W tym artykule dowiesz się o:
Zmniejszenie ENEA Ekstraligi miało istotny wpływ na poczynania klubów I-ligowych na rynku transferowym. Dla części zawodników zabrakło miejsca w najwyższej klasie rozgrywkowej i musieli oni poszukać sobie nowego pracodawcy w I lidze. Nie bez znaczenia było również zniesienie górnego KSM. Dla klubów ekstraligowych tak wartościowi nie byli już żużlowcy z niskim KSM.
- Wróciliśmy do normalności. Najlepsi nie mają problemu, a ci gorsi muszą sobie szukać miejsca w I lidze. Do tej pory było odwrotnie. Żużlowcy z niskim KSM mieli z tego tytułu powody do radości, bo byli rozchwytywani. Teraz wielu może narzekać i mówić, że gdyby KSM był nadal, to znaleźliby miejsce w Ekstralidze. Odpowiedź jest jednak prosta - nie byłoby problemów z zatrudnieniem, gdyby mieli dobry sezon. Teraz muszą odbudować się w niższej lidze. To normalna kolei rzeczy. Najlepsi jeżdżą z najlepszymi, a nieco gorsi w I lidze, która też na tym skorzysta - ocenił okres transferowy w I lidze Krzysztof Cegielski.
Ekstraligę opuściło wielu żużlowców, którzy startowali w niej w ubiegłym roku. Do tego grona można zaliczyć Antonio Lindbaecka, Daniela Nermarka, Petera Ljunga, Nicolaia Klindta, Sebastiana Ułamka, Jonasa Davidssona, Kamila Brzozowskiego, Pawła Hliba czy Adriana Gomólskiego. Większość z nich zdecydowała się na występy w I lidze i w swoich nowych klubach powinna odgrywać pierwszoplanowe role.
Najbardziej spektakularnych transferów dokonały z pewnością kluby z Grudziądza i Rzeszowa, które w przedsezonowych prognozach uważane są na głównych faworytów rozgrywek. Warto jednak zauważyć, że pozostałe ekipy również były aktywne na rynku transferowym. Które ruchy I-ligowych klubów były najbardziej spektakularne i wzbudziły najwięcej emocji? Zapraszamy do zapoznania się z naszym zestawieniem.
7. Scott Nicholls (z GKM Grudziądz do PGE Marmy Rzeszów)
"Hot Scott" ma być jednym z zawodników, który pomoże PGE Marmie w szybkim powrocie do żużlowej elity. Włodarze rzeszowskiego klubu przed jego zakontraktowaniem z pewnością brali pod uwagę fakt, że Nicholls bardzo dobrze zna tor przy ulicy Hetmańskiej. W sezonie 2007 ten zawodnik bronił barw klubu z Rzeszowa i uzyskał wtedy średnią biegopunktową 1,950.
Ostatni występ Nichollsa na rzeszowskim owalu miał miejsce w 2008 roku. Brytyjczyk w meczu barażowym z gdańskim Wybrzeżem był najlepszym zawodnikiem swojej ekipy. Zdobył 13 punktów i jeden bonus. W ubiegłym roku w barwach GKM był solidnym ogniwem drużyny. W 18 meczach uzyskał średnią biegopunktową 2,081, która pozwoliła mu na zajęcie ósmej pozycji w klasyfikacji najlepszych zawodników I ligi.
Nicholls z pewnością nie powinien mieć większych problemów z dopasowaniem się do rzeszowskiego toru. To bez wątpienia zawodnik, który może być jednym z liderów ekipy Janusza Ślączki.
6. Chris Harris (z GKM Grudziądz do ŻKS ROW Rybnik)
Rybniczanie po awansie do I ligi potrzebowali wzmocnień. Klub ma ambitne plany i nie mierzy tylko w utrzymanie na I-ligowym froncie. Ekipa Jana Grabowskiego chciałaby włączyć się do walki o pierwszą czwórkę. Ma jej w tym pomóc Chris Harris. W Rybniku wierzą, że będzie on liderem zespołu. Brytyjczyk nie jest żużlowcem ze ścisłej światowej czołówki. W ostatnich latach w cyklu Grand Prix plasował się raczej na końcu stawki. Pierwszoligowe tory zna jednak doskonale. W Rybniku startował w sezonach 2006 i 2007. Był wtedy wiodącą postacią swojego zespołu.
W ubiegłym sezonie Harris był najskuteczniejszym zawodnikiem GKM Grudziądz. Wystąpił w 17 spotkaniach swojej drużyny i uzyskał w nich średnią biegopunktową 2,203, która dała mu czwartą pozycję w zestawieniu najskuteczniejszych zawodników I ligi.
- Zdecydowałem się podpisać kontrakt z klubem z Rybnika, gdyż spodobały mi się plany włodarzy na sezon 2014. Po rozmowach uznałem, że ten wybór będzie dobry dla mojej kariery. Myślę, że mamy dobrą drużynę. Zespół ten bez wątpienia stać na awans do play-off i mam nadzieję, że sezon zakończymy w czołówce ligi - zapowiada przed sezonem 2014 Brytyjczyk.
Szwed w minionym sezonie na torach ENEA Ekstraligi w kilku spotkaniach pokazał się z naprawdę dobrej strony. Wrocławianie od początku okresu transferowego byli jednak zainteresowani wzmocnieniami i uznali, że nowi zawodnicy w ich zespole pojawią się kosztem właśnie Petera Ljunga. Sam żużlowiec jest jednak zadowolony ze swoich występów w najlepszej lidze świata i jest przekonany, że w PGE Marmie może być liderem zespołu.
- Uważam, że minione rozgrywki w moim wykonaniu nie były złe, a zawodnika, który zastąpił mnie w Betard Sparcie, w minionym sezonie pokonywałem zarówno w meczu domowym, jak też na wyjeździe. Takie jest jednak życie. Podobała mi się jazda we Wrocławiu, dużo nauczyłem się od Piotra Barona i mam nadzieję, że kolejny sezon będzie dla mnie jeszcze bardziej udany - tłumaczy szwedzki żużlowiec, który był w przeszłości stałym uczestnikiem cyklu Grand Prix.
PGE Marma dokonała w tym przypadku solidnego wzmocnienia. Zakontraktowaniem Ljunga zainteresowane były również inne zespoły. W swoim składzie widział go Orzeł Łódź czy Renault Zdunek Wybrzeże Gdańsk. Żużlowiec wybrał jednak ofertę z Rzeszowa. Pierwszoligowe tory zna dość dobrze. W sezonie 2012 bronił barw GKM-u Grudziądz. Wystąpił wtedy w 16 spotkaniach i uzyskał średnią biegopunktową 2,117, która dała mu czwarte miejsce w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników I ligi. W ubiegłym roku w Ekstralidze Szwed w 18 meczach wykręcił średnią 1,541 i został sklasyfikowany na 40 pozycji.
Miniony sezon był bardzo udany dla Daniela Jeleniewskiego. Zawodnik postanowił jednak zmienić otoczenie, na co wpływ miały z pewnością relacje z prezesem Dariuszem Sprawką. Klub z Lublina po awansie do pierwszej czwórki zdecydował się na oszczędnościowy wariant składu. Taka postawa nie spodobała się między innymi "Jeleniowi".
Żużlowcem zainteresował się GKM Grudziądz, który był bardzo zdeterminowany, żeby sprowadzić tego żużlowca w swoje szeregi. Obie strony doszły bardzo szybko do porozumienia i najlepszy polski zawodnik I ligi minionego sezonu ma pomóc grudziądzanom w wywalczeniu awansu do żużlowej elity.
- Każdy chce jeździć w drużynie, która ma ambicje i walczy o "coś". W Lublinie celem była pierwsza czwórka, ale wiemy, co było, kiedy udało się ją wywalczyć. Głęboko wierzę, że GKM chce walczyć o najwyższe cele, a ja chcę mieć w tym jak największy udział. Mam nadzieję, że podjąłem dobrą decyzję. Ze swojej strony zrobię wszystko, żeby spełnić oczekiwania kibiców i działaczy GKM - mówił po podpisaniu kontraktu w Grudziądzu "Jeleń", który miniony sezon zakończył ze średnią biegopunktową 2,267.
Po tym jak Renault Zdunek Wybrzeże wywalczyło awans do ENEA Ekstraligi wydawało się, że Robert Miśkowiak będzie jednym z zawodników, od którego w Gdańsku rozpocznie się budowa zespołu na sezon 2014. Bardzo szybko okazało się jednak, że beniaminek ma ogromne problemy finansowe. To właśnie brak porozumienia w zakresie spłaty zobowiązań za sezon 2013 sprawił, że "Misiek" zdecydował się na kolejny rok startów w I lidze. Nieoficjalnie wiadomo, że klub z Gdańska zalega zawodnikowi ponad 400 000 zł. Żużlowiec nie otrzymał pieniędzy za żadne spotkanie, w którym wystąpił w ubiegłym roku.
- W Gdańsku wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż oczekiwałem. Liczyłem na dłuższe występy w barwach tego klubu, ale co miałem zrobić? Dobra atmosfera w klubie jest ważna, ale żużel to moja praca, z której muszę się utrzymać. Na pewne ryzyko kolejny raz nie mogę sobie pozwolić. Nie mogę się zadłużać.W Gdańsku wszystko potoczyło się zupełnie inaczej niż oczekiwałem. Liczyłem na dłuższe występy w barwach tego klubu, ale co miałem zrobić? Dobra atmosfera w klubie jest ważna, ale żużel to moja praca, z której muszę się utrzymać. Na pewne ryzyko kolejny raz nie mogę sobie pozwolić. Nie mogę się zadłużać - wyjaśnił Miśkowiak.
Żużlowiec wierzy, że problemów z regularnymi wypłatami nie będzie w Lublinie. Jego nowy-stary klub nie jest wymieniany w gronie faworytów I ligi, ale z Miśkowiakiem w składzie jest w stanie sprawić wiele niespodzianek. Od kilku lat ten żużlowiec zalicza się do ścisłej czołówki zawodników I ligi.
Ten transfer zaskoczył wszystkich. Kibice w Grudziądzu czekali na informację, że ostatnim seniorem w kadrze ich klubu został Rafał Okoniewski. Tymczasem do GKM trafił ostatecznie Sebastian Ułamek, którego w końcowej fazie okresu transferowego najczęściej wymieniano w kontekście występów w Gdańsku. Żużlowiec wybrał jednak stabilność finansową, którą w jego ocenie bardziej gwarantuje ekipa z I ligi.
- Powiem szczerze, że w tym przypadku nie chodziło o wysokość kontraktu. Dla Sebastiana kluczowa była stabilizacja finansowa. Warunki finansowe, które proponował Gdańsk, były bardzo dobre. Sebastian miał jednak trudny sezon. Płynność finansowa w jego przypadku została mocno zachwiana i dlatego postanowiliśmy wybrać Grudziądz, który ma pod tym względem dobrą opinię. Ten klub jest w dużej mierze finansowany ze środków miejskich i uznaliśmy, że dzięki temu kontrakt zostanie zrealizowany w taki sposób jak powinien - podkreślił w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl menedżer zawodnika Robert Jabłoński.
Sebastian Ułamek w ubiegłym sezonie rozczarował. W barwach ekipy z Gniezna wystąpił w 14 meczach i uzyskał średnią biegopunktową 1,597. Na torach I ligi powinien radzić sobie zdecydowanie lepiej. W Grudziądzu wierzą, że "Seba" będzie jednym z liderów ich zespołu i czołowym zawodnikiem całych rozgrywek.
1. Antonio Lindbaeck (z Lechmy Startu Gniezno do Orła Łódź)
Szwed to z pewnością najbardziej znany zawodnik, który związał się w ostatnich latach z łódzkim klubem. W Łodzi nieprzypadkowo mówią, że ma on być następcą słynnego Sama Ermolenki. Lindbaeck rzeczywiście może być wiodącą postacią na pierwszoligowych torach, ale jego transfer w ocenie wielu obserwatorów jest również w pewnym sensie ryzykowny.
Były uczestnik cyklu Grand Prix ma za sobą bardzo słaby sezon w polskiej lidze. Znacznie więcej niż o dobrych występach mówiło się o jego problemach. I liga, nowe otoczenie i współpraca z dobrze mu znanym trenerem Lechem Kędziorą mają jednak sprawić, że urodzony w Rio de Janeiro żużlowiec wróci do wysokiej formy. W Łodzi zbudowano wokół niego całą drużynę. Jeśli zawiedzie lider, Orzeł będzie mógł zapomnieć o pierwszej czwórce. Szwed jest jednak optymistą i stawia sobie oraz drużynie ambitne cele.
- Bywałem w Łodzi kilka razy, znam tor. Osobiście uwielbiam jeździć dla klubów, które stawiają przed sobą cele. Łódź takie ma, dlatego bardzo się cieszę, że będę reprezentował ten klub. Nie musiałem się długo zastanawiać nad propozycją, jaka przyszła z Orła. Moim celem osobistym jest znalezienie się w czołowej trójce żużlowców tej ligi - podkreśla nowy nabytek Orła.
Tak w naszej ocenie prezentuje się zestawienie najbardziej spektakularnych transferów, których dokonały kluby I ligi. Warto jednak zwrócić uwagę, że na rynku doszło do innych ruchów kadrowych, które także wzbudziły sporo emocji. Z wieloma zawodnikami kluby wiążą duże nadzieje. Na pewno sporym wydarzeniem jest powrót do Rzeszowa Macieja Kuciapy, który ma za sobą udane sezon w barwach klubu z Lublina. Dużym wzmocnieniem GKM Grudziądz może być również Daniel Nermark, który będzie chciał się odbudować po słabym sezonie na torach Ekstraligi.
Podobny cel stawia przed sobą Jonas Davidsson, który poprzedni sezon może spisać na straty. Teraz jego nowym pracodawcą będzie Start Gniezno, który do występów w swoich szeregach zdołał przekonać również byłego Indywidualnego Mistrza Polski Adama Skórnickiego. Wiele do udowodnienia będzie mieć także Dawid Lampart. To kolejny zawodnik, który nie poradził sobie w Ekstralidze. W odnalezieniu formy mają mu pomóc występy w Lublinie.
I liga ma dwóch faworytów. Są nimi drużyny z Grudziądza i Rzeszowa, które dokonały najbardziej znaczących ruchów kadrowych. Nie można również wykluczyć, że w tej klasie rozgrywkowej dojdzie do jeszcze jednego znaczącego transferu. Cały czas niewyjaśniona pozostaje bowiem przyszłość Rafała Okoniewskiego, który liczy na wypożyczenie z PGE Marmy Rzeszów. Już dziś można jednak powiedzieć, że zmniejszenie Ekstraligi dostarczyło wielu emocji również fanom pierwszoligowych klubów. Które transfery były najbardziej spektakularne? Zachęcamy do dyskusji w komentarzach.