W tym artykule dowiesz się o:
Gorzowianie w tym sezonie powrócili na tron i zdobyli kolejny mistrzowski tytuł. Duża w tym zasługa formacji juniorskiej złożonej z Bartosza Zmarzlika i Adriana Cyfera. Obaj żużlowcy kończą jednak wiek młodzieżowca. Zmarzlik już przedłużył kontrakt ze Stalą, znacznie gorzej wygląda jednak sytuacja Cyfera. Przez większość sezonu nie mógł być zadowolony ze swoich występów. W rewanżowym meczu finałowym zdobył jednak cztery punkty i potwierdził, że drzemie w nim spory potencjał. Najlepiej będzie go jednak rozwijać w gronie słabszych zawodników.
W Gorzowie spore nadzieje wiązano z transferem Michaela Jepsena Jensena. Duńczyk był zdecydowanie najsłabszym seniorem w drużynie Stanisława Chomskiego. "Liglad" w finale nie zawiódł i był jednym z bohaterów. To nie wystarczyło jednak do zmazania plamy po tegorocznych występach. Jensen do tej pory w Polsce występował tylko w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz może być jednak łakomym kąskiem dla klubów z niższych lig.
Żużlowcy Get Well Toruń w tym sezonie osiągnęli spory sukces, zdobywając srebrny medal w PGE Ekstralidze. Udało im się to pomimo słabszej dyspozycji kilku zawodników.
Drugi sezon z rzędu w Toruniu ścigał się Kacper Gomólski. Brązowy medalista mistrzostw świata juniorów z 2013 roku nie może być zadowolony ze swojej dyspozycji. Ostatecznie rozgrywki zakończył ze średnią 1,232 i zdecydowanie odstawał od kolegów z drużyny. Wiadomo już, że Gomólski nie zostanie w Toruniu. Wiele wskazuje również na to, że nie będzie go w PGE Ekstralidze. Na ten moment najbardziej prawdopodobne są występy w Gdańsku.
Jednym z największych przegranych tego sezonu jest Artur Mroczka. Po przyzwoitych występach w barwach tarnowskiej Unii, zawodnik ten liczył na angaż w lepszym klubie. Ostatecznie wylądował w Toruniu, jednak z całą pewnością nie będzie tego pobytu miło wspominał. Mroczka wystąpił tylko w jednym meczu. Z jego startem w Grudziądzu wiązano duże nadzieje, gdyż to właśnie tam zdobywał żużlowe szlify. Występ zakończył jednak tylko z jednym punktem i na tym skończyła się jego tegoroczna przygoda z PGE Ekstraligą. Teraz mówi się o tym, że żużlowiec ma wrócić do Tarnowa i startować w pierwszej lidze.
Marek Cieślak w trakcie sezonu miał sporo problemów kadrowych. Najpoważniejszym była przeciągająca się rehabilitacja Jarosława Hampela. Gdy skończyła się możliwość korzystania z zastępstwa zawodnika, sztab szkoleniowy zielonogórzan musiał skorzystać z usług innych żużlowców.
Najpierw szansę dostał Justin Sedgmen, który został wypożyczony z Lokomotivu Daugavpils. 24-letni zawodnik w trzech meczach spisał się jednak fatalnie i wywalczył tylko jeden punkt. Jak się okazało, progi PGE Ekstraligi są na ten moment zbyt wysokie dla Australijczyka. W tej sytuacji jednym słusznym rozwiązaniem wydają się starty w niższej lidze.
Po niepowodzeniu Sedgmena do gry wkroczył Aleksandr Łoktajew, który wrócił do ścigania po rocznym zawieszeniu. Rosjanin nie mógł jednak szybko wrócić do formy i w swoich trzech występach zapisał na swoim koncie jeden punkt. Po powrocie Hampela stracił miejsce w składzie. Pod koniec sezonu dobrze radził sobie jednak w turniach towarzyskich w Bydgoszczy i Łodzi. Starty w Nice Polskiej Lidze Żużlowej mogą być dla niego doskonałą okazją do odbudowania formy. Najprawdopodobniej zawodnik zdecyduje się właśnie na taki ruch.
Wrocławianie w tym sezonie mierzyli wysoko, jednak mieli utrudnione zadanie. Przez cały sezon nie mogli w stu procentach dopasować się do toru w Poznaniu. Ostatecznie zespół Piotra Barona zajął czwarte miejsce, a drużynę czeka przemeblowanie.
Ważny kontrakt we Wrocławiu ma Nick Morris. Australijczyk przed sezonem był wskazywany jako kandydat do objawienia PGE Ekstraligi. Morrisowi nie udało się jednak przełożyć dobrych wyników z ligi angielskiej na polskie tory. Wystąpił w trzech meczach i wywalczył tylko dziewięć punktów. Trudno powiedzieć, jaki plan na tego zawodnika będzie mieć nowy trener wrocławian Rafał Dobrucki.
Miejsca w składzie Sparty nie znajdzie na pewno Adrian Gała, który od przyszłego sezonu będzie już seniorem. Wychowanek gnieźnieńskiego Startu w tym roku był podstawowym juniorem wrocławian, jednak status ten osiągnął głównie przez kontuzję Maksyma Drabika. Gała w czternastu meczach zdobył tylko dziewiętnaście punktów. Kilka razy był jednak "gościem" w drużynie Orła Łódź, gdzie dobrze sobie radził. W kuluarach mówi się, że Gała wróci do swojego macierzystego klubu, który prawdopodobnie będzie rywalizować w drugiej lidze.
Podopieczni Roberta Kempińskiego do końca walczyli o udział w fazie play-off. Ostatecznie zakończyli sezon na piątym miejscu, co i tak można uznać za spory sukces. Ważnym punktem drużyny był Marcin Nowak, który był podstawowym juniorem i wystąpił we wszystkich meczach. Średnio zdobywał ponad 1,3 punktu na bieg, co jak na młodzieżowca było dobrym rezultatem. Nowak jednak wkracza w wiek seniora, a w tej sytuacji najlepsze dla niego będą starty w niższej klasie rozgrywkowej.
W pięciu meczach grudziądzan wystąpił Peter Ljung. Szwed miał ochotę na częstsze starty, jednak nie dostał zbyt wielu szans. Z tego powodu nie krył rozczarowania niektórymi decyzjami sztabu szkoleniowego GKM-u. To doświadczony zawodnik, który nie raz potwierdzał swoją klasę. W obecnej dyspozycji może być jednak nieprzygotowany do rywalizacji z najlepszymi.
Rola beniaminka nigdy nie jest łatwa. Przekonali się o tym rybniczanie, którzy w pewnym momencie byli realnie zagrożeni spadkiem. Piotra Żyto zawiodło paru zawodników, którzy poprzednio świetnie radzili sobie na zapleczu PGE Ekstraligi.
Dobrego sezonu nie miał Damian Baliński. Wychowanek leszczyńskiej Unii przez kilkanaście lat ścigał się w najwyższej klasie rozgrywkowej. W poprzednim sezonie postanowił wspomóc rybniczan w Nice Polskiej Lidze Żużlowej i zdobywał prawie 2,2 punkty na bieg. Powrót do grona najlepszych okazał się bardzo trudny dla Balińskiego. Teraz jest jednak nadal brany przy budowie składu na przyszłoroczny sezon. Wiele będzie zależeć od rozmów z innymi żużlowcami.
Sezon na starty może spisać z kolei Troy Batchelor. Australijczyk także świetnie radził sobie w barwach rybnickiego klubu na zapleczu PGE Ekstraligi. Zimą długo nie było wiadomo gdzie ostatecznie podpisze umowę. Skończyło się na kontrakcie warszawskim w ROW-ie Rybnik. Batchelor dostał jedną szansę w meczu przeciwko Ekantor Falubazowi. Na swoim koncie zapisał wtedy trzy punkty. Dodatkowo w sezonie zmagał się z kontuzjami. Dobrym rozwiązaniem będzie w tym przypadku spokojne odbudowanie formy w Nice Polskiej Lidze Żużlowej.
Tarnowscy kibice na długo zapamiętają ten sezon i niestety nie będą to miłe wspomnienia. Ciosem dla żużlowego środowiska była śmierć Krystiana Rempały. Dodatkowo ubiegłoroczni brązowi medaliści zajęli ostatnie miejsce w PGE Ekstralidze.
Władze klubu podkreślają, że największym zawodem była postawa Piotra Świderskiego. To najgorszy senior wśród klasyfikowanych zawodników. Świderski średnio zdobywał w biegu mniej niż jeden punkt. Wydaje się, że jednym sensownym wyjściem będzie jazda w niższej lidze. "Świder" już kilkukrotnie świetnie jeździł na drugim poziomie rozgrywkowym i z całą pewnością będzie chciał wrócić do dobrej dyspozycji.
Drugim zawodnikiem, który sprawił zawód w Tarnowie jest Mikkel Michelsen. Młody Duńczyk w poprzednim sezonie świetnie radził sobie w Ostrowie Wielkopolskim i postanowił po raz kolejny spróbować swoich sił w najlepszej lidze na świecie. Okazuje się jednak, że Michelsen nie ustabilizował jeszcze formy na wysokim poziomie, jednak to nadal młody i perspektywiczny zawodnik. Teraz znowu postanowił zrobić krok w tył. Jak już wcześniej informowaliśmy, kolejny sezon spędzi w Tarnowie, jednak tym razem na zapleczu najlepszej ligi świata.