W tym artykule dowiesz się o:
Od 1949 roku w Indywidualnych Mistrzostwach Polski triumfowało czterdziestu zawodników z osiemnastu klubów. Najwięcej medali, w tym złotych wywalczył Tomasz Gollob. Bydgoszczanin szesnaście razy stawał na podium, z czego połowę z tego na najwyższym stopniu. Słynną czapkę Kadyrowa założył po raz pierwszy w 1992 roku w Zielonej Górze, a po raz ostatni w 2009 roku w Toruniu.
Historia finałów IMP wielokrotnie potrafiła jednak zaskakiwać. Szczególnie wyniki jednodniowych turniejów (najczęstsza forma wyłaniania najlepszych) mogły niekiedy być uznane za niespodziewane. Wielcy faworyci musieli wówczas godzić się z porażką, a życiowe sukcesy odnosili ci, których często nie było w gronie głównych kandydatów do zdobycia tytułu mistrzowskiego. Postanowiliśmy przypomnieć te najbardziej zaskakujące końcowe rozstrzygnięcia na przestrzeni lat, które niewątpliwie zapadły w pamięci kibiców.
Jeden z najbardziej zasłużonych wychowanków tarnowskiego klubu, w którym jeździł przez całą swoją karierę - w latach 1957-1974. Pytko sensacyjnie zwyciężył w finale IMP w 1967 roku na torze w Rybniku. Zdecydowanymi faworytami czempionatu byli zawodnicy miejscowego ROW-u, przede wszystkim Antoni Woryna i Andrzej Wyglenda, a także reprezentant Śląska Świętochłowice, Paweł Waloszek. Całą trójka musiała jednak obejść się smakiem i tytuł wywalczył zawodnik z Tarnowa, który zdobył czternaście punktów. Woryna z trzynastoma zajął drugie miejsce, Waloszek był czwarty, a Wyglenda dopiero siódmy.
ZOBACZ WIDEO Lewandowski vs Ronaldo: starcie odmiennych osobowości (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Złoty medal w rybnickim finale to niewątpliwie największy sukces w karierze Pytki. W 1968 roku zajął on też drugie miejsce w bardzo prestiżowym wówczas Złotym Kasku. Składający się z ośmiu turniejów cykl padł łupem Waloszka, który w łącznej klasyfikacji wyprzedził tarnowianina o trzynaście punktów. Pytko w za swoimi plecami ponownie pozostawił zawodników rybnickich.
Finał IMP 1967, Rybnik 1. Zygmunt Pytko (Unia Tarnów) - 14 (2,3,3,3,3) 2. Antoni Woryna (ROW Rybnik) - 13 (3,3,3,1,3) 3. Zygfryd Friedek (Kolejarz Opole) - 12 (3,1,2,3,3)
W 1972 roku w Bydgoszczy, 19-letni Plech osiągnął pierwszy znaczący sukces, po którym jego kariera nabrała zawrotnego tempa i niedługo potem młody gorzowianin zyskał miano najlepszego i najszybszego żużlowca nad Wisłą. We wspominanym finale na torze Polonii, Plech w biegu piątym przegrał z Henrykiem Glücklichem, który był uznany za najpoważniejszego kandydata do zdobycia czapki Kadyrowa. W ostatniej serii startów zawodnika z Bydgoszczy dopadł jednak wielki pech i zdefektował mu motocykl. Tym samym Plech zajął pierwsze miejsca, a Glücklicha w końcowej klasyfikacji wyprzedził jeszcze świętochłowiczanin Paweł Waloszek.
19-latek z Gorzowa Wielkopolskiego stał się tym samym najmłodszym w historii złotym medalistą IMP, co do dziś pozostaje niepobitym osiągnięciem. Po dwóch latach Plech zdobył swój drugi tytuł w karierze, wciąż będąc młodzieżowcem. W sumie wygrywał on finały pięciokrotnie, dokładając do tego dwa srebrne medale. Oprócz triumfów na krajowym podwórku "Super Zenon" osiągał także sukcesy na arenie międzynarodowej, będąc dwa razy medalistą IMŚ (srebro i brąz).
Finał IMP 1972, Bydgoszcz 1. Zenon Plech (Stal Gorzów) - 14 (3,2,3,3,3) 2. Paweł Waloszek (Śląsk Świętochłowice) - 13 (3,1,3,3,3) 3. Henryk Glücklich (Polonia Bydgoszcz) - 12 (3,3,3,3,d)
Aby móc odnieść sukces w finale jednodniowym nie tylko trzeba prezentować wysokie umiejętności, ale niekiedy należy mieć również sporo sportowego szczęścia. Ojciec Rafała Dobruckiego to szczęście miał - w finale w 1976 roku w Gorzowie Wielkopolskim. W biegu czternastym zawodów stanął pod taśmą z dwójką faworytów gospodarzy, Jerzym Rembasem i Edwardem Jancarzem. Gorzowianie wyszli na prowadzenie, ale po chwili zdefektowały im motocykle i Dobrucki zdobył bezcenne trzy punkty, wysuwając się na pozycję lidera turnieju. Nie pokpił sprawy w ostatniej serii i wygrał całe zawody z dorobkiem czternastu punktów.
Dla czołowego zawodnika Unii Leszno w latach siedemdziesiątych, wygrana w Gorzowie była nie tylko największym indywidualnym osiągnięciem w karierze, ale także jedynym medalem wywalczonym w IMP. Wcześniej Dobrucki senior dwukrotnie wywalczył także tytuły w MIMP, w latach 1968-1969. Z macierzystym klubem nigdy nie zdobył za to złotego medalu w DMP.
Finał IMP 1976, Gorzów 1. Zdzisław Dobrucki (Unia Leszno) - 14 (3,2,3,3,3) 2. Jerzy Rembas (Stal Gorzów) - 12 (3,3,3,d,3) 3. Edward Jancarz (Stal Gorzów) - 11 (3,2,3,d,3)
Jedna z najbarwniejszych postaci polskiego żużla przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, niespodziewanie wywalczyła mistrzowski tytuł w 1989 roku na torze w Lesznie. Pierwotnie "Wojtula" miał być w finale tylko rezerwowym, ale uśmiechnęło się do niego szczęście i ostatecznie wystąpił w zawodach, które wygrał z trzynastoma punktami na koncie. Załuski w tym samym sezonie wywalczył także bardzo mocno obsadzony i prestiżowy Złoty Kask. Zarówno dla samego zawodnika, jak i dla Kolejarza Opole do dziś są to największe sukcesy w historii.
- Byłem tylko rezerwowym, nie liczyłem na start i nie chciałem się do Leszna udać. Do wyjazdu zachęciła mnie żona Aldona. Miała nosa. Przytrafił mi się dzień konia. Już w pierwszym starcie sprzyjało mi szczęście. Jechałem z tyłu, ale któryś z zawodników upadł i wyścig został przerwany. W powtórce okazałem się najlepszy. Później wszystko potoczyło się dla mnie doskonale i zostałem zwycięzcą. Był to ogromny sukces, ale bez pomocy szczęścia nigdy bym go nie osiągnął - tak wspominał zwycięski finał z Leszna w wywiadzie dla naszego portalu w 2011 roku.
Finał IMP 1989, Leszno: 1. Wojciech Załuski (Kolejarz Opole) - 13 (3,3,3,2,2) 2. Jan Krzystyniak (Stal Rzeszów) - 12+3 (3,1,2,3,3) 3. Tomasz Gollob (Polonia Bydgoszcz) - 12+2 (1,2,3,3,3)
Kapitan Unii Tarnów jest jednym z pięciu zawodników, którzy zdobyli złoty medal IMP, będąc jeszcze w wieku juniora. Kołodziej dokonał tego w ostatnim roku startów, jako młodzieżowiec, na doskonale znanym sobie torze w Tarnowie. Przy komplecie publiczności pokonał faworyzowanych braci Gollobów, zdobywając drugi po Zygmuncie Pytce złoty krążek IMP dla klubu z Mościc. Dokonał tego w iście mistrzowski sposób, gdy w czwartej serii startów wyprzedził Tomasza Golloba na ostatnim wirażu ostatniego okrążenia. Kołodziej minął wielkiego mistrza w sposób, w jaki to Gollob wielokrotnie rozstrzygał biegi - atakiem po zewnętrznej.
W IMP 2005 tarnowianin dokonał rzeczy niezwykłej. Zarówno w ćwierćfinale, półfinale jak i finale nie stracił ani jednego punktu. Triumfował więc w mistrzostwach kraju, będąc niepokonanym we wszystkich piętnastu biegach, w jakich brał udział. Po latach Kołodziej dołożył do swojego dorobku jeszcze dwa tytuły, w 2010 roku w Zielonej Górze i 2013 roku w Tarnowie oraz dwa brązowe medale. W piątek w Lesznie stanie przed szansą doścignięcia Floriana Kapały i Andrzeja Wyglendy, czyli zdobycia czwartego w karierze tytułu najlepszego żużlowca w kraju.
Finał IMP 2005, Tarnów 1. Janusz Kołodziej (Unia Tarnów) - 15 (3,3,3,3,3) 2. Tomasz Gollob (Unia Tarnów) - 14 (3,3,3,2,3) 3. Jacek Gollob (Unia Tarnów) - 13 (3,2,3,3,2)
"Skóra" jest niewątpliwie najbardziej zaskakującym mistrzem Polski w XXI wieku, a być może nawet w całej kilkudziesięcioletniej historii IMP. Choć w 2008 roku reprezentował barwy pierwszoligowego PSŻ-u Poznań, to tytuł mógł świętować na torze, na którym się wychował. Skórnicki wywalczył jednak mistrzostwo w sposób niepozostawiający złudzeń, bo z kompletem piętnastu punktów. W pokonanym boju pozostawił wielu faworyzowanych kolegów, w tym m.in. jeszcze wtedy pozostającego bez złotego medalu Jarosława Hampela czy Tomasza Golloba.
Sukces wychowanka leszczyńskich Byków - przez lata charakteryzującego się ekscentrycznymi kombinezonami, na których trzepotały kolorowe frędzle - poruszył wszystkich zgromadzonych na stadionie kibiców. Skórnicki gratulacje przyjmował od niemal każdej osoby, w tym niezwykle szczere od Grzegorza Walaska, który zajął trzecie miejsce na podium. Rok 2008 był dla obecnego menedżera Fogo Unii wyjątkowy także z innego powodu. W Poznaniu świętował 15-lecie startów, na którym obecni byli zarówno zawodnicy z Polski, jak i z zagranicy, m.in. Leigh Adams, Joe Screen czy Sam Ermolenko.
Finał IMP 2008, Leszno 1. Adam Skórnicki (PSŻ Poznań) - 15 (3,3,3,3,3) 2. Jarosław Hampel (Unia Leszno) - 13 (2,3,3,2,3) 3. Grzegorz Walasek (ZKŻ Zielona Góra) - 12 (2,2,3,3,2)
Przed czterema laty wychowanek Iskry Ostrów zwycięstwem w Zielonej Górze ukoronował nie tylko samego siebie, ale także fantastyczny sezon, w którym pełnił rolę lidera Betard Sparty Wrocław, walnie przyczyniając się do utrzymania dolnośląskiego klubu w Ekstralidze. W zielonogórskim finale stracił tylko jeden punkt, gdy w trzeciej serii startów pokonał go Bartosz Zmarzlik. W pozostałych zwyciężał i w końcowej klasyfikacji o aż trzy "oczka" wyprzedził Rafała Okoniewskiego i Krzysztofa Buczkowskiego.
Jędrzejak nigdy nie ukrywał, że lubi ścigać się przy W69. W przeszłości notował na nim zadowalające zdobycze punktowe, gdy przyjeżdżał do grodu Bachusa na mecze ligowe. Po decydującym biegu oszalał z radości, co spotkało się z gromkim aplauzem ze strony kibiców, oglądających tarzającego się po torze ze szczęścia nowego mistrza kraju. - Czuję wielką radość. Nie będę ukrywał, że jestem dumny z tego osiągnięcia. Dla mnie to był priorytetowe marzenie, stąd też taka radość po jego spełnieniu - mówił po życiowym sukcesie popularny "Ogór".
Finał IMP 2012, Zielona Góra 1. Tomasz Jędrzejak (Sparta Wrocław) - 14 (3,3,2,3,3) 2. Rafał Okoniewski (Marma Rzeszów) - 11+3 (3,3,1,3,1) 3. Krzysztof Buczkowski (Polonia Bydgoszcz) - 11+2 (3,3,0,3,2)
Oprócz niespodzianek w postaci zwycięzców finałów IMP, nie mniej zaskakujące bywały rozstrzygnięcie w zdobyciu pozostałych miejsc na podium. W 1960 roku trzecie miejsce wywalczył częstochowianin Bernard Kacperak, który na co dzień pozostawał w cieniu innych zawodników Włókniarza. W latach dziewięćdziesiątych srebrne krążki potrafili wywalczyć m.in. Jarosław Szymkowiak (1992), Tomasz Świątkiewicz (1993) i Adam Łabędzki (1996), a brązowe Robert Sawina (1992) czy Jarosław Olszewski (1994).
W 2000 roku w Pile na drugie miejsce na końcowym podium wskoczył zaledwie 18-letni Jarosław Hampel, który potwierdził, że jest przyszłością polskiego speedwaya. Dwukrotny srebrny medalista cyklu Grand Prix, choć niejednokrotnie upatrywany był, jako kandydat do tytuły, ma na swoim koncie tylko jedno złoto - wywalczone w 2011 roku na dobrze sobie znanym owalu w Lesznie. Wreszcie przed rokiem żużlową Polskę zaskoczył Tomasz Gapiński, który mając problemy z przebiciem się do podstawowego składu Stali Gorzów zdobył w mieście nad Wartą brąz, ulegając faworytom: Maciejowi Janowskiemu i Bartoszowi Zmarzlikowi.
Nie dla wszystkich IMP bywały udane. Tylko jeden krążek ma w swoim dorobku pierwszy polski indywidualny mistrz świata Jerzy Szczakiel. Opolanin najlepszy wynik osiągnął jeszcze zanim zdobył w Chorzowie złoto w światowym czempionacie. W 1971 w Rybniku był trzeci. Szczęścia do finałów nie miał ponadto Marek Cieślak, który również tylko raz zmieścił się na końcowym podium - w 1975 roku w Częstochowie lepszy był tylko Edward Jancarz. Innymi razy przegrywał z kontuzjami, choć należał do ścisłego grona faworytów. Z kolei jeden z najsłynniejszych zawodników z Rybnika, Joachim Maj pięciokrotnie stawał na podium, ale ani razu na najwyższym stopniu - trzy razy był drugi, a dwa razy trzeci.