W tym artykule dowiesz się o:
Kogo wzięliśmy pod uwagę?
Zespół został skonstruowany zgodnie z zasadami, które obowiązują w polskich ligach. Musiało się w nim znaleźć przynajmniej czterech polskich żużlowców, w tym dwóch juniorów. Pod uwagę braliśmy zawodników, którzy w ogóle nie mają podpisanego kontraktu, głównie obcokrajowców, a także żużlowców, którzy parafowali tzw. kontrakty warszawskie, dzięki którym w każdej chwili mogą zmienić pracodawcę na zasadzie wypożyczenia. Zbudowanie składu nie było łatwym zadaniem, bo rynek został mocno zdrenowany. Kluby które w trakcie sezonu będą szukać wzmocnień, z pewnością czeka nie lada wyzwanie.
Polscy seniorzy, gwarantujący punkty, to towar deficytowy. Spośród tych, którzy nie mają jeszcze drużyny, jednym z najlepszych jest Krzysztof Jabłoński. 40-latek podpisał kontrakt "warszawski" z Falubazem Zielona Góra i zapowiada, że zamierza się przygotować do sezonu kondycyjnie i sprzętowo za własne pieniądze. Ostatnie sezony nie były dla niego szczególnie udane, ale jeszcze w tym roku na torach 2. Ligi Żużlowej potrafił wykręcić średnią 1,954 i dla klubów z tej klasy rozgrywkowej, może być wartościowym wzmocnieniem.
Do pary z Jabłońskim ustawiliśmy zawodnika, który w Polsce bywa niedoceniony i do tej pory nie otrzymał prawdziwej szansy. Argentyńczyk, startujący z włoską licencją, w minionym sezonie długo pauzował ze względu na kontuzję. W poprzednich latach jednak udowadniał w przeróżnych eliminacjach, że potrafi jeździć efektownie i efektywnie. W 2014 roku był o krok od sprawienia sensacji i awansu do Grand Prix. To zawodnik, który do tej pory nie był odpowiednio przygotowany do startów w Polsce, ale przy wsparciu klubu, mógłby być wartościowym wzmocnieniem. Problemem w jego przypadku jest kara finansowa, jaką nałożyła na niego Stal Rzeszów. Potencjalny pracodawca musiałby się porozumieć w tej sprawie z Ireneuszem Nawrockim, inaczej żużlowiec nie będzie potwierdzony do startów przez PZM.
Brytyjczyk po raz ostatni w lidze polskiej nie jeździł w 2004 roku. Pomału ogranicza starty, ale nadal jest zawodnikiem, który może wnieść coś pozytywnego do drużyny, a przy odpowiedniej ofercie z pewnością skusiłby się na podpisanie kontraktu. W tym roku wystąpił tylko w trzech meczach Wandy Kraków, ale spisywał się w nich dość przyzwoicie. Przy obsadzaniu tej pozycji rozważaliśmy dwie kandydatury - jego oraz Madsa Korneliussena. Duńczyk coraz mocniej obniża loty i nie traktuje żużla tak poważnie jak kiedyś, dlatego postawiliśmy na Nichollsa, który w Premiership wykręcił lepszą średnią niż Robert Lambert, Josh Grajczonek czy Krzysztof Kasprzak.
4. Erik Riss
Zawodnik na fali wznoszącej. W longtracku został najmłodszym mistrzem świata w historii, ale w klasycznej odmianie speedwaya, dobre wyniki nie przyszły szybko. Wręcz przeciwnie, dopiero pomału do nich dochodzi. Dużo dają mu starty w Anglii. W tym roku pojechał swoje pierwsze mecze w Polsce w barwach Stali Rzeszów i spisywał się całkiem nieźle, bo punktował na poziomie 7-8 punktów. Z drugiej strony kompletnie zwalił mecz barażowy z Motorem Lublin, gdzie zamiast punktów zbierał litery (d,t,w,-). Niemniej jednak nie mamy wątpliwości, że to żużlowiec, który może być jeszcze lepszy i że ktoś może zrobić dobry interes kontraktując go.
Drugi krajowy senior w składzie i najlepszy Polak, który jeszcze nie ma klubu. 41-latek podpisał kontrakt "warszawski" z Get Well, ale niewykluczone, że nie będzie szukał innej drużyny, tylko zostanie w Toruniu. - Nie powiedziałbym, że temat Grzegorza w Toruniu jest definitywnie zamknięty - mówił ostatnio Jacek Frątczak. Na jego usługi nie brakuje chętnych w niższych ligach. Ostatnio o zainteresowaniu jego osobą wspominał choćby prezes II-ligowej Stali Rzeszów, która w składzie ma już Grega Hancocka i Tomasza Jędrzejaka.
Czas na formację młodzieżową. Nie będziemy ukrywać, że to właśnie z nią mieliśmy największy problem, ponieważ popyt na wartościowych juniorów jest tak duży, że ze świeczką można szukać zawodników bez pracodawcy. Jako pierwszego wybraliśmy Patryka Wojdyłę. Stal Rzeszów podała go w swojej kadrze, ale on sam za pośrednictwem Facebooka poinformował, że szuka nowej drużny na przyszły sezon. W Rzeszowie nie potrafił znaleźć wspólnego języka z działaczami, miał też konflikt z Wiktorem Lampartem, a od połowy sezonu jeździł coraz słabiej i mniej. Wiosnę jednak miał udaną. Przeciwko Wandzie Kraków z bonusami zdobył aż 11 punktów. Przy odpowiednim wsparciu, zakontraktowanie go mogłoby być sensownym ruchem.
7. Wiktor Lis
Miał całkiem udany początek sezonu, dobrze spisywał się w zawodach młodzieżowych i ex aequo z Dominikiem Kuberą i Bartoszem Smektałą wygrał finał Brązowego Kasku. Chwilę później jednak upadł podczas turnieju w Lesznie i przepadł jak kamień w wodę. Adam Skórnicki podczas jednej z transmisji telewizyjnych podał, że zawodnik zakończył karierę, ale ani klub ani zawodnik nie potwierdzili tych doniesień. W dodatku gdy zaszła potrzeba, Lis założył kevlar i pojechał w meczu Fogo Unii w Grudziądzu. Na nadchodzący sezon ma ważny kontrakt z leszczyńskim klubem, ale nie ma go w składzie tak pierwszej drużyny, jak i II-ligowych rezerw. Może jednak gdyby ktoś użył odpowiednich argumentów, to przekonałby go do jazdy?
Rezerwowi
Na rynku nie ma już "pewniaków" do robienia punktów, zwłaszcza jeśli chodzi o PGE Ekstraligę i Nice 1. LŻ. Każdy kontrakt obarczony jest ryzykiem, że nie przyniesie on oczekiwanych rezultatów. Kim mimo wszystko warto się jeszcze zainteresować? Na pewno ciekawą opcją jest Australijczyk Jake Allen, bo już w tym roku z niezłej strony pokazał się w Polsce, a w II lidze sprawdzić mógłby się Fin Nike Lunna, który w tym roku miał kilka bardzo udanych meczów w Elitserien, a to przecież liga, która nazwiskami nie ustępuje PGE Ekstralidze. Ciekawą opcją może też być Brytyjczyk Daniel King albo czyniący systematyczne postępy Duńczyk Tim Soerensen.