezon 2013 podsumował Krzysztof Cegielski. Czy zgadzacie się z nominacjami eksperta portalu SportoweFakty.pl? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach. W najbliższych dniach przedstawimy typy i oceny Bartłomieja Czekańskiego.