Śmierć, dziwne decyzje prezesów i porażki. Zaskakujące zmiany trenerów w historii

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jacek Frątczak przed paroma tygodniami został nowym menedżerem Get Well Toruń. Pod jego wodzą klub z grodu Kopernika może przegrać wszystkie mecze, a i tak utrzyma się w PGE Ekstralidze.

1
/ 8

[b]

Niewdzięczna rola Jacka Frątczaka[/b]

Od początku sezonu postawa Get Well Toruń w PGE Ekstralidze była negatywnym zaskoczeniem, za co ganiono menedżera Jacka Gajewskiego. Ten jednak utrzymywał posadę, mając wsparcie właściciela Przemysława Termińskiego. Klub nie chciał robić nerwowych ruchów, licząc na poprawę formy swoich zawodników. Do niczego takiego jednak nie doszło.

Pod koniec sierpnia Gajewskiego w roli menedżera zastąpił Jacek Frątczak. Były menedżer zielonogórskiego Falubazu podjął się roli strażaka, który ma uratować dla Torunia najwyższą klasę rozgrywkową. Sytuację dodatkowo skomplikowały kontuzje zawodników - w ostatnim czasie z urazami borykali się Greg Hancock, Adrian Miedziński oraz Paweł Przedpełski.

Efekt jest taki, że Frątczak poprowadził Get Well w trzech meczach. Każdy przegrał. Punkt zdobyty w Rybniku oraz bardzo prawdopodobny bonus za starcie z MRGARDEN GKM Grudziądz mogą sprawić, że torunianie utrzymają się jednak w PGE Ekstralidze. Będzie to niezwykły precedens.

W polskich rozgrywkach nie brakowało ciekawych historii związanych ze zmianą trenera w trackie sezonu. Przedstawimy je na kolejnych stronach.

2
/ 8

[b]

Śmierć Ryszarda Nieścieruka[/b]

W roku 1995 żużlowcy Sparty Wrocław walczyli o trzeci z rzędu złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Spora w tym zasługa trenera Ryszarda Nieścieruka, który trafił do stolicy Dolnego Śląska w sezonie 1991. W lipcu 1995 roku szkoleniowiec Sparty zmarł na zawał serca w drodze po nowe silniki do fabryki Jawy w czeskim Divisovie.

W takich okolicznościach działacze Sparty musieli poszukać nowego trenera. Wybór padł na Witolda Zwierzchowskiego. Pod jego wodzą żużlowcy zdobyli tytuł DMP, dedykując go zmarłemu Nieścierukowi. Kilka miesięcy później Zwierzchowski również zmarł i wrocławianie po raz kolejny szukali szkoleniowca.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

3
/ 8

[b]

Zawodnik Włókniarza trenerem w Rzeszowie[/b]

Do niecodziennych wydarzeń doszło w sezonie 1996 w Rzeszowie. Najpierw ze względu na kiepskie wyniki drużyny z posadą trenera pożegnał się Stanisław Kępowicz. Później postawiono na Grzegorza Kuźniara, by na ostatnie trzy mecze zatrudnić Janusza Stachyrę.

Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Stachyra był wtedy nadal zawodnikiem... częstochowskiego Włókniarza. W swoim fachu wypadł jednak perfekcyjnie. Pod jego wodzą Żurawie z Rzeszowa wygrały trzy spotkania, w tym derby z Unią Tarnów. Pozwoliło to ekipie z Podkarpacia utrzymać się w I lidze.

4
/ 8

[b]

Czernicki o krok od złota we Wrocławiu [/b] Żużlowcy Atlasa Wrocław sezon 1999 rozpoczęli z Zenonem Plechem jako trenerem. Władze klubu nie były jednak zadowolone z wyników osiąganych przez zespół. Dodatkowo mieli za złe Plechowi, że pracę w stolicy Dolnego Śląska łączy z komentowaniem spotkań w telewizji. Drogi obu stron w końcu się rozeszły, a jego następcą został Czesław Czernicki.

Czernicki wprowadził wrocławian do fazy play-off z czwartej pozycji i w półfinale rozgrywek trafił na faworyzowaną Polonię Bydgoszcz. W pierwszym meczu Atlas przegrał 40:50, ale w rewanżu bydgoszczanie nie mogli skorzystać z usług kontuzjowanych Tomasza Golloba i Piotra Protasiewicza. W efekcie drużyna z Wrocławia wygrała 53:36.

W finale rywalem Atlasa była Polonia Piła. Dwumecz miał niezwykle wyrównany przebieg. Na własnym torze ekipa z Wrocławia wygrała 48:42, by w rewanżu przegrać w Pile 41:49. Cieniem na tamto spotkanie kładzie się postawa Jasona Crumpa, który odmówił przyjazdu na finałowe starcie w Pile. Pomimo zdobycia srebrnego medalu DMP, w kolejnym sezonie Czernicki nie pełnił już funkcji szkoleniowca we Wrocławiu.

5
/ 8

[b]

Czernicki strażakiem w Rybniku[/b]

Czesław Czernicki w roli strażaka pojawił się też w Rybniku w roku 2004. Wtedy rybniczanie marnie zaczęli sezon pod wodzą Romualda Łosia, notując kolejne porażki. Przyjście Czernickiego odmieniło jednak sytuację Rekinów.

Czernicki zyskał nowego zawodnika w postaci Romana Povazhny'ego, ponadto zaczął inaczej przygotowywać nawierzchnię rybnickiego toru. Już w pierwszym spotkaniu pod jego wodzą ówczesny RKM pokonał faworyzowaną ekipę z Torunia.

Do pełni szczęścia szkoleniowcowi zabrakło jednak uratowania Ekstraligi dla Rybnika. Jego zawodnicy niemal do końca walczyli o ligowy byt z ZKŻ-em Zielona Góra. W ich rywalizację "wtrąciła się" leszczyńska Unia. Zespół z Leszna przeciwko rybniczanom wystawiał do boju optymalny skład z Leigh Adamsem, zaś w meczach z zielonogórzanami wybierał oszczędnościowy wariant bez Adamsa. To pozwoliło ZKŻ-owi wygrać w Lesznie, dzięki czemu klub utrzymał się w lidze kosztem RKM-u.

6
/ 8

[b]

Chomski niedoceniony w Gorzowie[/b]

W roku 1995 za pracę w Gorzowie Wlkp. podziękowano Stanisławowi Chomskiemu. Do zmiany trenera w Stali doszło po słynnym meczu z Włókniarzem Częstochowa, który gorzowianie przegrali 44,5:45,5. Ówczesny prezes Jerzy Synowiec uważał, że szkoleniowiec nie wykorzystuje w pełni potencjału gorzowskiej drużyny.

Chomski szybko znalazł nowe miejsce pracy i pojawił się w Polonii Piła. Wówczas nie tylko ukończyli sezon 1995 na wyższej pozycji niż Stal Gorzów, ale później w bezpośrednich meczach kilkukrotnie Chomski odgryzał się byłemu pracodawcy.

7
/ 8

[b]

Chwile chwały Chomskiego w Stali[/b]

Stanisław Chomski doczekał się jednak również radosnych chwil w Gorzowie Wlkp. Do pracy w Stali powrócił w sezonie 2015 (był też trenerem w latach 1999-2009), zastępując na stanowisku Piotra Palucha. Prowadzony przez niego zespół przeżył metamorfozę. Stal odzyskała atut własnego toru, wysoko pokonując u siebie kolejne zespoły i notując coraz lepsze rezultaty również na wyjazdach.

Praca Chomskiego przyniosła efekt w kolejnym sezonie, w którym gorzowianie sięgnęli po tytuł najlepszej drużyny w kraju.

8
/ 8

[b]

Zagraniczne eksperymenty[/b]

W polskiej lidze eksperymentowano też z zagranicznymi trenerami, jednak ten pomysł nigdy się nie sprawdził. W roku 2000 we Wrocławiu postawiono na Tommy'ego Knudsena. Liczono wtedy, że Duńczyk, który przez lata był trenerem Sparty, świetnie odnajdzie się w roli szkoleniowca. Tak się jednak nie stało. W efekcie bardzo szybko zastąpił go Andrzej Koselski.

Z kolei w roku 2013 trenerem Startu Gniezno został Stefan Andersson. Szwed zastąpił na stanowisku Lecha Kędziorę i miał uratować dla gnieźnian Ekstraligę. Andersson równocześnie pełnił funkcję menedżera Piraterny Motala. Eksperyment ze Szwedem nie powiódł się - Start z hukiem spadł z ligi.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (7)
avatar
SpasionyKot
20.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trochę autor wybiórczo potraktował temat. Mi na myśl przychodzi Roman Jankowski w Falubazie w 2005 roku. Jarosław Szymkowiak to samo. Ciekawa historia była też ze Zbigniewem Jąderem bodajże w s Czytaj całość
Pietryga
20.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nic nie jest jeszcze przesądzone, dopóki motocykle są na torze.  
avatar
Adam Jozefczak
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
" W roku 2000 we Wrocławiu postawiono na Tommy'ego Knudsena. Liczono wtedy, że Duńczyk, który przez lata był trenerem Sparty, świetnie odnajdzie się w roli szkoleniowca." - tylko ja tutaj czego Czytaj całość
avatar
przemek76
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
4
3
Odpowiedz
showman, małpa skacząca po bandzie, ma parcie na szkło, ale wyniki zajebiste: 3 mecze i 3 w plecy, ale wszyscy pier.... że tchnął coś w drużynę, ja leje ze śmiechu, a toruń się zbłaznił takieg Czytaj całość
avatar
Zawsze My
19.08.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
"Pod jego wodzą klub z grodu Kopernika może przegrać wszystkie mecze, a i tak utrzyma się w PGE Ekstralidze." czyli to już przesądzone...