W tym artykule dowiesz się o:
Na kolejnych kartach zdecydowaliśmy się zaprezentować żużlowców, którzy mimo rezultatów osiąganych w ligach zagranicznych oraz turniejach międzynarodowych nie podpisali kontraktów z żadnym polskim klubem lub też do tej pory nie otrzymali prawdziwej szansy od swojego polskiego pracodawcy.
Są w tym gronie mistrzowie swoich krajów, zwycięzcy turniejów, czołowi zawodnicy Elitserien, Elite League czy duńskiej Superligi. Łączy ich to, że w Polsce w ostatnich latach łącznie wystąpili w zaledwie kilku meczach, a wielu z nich z różnych przyczyn nie znalazło zatrudnienia w Polsce.
Niemiec po raz ostatni wystąpił w meczu polskiej ligi w 2013 roku. Wystartował w dwóch meczach drugoligowego KSM Krosno, w których spisał się średnio. Później wielokrotnie odmawiał jazdy w lidze, przez co został ukarany przez działaczy Wilków.
Być może rok 2013 był najlepszy w jego karierze. Był czołowym zawodnikiem brytyjskiej Elite League, awansował także do Grand Prix. W kolejnym sezonie wygrał nawet inaugurujący cykl turniej w nowozelandzkim Auckland. W następnych latach notował udane występy w zawodach międzynarodowych.
Aktualny mistrz Niemiec to widowiskowo jeżdżący zawodnik, dla którego nie ma przegranych pozycji. Wiele razy jego nazwisko przejawiało się w kontekście wzmocnień klubów PGE Ekstraligi czy Nice PLŻ. Smolinski jednak odmawiał podpisania kontraktów. Niemiec nie chce jeździć w Polsce, dużo bardziej od startów w naszym kraju ceni sobie wolne weekendy czy też spotkania ze sponsorami.
Szwed doskonale radzi sobie w Eliteserien czy Elite League. Nilsson był także członkiem szwedzkiej kadry podczas rywalizacji o Drużynowy Puchar Świata. W 2014 roku został także wicemistrzem Szwecji. Mimo osiąganych rezultatów, wiele polskich klubów poległo przy próbie nakłonienia go do podpisania kontraktu.
Jedynym, który dokonał tej sztuki był Start Gniezno. W 2014 roku Nilsson wystartował w trzech spotkaniach Nice PLŻ. Jednak w nich nie zabłysnął. Dużo lepiej nadal radził sobie w pozostałych ligach. Reprezentant Szwecji często odmawiał polskim pracodawcom ze względu na niedzielne terminy spotkań. W trakcie zakończonego w listopadzie okienka transferowego podpisał kontrakt "warszawski" z Lokomotivem Daugavpils. Być może w barwach łotewskiej drużyny zdecyduje się na regularne występy w polskiej lidze.
W ubiegłym sezonie wywalczył tytuł indywidualnego mistrza Wielkiej Brytanii. Dzięki czemu mógł zanotować udany start w turnieju Grand Prix w Cardiff, gdzie zdobył siedem punktów. Był także członkiem kadry, która sięgnęła po srebro Drużynowego Pucharu Świata.
W polskiej lidze Daniel King startuje od 2007 roku. Przez trzy lata był zawodnikiem KM Ostrów Wielkopolski. Najlepszy w jego wykonaniu był drugi sezon spędzony w klubie z południowej Wielkopolski. Na dłużej nie zagrzał miejsce w żadnej innej drużynie. W ubiegłym roku miał podpisany kontrakt z Polonią Piła, ale nie otrzymał szansy startu w Nice PLŻ.
Mimo świetnego sezonu w swojej ojczyźnie, podczas przerwy zimowej na zakontraktowanie reprezentanta Wielkiej Brytanii nie zdecydował się żaden z polskich klubów. King nie ukrywa, że chciałby ponownie jeździć w Polsce i liczy na angaż w trakcie kolejnego okienka transferowego, które ruszy 15 maja.
Po raz pierwszy uwagę na umiejętności Argentyńczyka zwrócili działacze KSM Krosno. Covatti podpisał kontrakt z tym klubem w 2012 roku, ale wystąpił tylko w jednym spotkaniu Wilków. Przeciwko Kolejarzowi Rawicz zdobył punkt w dwóch wyścigach. Reprezentujący na arenie międzynarodowej Włochy, zawodnik miał kłopoty logistyczne z odpowiednim przygotowaniem sprzętu. Podobnie było podczas drugiej przygody z krośnieńskim klubem w 2015 roku, gdy zaprezentował się tylko na przedsezonowym treningu punktowanym.
W ubiegłym roku podpisał umowę ze Stalą Rzeszów. Jednak ponownie wystąpił tylko w jednym meczu. Otrzymał swoją szansę podczas wyjazdowego starcia ze Speedway Wandą Kraków. Wygrał swój pierwszy wyścig, ale później nie było już tak dobrze. Pod koniec sezonu miał po raz drugi przywdziać plastron Żurawi, jednak na mecz do Łodzi nie przyjechał. Otrzymał za to nawet karę od działaczy drużyny z Podkarpacia.
W trakcie okienka transferowego związał się umową z Lokomotivem Daugavpils. Łotysze zwrócili uwagę na Covattiego podczas finału mistrzostw Europy par w Rydze, gdy poprowadził Włochów do sensacyjnego triumfu. Z pewnością, gdy rozwiąże swoje problemy logistyczne może być silnym punktem dwukrotnego triumfatora Nice PLŻ.
Pochodzący z Argentyny żużlowiec od kilku lat z powodzeniem startu w brytyjskiej Premier League, a w 2014 roku był blisko awansu do cyklu Grand Prix. Przeszkodził mu w tym Peter Kildemand, który spowodował przerwanie wyścigu. W tym momencie po trzy punkty jechał właśnie Covatti, który w przypadku zwycięstwa byłby pewny startu w cyklu.
Po raz pierwszy na młodego Australijczyka uwagę zwrócili działacze Polonii Bydgoszcz. Podpisał on kontrakt z tym klubem w 2012 roku, ale nie otrzymał szansy występu w polskiej lidze.
W kolejnych latach swój talent udowodniał startując głównie w Wielkiej Brytanii. Jego świetną dyspozycję dostrzegł menedżer reprezentacji Australii. Powołał Morrisa na finały Drużynowego Pucharu Świata i się nie zawiódł. Po udanych występach na arenach międzynarodowych usługami Morrisa zainteresowała się Betard Sparta Wrocław. Morris przed sezonem 2016 podpisał dwuletni kontrakt z tym klubem. Otrzymał szanse startów w kilku meczach w PGE Ekstralidze, ale brak znajomości polskich torów nie pomagał mu w osiąganiu zadowalających rezultatów.
Z pewnością Australijczyk liczy, że nadchodzący sezon będzie przełomowy. Niewykluczone, że 22-latek zostanie wypożyczony do klubu z Nice PLŻ, gdzie mógłby zbierać cenne doświadczenie.
Ma 23 lata, a na swoim koncie już dwa tytuły mistrza Niemiec. Po raz ostatni po złoto tych rozgrywek sięgnął w 2014 roku. Szerszej publiczności miał okazję zaprezentować się w zmaganiach Speedway Best Pairs oraz indywidualnych mistrzostwach Europy. Ubiegłoroczny turniej SEC w Guestrow skończył nawet na podium.
Mimo rezultatów osiąganych w swojej ojczyźnie i na europejskich torach Niemiec w ubiegłym roku wystartował tylko w dwóch meczach Polonii Bydgoszcz. Dwa lata wcześniej był zawodnikiem Kolejarza Opole. Jednak w trakcie okienka transferowego nie znalazł się żaden chętny na jego zatrudnienie.
Cztery mecze, po czternaście biegów i punktów to jak na razie dorobek Australijczyka w polskiej lidze. Jako pierwsi w Polsce sięgnęli po niego w 2011 roku działacze Kolejarza Opole, którzy liczyli, że Grajczonek będzie startował jako krajowy junior. Debiut w polskiej lidze reprezentant Australii zaliczył dopiero dwa lata później, już jako zawodnik Polonii Piła.
27-latkowi w rozwoju kariery przeszkadzały kontuzje m.in. złamał kość udową przez co stracił znaczną część sezonu 2011. Mimo przeciwności losu, Grajczonek stara się poprawiać swoje wyniki. Od wielu lat to podstawowy zawodnik klubów brytyjskiej Elite League (od nowego sezonu Premiership). W minionym roku udało mu się dostać do szerokiej kadry reprezentacji na zmagania w Drużynowym Pucharze Świata, a po kontuzji Max Fricke wystąpił nawet w finale tych rozgrywek.
W polskiej lidze był zawodnikiem Speedway Wandy Instal Kraków. W siedmiu wyścigach zdobył jedenaście punktów i sezon zakończył z dorobkiem 1,571. Po zakończeniu rozgrywek jego usługami zainteresowała się Stal Rzeszów. Żużlowiec liczy, że w barwach klubu z Podkarpacia wystąpi w większej liczbie spotkań. Z pewnością za zaufanie mógłby się odpłacić dobrymi wynikami i być solidnym punktem drużyny.