W tym artykule dowiesz się o:
Od 2010 roku zespół z Podkarpacia zmagał się z wieloma trudnościami. Wówczas to m.in. przez powódź, częste problemy z pogodą i nietrafione transfery mocno ucierpiały finanse klubu, a wyprostowanie sytuacji zajęło działaczom dwa lata, co też miało swoje odzwierciedlenie w wynikach. Ponadto rok temu sternicy KSM - w ramach protestu przeciwko ich zdaniem krzywdzącej karze ze strony GKSŻ - pod koniec rundy zasadniczej postanowili wycofać zespół z rozgrywek ligowych. Każda passa ma swój koniec i fani speedwaya w Grodzie Pawła wierzyli, że tak właśnie będzie w przypadku ciągłych niepowodzeń ich klubu.
Tak też się stało. Sezon 2013 dla KSM Krosno z pewnością był przełomowy, a na pewno najlepszy od kilku lat. Drużyna przede wszystkim odzyskała atut toru i na siedem spotkań u siebie przegrała tylko jedno (i to minimalnie 44:46). W składzie Wilków nie było może wielkich gwiazd, ale siłą KSM było przede wszystkim to, iż była to drużyna w pełnym tego słowa znaczeniu. Zawodnicy często podkreślali, że w trakcie meczu nie są osamotnieni, oraz że wzajemnie sobie pomagają i się dopingują, co jest kluczem do dobrych wyników.
Krośnianie mieli w tym roku udaną przede wszystkim fazę zasadniczą, którą zakończyli na drugiej pozycji w tabeli. Nieco gorzej było w rundzie finałowej, gdzie poprzez wpadkę na swoim torze z Kolejarzem Opole, klub ostatecznie nie zakończył rozgrywek II ligi na podium, lecz tuż poza nim.
- Sezon z pewnością był udany, na pewno lepszy od kilku poprzednich, choć niedosyt pozostał, bo stać nas było na lepsze miejsce. W sporcie jednak trzeba mieć czasami trochę szczęścia, a nas ono w pewnym momencie opuściło. Niemniej jednak trafiliśmy ze składem, była dobra atmosfera w zespole, mecze w Krośnie były bardzo ciekawe, a zawodnicy myślę, że są zadowoleni ze współpracy z nami - takimi słowami tegoroczny sezon podsumował Wojciech Zych, wiceprezes KSM Krosno.
Najlepszy zawodnik: Mariusz Fierlej
Gdyby sugerować się jedynie średnimi biegopunktowymi sklasyfikowanych zawodników, to tytuł MVP powinien trafić do Ronniego Jamrożego. Ten jednak do drużyny dołączył dopiero w trakcie sezonu, w dodatku przez kontuzję stracił dwa mecze i w sumie w barwach KSM pojechał tylko sześć spotkań. Prawdziwym liderem drużyny przez cały sezon był Mariusz Fierlej i to z całą pewnością jego należy uznać za najlepszego zawodnika krośnieńskiej ekipy w tym roku.
Transfer "Filona" wywoływał u kibiców mieszane uczucia. Zawodnik z nieciekawą przeszłością, który na sześć sezonów zawiesił swoją karierę, a ponadto dużo mówiło się o konfliktowym charakterze, przez który w minionym sezonie odszedł z Orła Łódź. W Krośnie stał się jednak liderem i ulubieńcem kibiców. Zawsze dobrze przygotowany, nieustępliwy na torze i oddany klubowym barwom. Sezon skończył ze średnią biegopunktową 2,092 - drugą w zespole, a ósmą w lidze.
- Jestem zadowolony z klubu, dobrze trafiłem. Moim zdaniem niejeden prezes klubu z I ligi mógłby się uczyć w Krośnie - oceniał swoją współpracę z KSM Fierlej. Zadowolenia z postawy "Filona" w tym roku nie ukrywa Zych. - To był na pewno bardzo udany transfer i ze współpracy z Mariuszem jestem bardzo zadowolony. Był za drużyną, jeździł zespołowo, miał wiele udanych akcji na torze i wydaje mi się, że kibice też go bardzo polubili. To był taki człowiek dusza, który jeździł dla zespołu, a nie dla siebie - powiedział.
Największe rozczarowanie: Martin Smolinski
Do krośnieńskiej drużyny zakontraktowany został jako zawodnik, który miał ciągnąć wynik i być jej liderem. Z zadania jednak się nie wywiązał, bowiem wziął udział tylko w dwóch pierwszych meczach, po czym systematycznie zaczął odmawiać przyjazdów do Polski, tłumacząc się zajętymi terminami, kolejnymi spotkaniami ze sponsorami czy... potrzebą odpoczynku przed zawodami, które miały się odbyć tydzień później. Zachowanie Niemca było o tyle dziwne, iż w zimie podkreślał, że odpowiedni terminarz II ligi jest jednym z czynników, który zaważył na podpisaniu przez niego umowy z KSM Krosno. - Chcę znowu spróbować swoich sił w Polsce, zwłaszcza, że KSM ma bardzo dobrze ułożony dla mnie terminarz spotkań - mówił.
W trakcie rozgrywek team Niemca próbował tłumaczyć jego ciągłe absencje. - Nie jest prawdą, że KSM Krosno nie wywiązał się z zobowiązań kontraktowych. Nie zgłaszamy względem klubu żadnych roszczeń! Martin nie został jednak zobligowany do startu w każdym meczu, jego występy są tylko opcyjne. Dodawano przy tym, że problemem była też pogoda, przez którą początek sezonu się opóźnił. Z tego jednak powodu Martinowi Smolinskiemu w Polsce przepadły jedynie dwa spotkania. -
Osobiście mam wrażenie, ze po słabszym meczu w Opolu, gdzie zdobył 8 punktów w sześciu biegach, uchylał się od dalszej jazdy w Polsce. Jeżeli ma zajęte terminy innymi zawodami, to rozumiem to, ale jeśli w grę wchodzą kolejne spotkania ze sponsorami albo tłumaczenie, że ma za daleko i będzie zmęczony, to nie do końca mnie to przekonuje - tak z kolei o postawie swojego podopiecznego wypowiadał się trener Ireneusz Kwieciński.
Ciągłą absencją reprezentanta Niemiec bardzo rozżaleni byli kibice. Zwłaszcza że "Smolly" ma za sobą sezon życia. Był rewelacją brytyjskiej Elite League, na wysokim poziomie punktował w rodzimej lidze i ponadto jak burza przechodził przez eliminacje do cyklu Grand Prix 2014. W końcu w turnieju Challenge zajął czwarte miejsce, które ostatecznie uprawniło go do awansu do tego elitarnego cyklu. Żużlowiec mający taki sezon w polskiej II lidze powinien być gwiazdą, ale ostatecznie pojechał tylko dwa razy i dodatku osiągnął przeciętną śr. bieg. 1,546. Wobec takiej postawy Smolinskiego, działacze w trakcie sezonu wypożyczyli z Orła Łódź Ronniego Jamrożego.
Najlepszy mecz: KSM Krosno - Kolejarz Opole
Krośnieńscy żużlowcy dostarczyli w tym sezonie kibicom kilku niesamowicie zaciętych spotkań, w których losy zwycięstwa ważyły się do ostatniego biegu. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje potyczka z Kolejarzem Opole z rundy zasadniczej. Był to mecz, w którym kilka razy zmieniało się prowadzenie, a żadna z drużyn nie potrafiła uzyskać wyższej przewagi niż pięć punktów. Ostatecznie o wygranej Wilków 46:43 zadecydowała ostatnia odsłona, w której po ładnej walce Claus Vissing i Mariusz Fierlej pokonali podwójnie Marcina Rempałę oraz Marcina Jędrzejewskiego.[b] [i]
- [/i][/b]
Serce się cieszy, ale nie wiem, jak długo takie emocje wytrzyma. Myślałem, że dziś wyskoczy mi z piersi. Ciężko się jedzie, gdy mecz jest wyrównany i gdy w jednym wyścigu traci się pięć punktów. Niełatwo później taką stratę odrobić. Pojawia się nerwowość, ale też mobilizacja. Dyskutowaliśmy, kto i z jakiego pola ma startować, współpracowaliśmy i to jest ważne w tak zaciętych spotkaniach. Przygotowujemy podobny tor na każde zawody i wiemy, jak na nim jechać - komentował po spotkaniu trener Kwieciński.
Liderem zespołu był Fierlej, który w pięciu startach wywalczył 13 "oczek" i bonus. - Podziękowania i szacunek dla Jacka Rempały, któremu zawdzięczam bardzo wiele. Bez jego pomocy byłbym nikim. Dałem z siebie wszystko i zawaliłem tylko jeden wyścig. Stanąłem wtedy na czwartym polu i przyjechałem drugi. Szkoda, bo chciałbym w końcu zdobyć komplet. Nie wiem, o co chodzi, ale na wyjazdach spisujemy się lepiej niż u siebie. Musimy zebrać całą drużynę i pojeździć dwa dni na własnym torze. Speedway jest dzisiaj profesjonalny i każdy żużlowiec, nawet obcokrajowiec, powinien przed meczem trenować. Druga liga jest drugą tylko z nazwy i stoi na naprawdę wysokim poziomie. Wymaga od żużlowców dużego zaangażowania.
Nie był to jedyny mecz w Krośnie w tym roku, w którym końcowy triumfator wyłoniony został dopiero w ostatnim wyścigu. Podobnie było w meczach rundy zasadniczej ze Speedway Wandą Instal Kraków oraz ŻKS ROW Rybnik, a także w rundzie finałowej, ponownie w starciu z Kolejarzem Opole. O ile w dwóch pierwszych przypadkach to gospodarze cieszyli się ze zwycięstwa, to w drugiej potyczce z ekipą ze stolicy polskiej piosenki to ona wygrała i była jedynym zespołem, który dokonał tego w tym roku w Krośnie.
15. bieg meczu KSM - Kolejarz:
Najgorszy mecz: ŻKS ROW Rybnik - KSM Krosno
W przypadku krośnian wyjazd do Rybnika to nie najgorszy, a najgorsze dwa mecze w sezonie. W jednym szeregu wypada zestawić zarówno potyczkę z rundy zasadniczej, jak i finałowej. Szerszym echem odbiło się to pierwsze spotkanie, w którym Wilki przegrały 17:66. Po 8. biegu żużlowcy KSM przestali wyjeżdżać do wyścigów, tłumacząc się odnawiającymi kontuzjami oraz problemami sprzętowymi.
Narzekali przy tym na tor, który ułożony został dopiero kilka dni przed rozegraniem spotkania. - Tył ramy pękł mi w dwóch miejscach. To jest niemożliwe, żeby motor żużlowy w dwóch biegach tak ucierpiał. Strasznie dużo dziur było na tym drugim łuku - tłumaczył Fierlej. - Wydarzyło się to, czego się chyba spodziewaliśmy. Tor był bardzo dziurawy. Naszym chłopakom odnowiły się kontuzje. Były też problemy sprzętowe. W pewnym momencie znaleźliśmy się w takiej sytuacji, że nie było kim i na czym jechać - dodał z kolei Wojciech Zych.
Warto dodać, iż było to spotkanie ostatniej kolejki rundy zasadniczej, które zadecydowało o tym, że to rybniczanie ją wygrali, a krośnianie zajęli drugą pozycję. Kolejny wyjazd do Rybnika miał miejsce na koniec sezonu, kiedy było już wiadomo, iż ŻKS ROW wygra II ligę, a KSM zajmie czwartą pozycję. Z tego powodu działacze z Krosna zdecydowali się wystawić skład oszczędnościowy, bez obcokrajowców, który nie miał szans w rywalizacji z rybniczanami i uległ im aż 25:65. - Przyjechaliśmy to odjechać, myślałem, że zdobędziemy trochę więcej punktów. Ale tak się poskładało, jak się poskładało - tłumaczył Wojciech Zych.
Budżet: 500-600 tys. zł
Przed sezonem działacze KSM Krosno planowali zbudować budżet na poziomie 500-600 tys. zł. Wiadomo już, że sztuka ta im się uda. - Na tę chwilę nie jestem jeszcze w stanie powiedzieć, ile dokładnie wyniesie w tym roku nasz budżet, ponieważ pieniądze cały czas do nas spływają i wyrównujemy pewne rzeczy, ale najprawdopodobniej zamknie się gdzieś między 500 a 600 tys. zł - tłumaczy wiceprezes Wilków i dodaje, że jest to suma, który pozwoli skończyć rok bez żadnych długów.
Duży wpływ na budżet miała frekwencja podczas spotkań ligowych. Średnio na stadion przy ul. Legionów 6 przychodziło 2,5 - 3 tys. fanów. - Wypada tylko podziękować za to kibicom. Tradycyjnie jak co roku, na pewno zorganizujemy z nimi spotkanie i rozliczymy się ze wszystkiego. Przy okazji dziękuję także za okazaną pomoc wszystkim sponsorom oraz miastu - dodaje Wojciech Zych.
Plany na sezon 2014: Zbudować skład na miarę możliwości
Po udanym sezonie w KSM liczą, że uda im się zbudować ciekawy zespół również na przyszły rok. - Mogę zdradzić, choć bez nazwisk, że kilku zawodników już się do nas zgłosiło. Wyrobiliśmy sobie pewną markę i mimo iż nie jesteśmy bogatym klubem, to jednak solidnym, płacimy regularnie, traktujemy ich poważnie i część z nich to dostrzega - przekonuje Wojciech Zych.
W Krośnie chcą przede wszystkim zatrzymać większość tegorocznego składu. - Gdyby udało się zatrzymać Mariusza Fierleja, Ronniego Jamrożego, Dawida Lamparta, Clausa Vissinga i Tobiasa Buscha, to byłoby świetnie, ale na pewno nie będzie łatwo. Skład, podobnie jak w tym roku, musi być zbudowany przede wszystkim na miarę naszych możliwości - dodaje na zakończenie Zych.