W tym artykule dowiesz się o:
W sobotę kibice sportu żużlowego żyją nieoczekiwanym sukcesem Martina Smolinskiego. Przed sezonem wielu fanów głośno wyrażało swoje zdanie dotyczące obecności Niemca w cyklu Grand Prix. "Smoła" nie przejmował się jednak opiniami kibiców i pieczołowicie przygotowywał się do startu w elicie. Jednak nawet najwięksi entuzjaści talentu niemieckiego żużlowca nie spodziewali się, że w Auckland odniesie on zwycięstwo.
A jednak! Żużel po raz kolejny pokazał, jak bardzo jest nieprzewidywalny. Smolinski według bukmacherów miał być jednym z outsiderów zawodów w Nowej Zelandii. Tymczasem już od swojego pierwszego biegu Niemiec ucierał nosa ekspertom i z łatwością awansował do półfinału. W finałowej gonitwie Smolinski na dystansie wyprzedził doskonale radzących sobie w Auckland Krzysztofa Kasprzaka i Nickiego Pedersena.
{"id":"","title":"","signature":""}
Niemiec swoje premierowe zwycięstwo odniósł w drugim występie w zawodach z cyklu Grand Prix. W 2008 roku wystąpił on z dziką kartą w turnieju przeniesionym z Gelsenkirchen do Bydgoszczy. Nie zdobył wówczas nawet punktu. Triumf Smolinskiego jest jednym z najmniej spodziewanych rozstrzygnięć w dwudziestoletniej historii cyklu Grand Prix. Postanowiliśmy przyjrzeć się równie sensacyjnym momentom, jak sobotni triumf "Smoły".
Również w swoim drugim występie w cyklu Grand Prix zwycięstwo odniósł Martin Dugard. Brytyjczyk w 2000 roku wystartował z dziką kartą w zawodach w Coventry i nie dał szans pozostałym rywalom. Wówczas system rozgrywania GP był zupełnie inny niż obecnie. W turnieju występowało 24 zawodników. Szesnastu z nich najpierw walczyło o przepustkę do turnieju głównego. Eliminacje Dugard przebrnął jak burza.
W drugiej rundzie turnieju głównego Brytyjczyk przyjechał do mety na trzecim miejscu i o miejsce w półfinale musiał walczyć w "eliminatorze". Dugard zwyciężył w nim i najlepszy był również w półfinale i finale. Jego wyższość musieli uznać Ryan Sullivan, Mark Loram i Jason Lyons. Był to największy sukces w karierze Dugarda.
{"id":"","title":"","signature":""}
Warto dodać, że 31-letni wówczas Brytyjczyk nie wystąpił w poprzedzającym zawodów treningu. Dugard w Grand Prix Wielkiej Brytanii wystartował również rok później. W pierwszym Grand Prix rozegranym na stadionie w Cardiff odpadł już po czterech wyścigach.
W 2012 roku Martin Vaculik był pierwszym rezerwowym cyklu Grand Prix. Słowak po raz pierwszy w karierze w zmaganiach o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata wystąpił 23 czerwca podczas Grand Prix Polski, które rozegrano na torze w Gorzowie Wielkopolskim. "Vacul" zastąpił kontuzjowanego Jarosława Hampela. -Nie stawiam sobie żadnych celów. Podchodzę do tych zawodów na luzie, bo nie mam nic do stracenia i jedynie cieszę się z tego, że otrzymałem szansę wystartowania w turnieju. Zobaczymy jak to będzie. Bez żadnych celów, tylko zabawa - mówił przed zawodami Słowak.
Na Vaculika nikt nie stawiał, a ten w Gorzowie pokazał, że drzemią w nim wielkie możliwości. W fazie zasadniczej Vaculik zgromadził 12 punktów i sklasyfikowany został na drugiej pozycji. W półfinale "Vacul" był drugi, a w finałowej gonitwie pokonał Chrisa Holdera, Bartosza Zmarzlika i Tomasza Golloba. - Wciąż nie mogę uwierzyć w to, że wygrałem w debiucie w Grand Prix - przyznał po turnieju Vaculik.
{"id":"","title":"","signature":""}
Vaculik w 2012 roku wystąpił jeszcze w pięciu turniejach i raz awansował do finału, w którym zajął czwarte miejsce. Jego dobrą formę dostrzegli włodarze BSI i "Vacul" otrzymał stałą dziką kartę na kolejny sezon. W zeszłym roku Słowak jednak nie zachwycał tak, jak w debiucie i odpadł z dalszej rywalizacji.
Przed sezonem 2007 Chris Harris otrzymał od organizatorów cyklu Grand Prix stałą dziką kartę. "Bomber" uznawany był za nadzieję brytyjskiego żużla. Miał on zastąpić w elicie Scott Nicholls i odnosić większe sukcesy. Dla Harrisa obecny sezon jest siódmym spędzonym w cyklu Grand Prix, lecz tylko dwa z nich może zaliczyć do udanych. W debiutanckim roku startów Brytyjczyk odniósł swoje pierwsze i jak dotąd jedyne zwycięstwo w GP.
Sukces ten Harris osiągnął podczas rozgrywanego w Cardiff Grand Prix Wielkiej Brytanii. "Bomber" jak burza przebrnął przez fazę zasadniczą, a w półfinale zajął drugą lokatę. W finale jego rywalami byli wyżej notowani Greg Hancock, Jason Crump oraz Mark Loram, lecz to debiutujący w elicie Harris okazał się najlepszy. Wynik Harrisa w Wielkiej Brytanii przyjęto z olbrzymim entuzjazmem.
Przez rodaków "Bomber" namaszczany był na przyszłego mistrza świata. Jak się później okazało - przedwcześnie. Od tego czasu Harris rzadko pokazywał swoje umiejętności, a lepiej spisywał się jedynie w sezonie 2010, kiedy kilka razy zakończył zawody na podium.
22 września 2012 roku na torze w Vojens rozegrany Grand Prix Nordyckie. W zawodach z dziką kartą wystartował Michael Jepsen Jensen, który również nie był wskazywany w gronie faworytów do końcowego zwycięstwa. Duńczyk jednak w pełni wykorzystał szansę otrzymaną od organizatorów zawodów. Był to dla niego drugi występ w zawodach z cyklu Grand Prix.
"Liglad" musiał się jednak sporo natrudzić, by awansować do półfinałów. Ostatecznie przepustkę do decydującej fazy turnieju dało mu zaledwie 7 punktów. W półfinałowej gonitwie Jepsen Jensen uznał wyższość Emila Sajfutdinowa. Oprócz tej dwójki w finale wystartowali Nicki Pedersen i Jason Crump. Startujący z dziką kartą "Liglad" na dystansie wyprzedził swojego bardziej utytułowanego rodaka i sensacyjnie zwyciężył.
{"id":"","title":"","signature":""}
Po udanym występie Duńczyk liczył na otrzymanie dzikiej karty od BSI, ale sezon 2012 obfitował nie tylko w niespodziewane rozstrzygnięcia, ale również w kontuzje i ostatecznie dla "Liglada" zabrakło miejsca w gronie uczestników Indywidualnych Mistrzostw Świata. W zeszłym roku Jepsen Jensen ponownie wystąpił z dziką kartą w GP, lecz tym razem na torze w Kopenhadze nie awansował do półfinałów.
W historii polskich startów w Grand Prix autorami największej sensacji są Bartosz Zmarzlik i Adrian Miedziński. Pierwszy z nich niespodziewanie w 2012 roku start w Grand Prix w Gorzowie zakończył na trzecim miejscu. Z kolei "Miedziak" zwyciężył w ubiegłorocznym turnieju GP w Toruniu. Większym zaskoczeniem był jednak wynik juniora Stali Gorzów.
W fazie zasadniczej Zmarzlik zdobył 8 punktów, lecz w półfinale nie pozostawił żadnych złudzeń bardziej doświadczonym rywalom i uzyskał przepustkę do finału. W nim przegrał jedynie z Martinem Vaculikiem i Chrisem Holderem, a za swoimi plecami pozostawił Tomasza Golloba. - Gdyby ktoś przed zawodami powiedział mi, że będę trzeci, chyba nie uwierzyłbym w to, choć kiedy przechadzałem się po torze, pomyślałem sobie, że cudownie byłoby stanąć na trzecim miejscu na podium. Minęło kilka godzin i stałem na tym podium. Marzenia się spełniają - mówił po GP Polski w Gorzowie Zmarzlik.
{"id":"","title":"","signature":""}
Rok później Zmarzlik ponownie otrzymał dziką karty na zawody w Gorzowie, lecz tym razem nie zdołał powtórzyć sukcesu. Z dorobkiem 6 punktów nie awansował do półfinału. Warto jednak dodać, że podczas debiutanckiego startu w cyklu Grand Prix zawodnik Stali Gorzów miał zaledwie 17 lat.