Australia mistrzami świata stoi. Od Lionela van Praaga do Jasona Doyle’a

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Australia, ojczyzna żużla, wydała na świat sześciu indywidualnych mistrzów świata, w tym pierwszego i ostatniego. Przed tygodniem na własnej ziemi w Melbourne 32-letni Jason Doyle dołączył do elitarnego grona australijskich mistrzów.

1
/ 6

Gdyby nie specyficzne reguły przyznawania tytułu w przedwojennych edycjach IMŚ, pierwszym indywidualnym mistrzem świata na żużlu wcale nie byłby Lionel van Praag. W dziewiczej edycji motocyklista rodem z Sydney lepiej punktował w drodze do turnieju finałowego niż w nim samym. Tam niepokonany był jego rodak Bluey Wilkinson, ale po zsumowaniu dorobku z każdej z faz mistrzostw, najlepszy okazał się właśnie van Praag. Australijczyków na podium przedzielił Brytyjczyk Eric Langton.

W trakcie kariery urodzony w 1908 roku żużlowiec zawsze wywalczał awans do finałów, będąc także siódmym w sezonie 1937 i czwartym w 1938. Oprócz sukcesów sportowych należy powiedzieć o dokonaniach van Praaga w II wojnie światowej. Dzięki zamiłowaniu do lotnictwa, w stopniu sierżanta, brał udział w walkach powietrznych, będąc nawet rannym po ataku Japończyków. Za wybitne zasługi, bohaterskie udział w wojnie i szczególną odwagę van Praag otrzymał po latach Medal Króla Jerzego. Zmarł w 1987 roku w wieku 79 lat.

2
/ 6

Po tym, jak po van Praagu mistrzowskie berło przejął Amerykanin Jack Milne, w ostatnim finale przed wybuchem II wojny światowej powróciło ono do rąk Australii. Na Wembley wielu spodziewało się drugiego tytułu dla któregoś faworyzowanych reprezentantów Stanów Zjednoczonych, ale najlepszy okazał się 27-letni Wilkinson, dodatkowo jadący z kontuzją obojczyka. Jeździec londyńskiego West Hamu pomimo przeszywającego bólu zdobył w sumie 22 punkty, wyprzedzając o jeden Milne’go, o dwa innego Amerykanina Wilbura Lamoreauxa i o cztery van Praaga.

Prawdziwie imię i nazwisko drugiego australijskiego mistrza świata brzmiało jednak Artur George Wilkinson. "Bluey" wedle australijskiego zwyczaju wziął się od… rudego koloru włosów utalentowanego motocyklisty, który zanim został najlepszy na świecie, zdobywał laury zarówno w ojczyźnie (trzy razy mistrz Australii), jak i na Wyspach Brytyjskich (mistrzostwo ligi). Dzięki sukcesom jego postać jako pierwszego żużlowca trafiła do gabinetu figur woskowych Madame Tussand. W 1939 roku w wieku zaledwie 28 lat postanowił zakończyć karierę. Rok później zginął tragicznie w wypadku drogowym na ulicach Sydney.

3
/ 6

Jack Young (1951-1952)

Karierę rozpoczął w wieku 22 lat w 1947 roku. Dwa lata później pojawił się w Wielkiej Brytanii, gdzie szybko zaczął równać do czołówki. W 1951 roku w swoim drugim w karierze finale IMŚ w biegu dodatkowym o złoto pokonał Splita Watermana. Dokonał tego, choć na Wyspach ścigał się wówczas w drugiej lidze w Edinburgh Monarchs. Dla wielu jego triumf na Wembley przy aplauzie stu tysięcy widzów mógł więc wydawać się niespodzianką, ale Young po roku potwierdził, że jest najlepszy i jako pierwszy w historii obronił solowe mistrzostwo. Wtedy był już zawodnikiem pierwszoligowego West Hamu.

Young w sumie siedem razy ścigał się w światowym finale, ale na podium stawał tylko wtedy, gdy wygrywał. Co ciekawe, choć zdobył dwa tytuły na świecie, nigdy nie został mistrzem Australii. W trakcie kariery w lidze brytyjskiej potrafił być niepokonany w 33 kolejnych wyścigach. Dla australijskiego speedwaya jest więc postacią wybitną. Po zakończeniu startów na żużlu (w 1963 roku) doradzał wzorującemu się na nim Ivanowi Maugerowi, późniejszemu sześciokrotnemu indywidualnemu mistrzowi świata. Zmarł wskutek problemów z płucami w 1987 roku w Adelajdzie.

4
/ 6

Jason Crump (2004, 2006, 2009)

Australia na kolejnego złotego medalistę czekała ponad pół wieku. Po dokładnie 52 latach na szczyt wdrapał się rudowłosy Crump. Wcześniej syn Phila Crumpa  (brązowego medalisty z 1976 roku z Chorzowa), trzykrotnie zostawał wicemistrzem globu (2001-2003). Dwa razy musiał uznać wyższość Tony'ego Rickardssona, a raz Nickiego Pedersena, gdy tracił upragniony tytuł w dramatycznych okolicznościach w norweskim Hamar. Australijczyk nie odpuścił i dopiął swego po 12 miesiącach, odbierając już w Norwegii złoto. Najlepszy na świecie był jeszcze w latach 2006 i 2009. Za każdym razem nie dawał konkurentom żadnych szans i zwyciężał w klasyfikacji w sposób zdecydowany.

"Crumpie" to nie tylko najwybitniejszy żużlowiec australijski, ale przy tym bezsprzecznie jedna z największych postaci w historii światowego speedwaya. Przez dekadę nie schodził z podium IMŚ - w latach 2001-2010 zdobył w sumie 3 złote, 5 srebrnych i 2 brązowe krążki. Crump był zawodnikiem zaprogramowanym na jazdę w cyklu, pazernym na sukces w pozytywnym znaczeniu tego słowa, wizytówką i symbolem jazdy zadziornej i przy tym skutecznej. Triumfował w 23 turniejach elity, co do dziś jest najlepszym wynikiem. Jako pierwszy w historii przekroczył barierę 2000 zdobytych punktów w GP. Karierę zakończył zimą 2012 roku.

5
/ 6

Chris Holder (2012)

Mistrzostwo świata zdobyte przez utalentowanego "Kangura" z Sydney przed pięcioma laty było dość niespodziewane. Dwa poprzednie sezony Holder kończył na ósmej pozycji, nie licząc się w walce o podium. Życiową formę osiągnął jednak w swojej trzeciej edycji startów w cyklu i od razu mógł świętować zdobycie najcenniejszego lauru. Do samego końca toczył zażarty bój z Nickim Pedersenem. Przed ostatnimi zawodami w Toruniu miał tylko 2 "oczka" przewagi nad Duńczykiem. Na Motoarenie zdołał się obronić i w wieku 25 lat mógł świętować życiowy sukces. Zdobył więc to, co wielu przepowiadało mu od najmłodszych lat.

Holder nigdy później nie stanął już jednak na końcowym podium, ale głównym tego powodem były prześladujące go kontuzje. Pierwszej doznał na sam koniec mistrzowskiego sezonu, kolejnej i przy tym zdecydowanie najpoważniejszej w kolejnym roku. Złamane biodro, bark i stopa mocno zastopowały karierę Australijczyka. Przy próbie odbudowania wielkiej formy nie pomagały kolejne, choć mniej poważne urazy, a także osobisty dramat związany z tragicznym wypadkiem przyjaciela Darcy'ego Warda. Holder spróbował nawiązać do najlepszego okresu w ubiegłej edycji GP, gdy był blisko zdobycia brązowego medalu. Rok 2017 znów jednak był w jego wykonaniu daleki od satysfakcjonującego.

ZOBACZ WIDEO Organizacja meczu w PGE Ekstralidze

6
/ 6

Jason Doyle (2017)

Kariera świeżo upieczonego mistrza to nie tyle materiał na film czy książkę, ile doskonały przykład i wzór dla wielu żużlowców. W 2012 roku, czyli kiedy na żużlowy Everest wspinał się młodszy o dwa lata Chris Holder, Doyle ścigał się tylko na Wyspach Brytyjskich (przybył na nie w 2005 roku w wieku 20 lat), punktując dla Swindon Robins i Somerset Rebels. Był daleko od Grand Prix, nie mógł liczyć na poważny kontrakt w polskiej czy szwedzkiej lidze, nie był powoływany do reprezentacji na Drużynowy Puchar Świata. Był jednym z wielu, ale na sukcesy i realizację marzeń nigdy nie jest za późno. Doyle jest tego dowodem.

Awans do elity wywalczył drogą eliminacji w 2014 roku. W debiutanckim sezonie zajął wysokie 5. miejsce, kończąc go ciężkim upadkiem w Melbourne. Rok później rozpędzał się powoli, aż w końcu osiągnął prędkość tak dużą, że zaczął być uznany za kandydata numer jeden do złota. Na przeszkodzie stanęła jednak kolejna kontuzja. W obecnej kampanii Doyle’a nic ani nikt już nie powstrzymał. Wygrał z urazem stopy i ze wszystkimi rywalami. Zrobił to zdecydowanie, meldując się w aż 10 na 12 imprez w wielkim finale. Jeździł jak automat. Wisienką na torcie był dla niego triumf przed własną publicznością na Etihad Stadium w Melbourne.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (4)
avatar
malin1976
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dwaj mistrzowie z Polska no ale trzeba świat ratować i Holder pojeździ w lidze za Przedpełskiego a Fricke za Szczepaniaka lub Jędrzejaka . Bo tu o ratunek dla dyscypliny chodizło a nie o brak p Czytaj całość
мυrgraвιa
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
to oczywiste ze kangury są jedne z lepszych ale kto niema pojęcia to napisze co innego.  
AMON
5.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jakiś FENOMEN nie mają "najlepszej ligi świata" chyba żadnej nie mają a mimo to "Kangury" są NAJLEPSZE !