W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Daniel Kaczmarek[/b]
Nadchodzący sezon będzie już ostatnim rokiem Kaczmarka w gronie juniorów. Spośród całego grona żużlowców z rocznika 1997, to właśnie wychowanek Unii Leszno ma na swoim koncie największe sukcesy. Najbardziej owocnym okresem w jego karierze był ostatni rok startów w macierzystym klubie. W 2016 roku zdobył tytuł Młodzieżowego Indywidualnego Mistrza Polski, zajął drugie miejsce w Srebrnym Kasku, natomiast z kolegami z Unii okazał się najlepszy w finale Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. W minionym roku do kolekcji dorzucił brązowy krążek w Mistrzostwach Polski Par Klubowych.
Przed sezonem 2017 leszczyński wychowanek zdecydował się rozwiązać za porozumieniem stron umowę z macierzystym klubem. Argumentował to faktem, iż w Fogo Unii nie mógł być pewny miejsca w składzie, a na tym etapie kariery kluczowa jest dla niego regularna jazda i dalszy rozwój. Przeprowadzki do Torunia nie żałuje, ale sam przyznaje, że spisywał się poniżej oczekiwań. Był dopiero ósmym juniorem w PGE Ekstralidze z niepowalającą na kolana średnią 0,958. Na co stać Kaczmarka w przyszłym sezonie? Żużlowiec Get Well podczas przerwy zimowej postanowił wprowadzić zmiany. W jego teamie pojawił się nowy trener i psycholog. Jeżeli psycholog pomoże mu pewne sprawy poukładać to nie pozostaje mu nic innego jak znaleźć się w czubie statystki młodzieżowej. Ten chłopak nie powinien mieć zbyt dużych problem z kontynuacją kariery na poziomie pierwszo- bądź drugoligowym w następnym sezonie.
Wychowanek Falubazu Zielona Góra broni barw swojej macierzystej drużyny od sezonu 2013. W debiutanckim sezonie początkowo występował w ROW-ie Rybnik w charakterze tzw. "gościa", biorąc w barwach tego klubu udział w 3 meczach II ligi, w których wystartował w 10 biegach. Zdobył w nich 15 punktów i 2 bonusy (średnia biegowa - 1,7). W dalszej części sezonu, zastępując Kamila Adamczewskiego, wystąpił w 5 meczach Falubazu w żużlowej Ekstralidze, zdobywając z zielonogórskim zespołem Drużynowe Mistrzostwo Polski. W spotkaniach tych wziął udział w 15 biegach, inkasując 9 punktów i 2 bonusy (średnia biegowa - 0,733).
ZOBACZ WIDEO Kim Jason Doyle będzie za 20 lat? Prawdopodobnie najgrubszym facetem jakiego widzieliście
W ubiegłym sezonie był podstawowym juniorem swojego macierzystego klubu. Jako jedyny przedstawiciel formacji młodzieżowej z lubuskiego wystąpił we wszystkich osiemnastu meczach swojego zespołu. Zgardziński w gablotce z pucharami nie ma jak na razie cennych indywidualnych trofeów. Wraz z kolegami zdobył jednak kilka brązowy krążków - w finale Młodzieżowych Drużynowych Mistrzostwach Polski w 2014 oraz Młodzieżowych Mistrzostwach Polski Par Klubowych zdobyty rok później, a także Lidze Juniorów - dwukrotnie 2014 i 2016, i najcenniejszy w tym gronie Drużynowych Mistrzostw Polski. Jak spisze się w nadchodzących rozgrywkach? Czy udowodni, że stać go na skuteczną walkę w ligowej stawce?
[b]
Oskar Bober[/b]
Żużlowy włóczykij. W swojej karierze, wliczając instytucję "gościa", reprezentował barwy już pięciu klubów. W końcu po niezbyt udanej przygodzie z wrocławskim ośrodkiem postanowił na dobre związać się ze swoim macierzystym klubem z Lublina. W sezonie 2017 w składzie wicemistrza Polski odjechał tylko jedno spotkanie, nie przywożąc za plecami żadnego z rywali. Po tym niezadowalającym debiucie w barwach Spartan nie łapał się już do składu, a formację młodzieżową tworzyli Damian Dróżdż i Maksym Drabik. Jako jedną z zalet przeprowadzki na Dolny Śląsk może uznać zdobyty wraz z kolegami srebrny medal Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów.
W nadchodzących rozgrywkach, po przejściu Dróżdża w wiek seniora, można domniemywać, że miałby pewne miejsce w składzie na pozycji juniorskiej we wrocławskim zespole, jednak mimo to w grudniu za zgodą swojego pracodawcy został wypożyczony do Lublina. Tam, wraz z Wiktorem Lampartem będzie tworzył jeden z silniejszych duetów młodzieżowych na zapleczu PGE Ekstraligi. Bober dwa ostatnie sezony spisywał się naprawdę bardzo dobrze. Co prawda, jazda w PGE Ekstralidze to dla niego jeszcze zbyt wysokie progi, ale na torach pierwszo- i drugoligowych stanowi ważne ogniwo drużyny. Rozgrywki 2. Polskiej Ligi Żużlowej zakończył ze średnią biegową 2,065.
[b]
Sebastian Niedźwiedź [/b]
Do grona juniorów Falubazu Sebastian Niedźwiedź dołączył w 2016 roku. Miniony sezon wychowanek rawickiego klubu dzielił pomiędzy dwa kluby - zielonogórski oraz swój macierzysty, który bardzo często zasilał jako "gość". W meczach PGE Ekstraligi wystąpił siedmiokrotnie, przegrywając rywalizację o skład, m.in z Alexem Zgardzińskim oraz Mateuszem Tonderem. Ponadto młodemu żużlowcowi na przeszkodzie stanęła poważna kontuzja, której nabawił się pod koniec sierpnia podczas zawodów młodzieżowych. Po groźnym upadku w 19. biegu XIV rundy półfinałowej Drużynowych Mistrzostw Polski Juniorów w Rybniku, zawodnik doznał złamania kręgosłupa na odcinku TH9. Nie obyło się bez operacji oraz rekonstrukcji więzadeł, które także zostały uszkodzone.
Rok 2018 może być dla Niedźwiedzia sporym wezwaniem, bowiem podczas treningów przygotowawczych nadal uskarżał się na ból kolana. 20-latek ma zamiar ambitnie podejść do nadchodzącego sezonu i chce spędzić go równie pracowicie, jak poprzedni. Poza reprezentowaniem barw Falubazu Zielona Góra czekają go bowiem gościnne występy w drugoligowym PSŻ Poznań. W żadnym wypadku nie powinien więc narzekać na brak regularnej jazdy.
Wychowanek gdańskiego klubu ma za sobą całkiem udany sezon. Niejednokrotnie pokazywał, że drzemie w nim ogromny potencjał. Był zdecydowanym liderem formacji juniorskiej w klubie znad morza. Natomiast na torach pierwszej ligi tylko Patryk Rolnicki okazał się być bardziej skutecznym młodzieżowcem od niego.
Gdańszczanin, który od 7. roku życia ma kontakt z motocyklem, na swoim domowym obiekcie rzadko pozwalał juniorom z innych klubów na zwycięstwa w biegach młodzieżowych. Gorzej mu szło na innych torach. W międzyczasie na przeszkodzie w startach stanęła kontuzja obojczyka. Spoglądając na statystyki, ambitny żużlowiec z roku na rok systematycznie się rozwija. Wychowany na minitorze, na progu żużlowej kariery nie błyszczał, ale widać, że nabyte doświadczenie procentuje i przekłada się na coraz wyższą formę u tego zawodnika. Czy piątego młodzieżowca kraju stać w ostatnim roku startów na jakiś spektakularny sukces?
[b]
Arkadiusz Potoniec [/b]
To kolejny wychowanek zielonogórskiego klubu z rocznika 1997. W sezonie 2016 wystąpił jako gość w ośmiu spotkaniach Kolejarza Rawicz. W ubiegłym roku postawił na niego łódzki Orzeł. W zakończonym sezonie Potoniec wykręcił w Nice 1. Lidze Żużlowej średnią biegową 1,111, startując w czternastu meczach łódzkiej ekipy.
Początki kariery miał niezwykle trudne. W Falubazie miał ogromną konkurencję, bowiem o miejsce w składzie musiał walczyć z Patrykiem Dudkiem, Alexem Zgardzińskim, Adamem Strzelcem czy Kamilem Adamczewskim. Choć z plastronem Myszki Miki na ligowych torach ostatecznie nie wystąpił to zdobył cenne doświadczenie, które pomału procentuje. Przed nadchodzącym sezonem postanowił opuścić drużynę Orła Łódź i przeniósł się na Podkarpacie do rzeszowskiej Stali.
Pod okiem Mirosława Kowalika może być pewny miejsca w składzie rzeszowskiej Stali. Drużyna, która aspiruje jako kandydat do awansu na zaplecze PGE Ekstraligi, w swojej talii dysponuje niewielką ilością juniorów. Rywalami Potońca w batalii o meczowe zestawienie będą: Aureliusz Bieliński i najprawdopodobniej Mateusz Rząsa.
Wychowanek gnieźnieńskiego klubu nie zaliczał się dotąd do grona najlepszych młodzieżowców w kraju, ale w jego jeździe można było dopatrzyć się postępów. Po totalnie nieudanym sezonie 2016 spędzonym w grudziądzkim klubie, który to w znacznej większości spędził grzejąc "ławę" rezerwowych, postanowił powrócić do Gniezna.
Minione rozgrywki zakończył ze średnią biegową 1,308 i uplasował się na 35. pozycji w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników II ligi. Był silnym punktem swojego zespołu, zwłaszcza podczas domowych meczów rozgrywanych przy W25. Pod tym względem jego powrót do macierzystego klubu można byłoby uznać za udany, gdyby nie fakt, że krnąbrny zawodnik odmówił jazdy w jednym z meczów rundy play-off. Sytuacja ta miała wpływ na to, że najmłodszego z braci Fajferów nie zobaczymy już w czerwono-czarnych barwach. Szkoda, bo jego kariera w Grodzie Lecha zaczęła zmierzać we właściwym kierunku i nabierała rozpędu. Czy w Pile jego talent eksploduje i w przyszłości młody Fajfer podąży ścieżką brata Oskara, który płynnie przeszedł przełomowy etap w karierze żużlowca i stał się silnym ogniwem gdańskiego zespołu? A może podzieli on losy najstarszego brata Macieja, który po zakończeniu wieku juniora nie potrafił się odnaleźć w dorosłym żużlu? Jeśli młody gnieźnianin nie chce, żeby ten rok był dla niego ostatnim w speedwayu, to musi zanotować wyraźny progres.
Patryk Sitarek (na zdjęciu) i Kacper Grzegorczyk To dwaj kolejni zawodnicy, dla których sezon 2018 powinien być ostatnim w gronie juniorów. Dlaczego powinien? Obaj skonfliktowali się ze swoimi macierzystymi klubami i tak naprawdę na dzień dzisiejszy nie wiadomo jak potoczą się ich losy. Sitarek dąży do tego, aby rozwiązać kontrakt z Polonią Bydgoszcz z powodu zaległości finansowych. Z kolei działacze klubu znad Brdy twierdzą, że to żużlowiec jest winien im pieniądze. Jak zakończy się ten konflikt? Sprawą zajęła się GKSŻ, ale żadne konkretne decyzje w tej sprawie nie zapadły. Sportowa przyszłość bydgoszczanina stanęła za to pod dużym znakiem zapytania.
Z kolei drugi z młodzieżowców boryka się z podobnymi problemami. Nie tak dawno oskarżył swój klub o nie wypłacenie mu wynagrodzenia za sezon 2017. Pilanie zarzuty odpierają. Grzegorczyk przez najbliższy rok powinien być związany kontraktem z Polonią, bowiem został mu ostatni sezon w roli młodzieżowca. Działacze klubu z Grodu Staszica nie będą jednak utrudniać zawodnikowi znalezienie nowego klubu i wypożyczą go, jeżeli ten zapłaci im 10 tys. złotych kary grzywny. W tym momencie junior czeka na oferty z klubów II ligi i deklaruje, że na wiosnę będzie gotowy do rozgrywek.