Eksperymenty BSI nie zawsze były udane
W sobotę na torze w Tampere zostało rozegrane pierwsze w historii Grand Prix Finlandii. Zawody te były dla fanów czarnego sportu sporym rozczarowaniem.
Włodarze BSI od dawna zapewniali, że ich celem jest ekspansja Grand Prix do nowych krajów. W tym sezonie w kalendarzu cyklu znalazły się dwie areny, na których do tej pory nie były rozgrywane zawody żużlowe. Mowa o stadionie Ratina w Tampere oraz Bikernieku Kompleksa Sporta Baze w Rydze. Obiekt w stolicy Łotwy obecnie w niczym nie przypomina areny Grand Prix. Z kolei Finowie po raz pierwszy w historii gościli uczestników zmagań o medale Indywidualnych Mistrzostw Świata.
Organizatorzy turnieju w Tampere zapowiadali, że będą to emocjonujące zawody. 400-metrowy tor ułożony jeszcze w zeszłym roku na bieżni lekkoatletycznej miał sprawić, że zawodnicy stoczą wiele zaciętych pojedynków. - Tor w Tampere jest bardzo długi i naprawdę szybki. Podczas jednego z treningów mierzyliśmy prędkości zawodników. Pomiary te wykazały, że na wejściu w łuk można osiągnąć prędkość nawet 122 km/h. W Europie są tylko dwa tory podobne wielkością do owalu w Tampere. Nawierzchnia pracuje nieźle, więc myślę, że na torze będą trzy lub cztery różne ścieżki do jazdy - mówił przed zawodami Jarno Kosonen, jeden z promotorów GP Finlandii.
Zapowiedzi Kosonena nie znalazły odzwierciedlenia w rzeczywistości. Zawody w Tampere były niezwykle nudne, a "mijanki" można było policzyć na palcach jednej ręki. W dodatku organizatorzy często musieli poprawiać stan nawierzchni. Dziury, które utworzyły się na łukach powodowały, że zawodnicy często musieli ratować się przed upadkiem. Tak było m.in. w finale, kiedy to Tai Woffinden na drugim łuku trzeciego okrążenia stracił prowadzenie na rzecz Mateja Zagara.
Grand Prix Finlandii z pewnością można uznać za nieudany eksperyment BSI, lecz warto nadmienić, że Finowie w kolejnych edycjach powinni wyciągnąć wnioski i przygotować wszystko w odpowiedni sposób. W przeciwnym wypadku imprezy rangi mistrzowskiej z Krainy Tysiąca Jezior ponownie znikną na długie lata. W ostatnich latach działacze BSI zdecydowali się na kilka eksperymentów dotyczących miejsca rozegrania zawodów, ale nie wszystkie można zaliczyć do udanych.
-
przemop33 Zgłoś komentarzimpreza to Toruń , Wrocław ,Gorzów , Częstochowa , ZG plus losowo tor w Polsce , 1 start w Szwecji plus jeden w Danii . Finał w Toruniu corocznie a za 10 lat impreza padnie .
-
MietekTRN Zgłoś komentarzMam złe przeczucie , że w Rydze też będzie porażka...
-
Kaczor Falubaz Zgłoś komentarzJednym zdaniem to był anty żużel.
-
Bruin Zgłoś komentarzTak sie cieszylem na GP w Finlandii. Pozostaje miec nadzieje ze za rok wyciagnac z tej klapy wnioski
-
Hockley Zgłoś komentarzWarto byłoby dodać do artykułu Sydney z 2002 roku, a przede wszystkim sprawy logistyczne z wyprawą do Australii, które BSI zawaliło całkowicie.
-
Speed58 Zgłoś komentarzZ tymi dziadami umowa jest do 2025 roku!!!
-
Speed58 Zgłoś komentarzTu jest "pies pograebany",ale trzeba czytać do końca...polecam!!!
-
Speed58 Zgłoś komentarzMazzi z FIM. To konflikt między prywatną firmą z Wielkiej Brytanii organizującą Grand Prix a polską spółką z Torunia, która wymyśliła SEC. BSI to angielska firma zajmująca się sportowym marketingiem, która od 1995 roku organizuje zawody o indywidualne mistrzostwo świata. To znany cykl turniejów Grand Prix. W tym roku zwyciężył w nim Anglik Tai Woffinden. BSI kupiła od FIM prawa do mistrzostw świata, Speedway Grand Prix, aż do 2025 roku. Jeżdżą w nim wszyscy najlepsi żużlowcy świata. W tym sezonie zyskał rywala. Firma One Sport z Torunia zorganizowała zawody o mistrzostwo Europy - z udziałem niemal wszystkich najlepszych zawodników startujących także w Grand Prix, m.in. Emila Sajfutdinowa, Tomasza Golloba, Nickiego Pedersena. Cztery turnieje w Gdańsku, Togliatti, Gorican i Rzeszowie odniosły komercyjny sukces. Jego fundamentem była umowa ze stacją Eurosport. Zawody obejrzało 29 milionów osób. Już w trakcie sezonu BSI groziła zakazem startów żużlowcom uczestniczącym także w "jej" Grand Prix. W ub. tygodniu FIM oficjalnie tego zabroniła. Federacja zdecydowała, że w następnym sezonie zawodnicy walczący w zawodach pod egidą BSI nie mogą jeździć w turniejach o mistrzostwo Europy. Dotyczy to także żużlowców, którzy dostali się do GP dzięki dzikim kartom. W tym roku dotyczyło to np. Tomasza Golloba. Do organizatorów z Polski list napisał Vincento Mazzi z FIM, w którym wytłumaczył przyczyny zakazu: "Mistrzostwa Świata to najwyższy poziom sportu, a (...) mistrzostwa kontynentu są ścieżką, którą powinni podążać zawodnicy zmierzający do światowej elity". W związku z tym zdaniem FIM w mistrzostwach Europy powinni jeździć tylko młodsi zawodnicy będący na dorobku. FIM zezwolił na start w SEC tylko jednemu zawodnikowi z GP w poszczególnych turniejach. Do wprowadzenia zakazu dążył BSI, który zapłacił FIM za prawa do organizacji GP. Anglicy przeforsowali to, broniąc oczywiście własnych interesów. Żużlowcy chętnie bowiem startowali w tym roku w SEC i chwalili imprezę. Pula nagród była wyższa niż w GP. Za zwycięstwo w turnieju można było zdobyć 10,5 tys. euro[/quote]
-
TOR II Zgłoś komentarzkatastrofa,na nich to nie jest żużel a GP na Lotwie tototalna klęska
-
Speed58 Zgłoś komentarzzakontraktowanego miasta,to ligi może wogóle wkrótce nie być. Tak właśnie to zaczyna mi wyglądać,że planują rozbudować GP do takich rozmiarów,że zawodnicy pojadą jak w amerykańskim rodeo...obskakują cały kraj,a finał w jednym miejscu i kasa zarobiona przez organizatorów.
-
Speed58 Zgłoś komentarzzakontraktowanego miasta,to ligi może wogóle wkrótce nie być. Tak właśnie to zaczyna mi wyglądać,że planują rozbudować GP do takich rozmiarów,że zawodnicy pojadą jak w amerykańskim rodeo...obskakują cały kraj,a finał w jednym miejscu i kasa zarobiona przez organizatorów.
-
HDZapora Zgłoś komentarzZapraszam na "poważne" rozważania na moim blogu na temat propozycji dla BSI mających ułatwić promocję speedwaya na świecie
-
asia Zgłoś komentarzJak dla mnie ,to eksperyment z powstaniem BSI ,był najbardziej nieudanym eksperymentem.