W tym artykule dowiesz się o:
[b]
Holder pogrążył szanse na play-offy[/b]
2 punkty to dorobek Chrisa Holdera w meczu we Wrocławiu. Australijczyk miał być jednym z liderów swojej drużyny, a tymczasem pojechał dużo słabiej niż... Igor Kopeć-Sobczyński. Generalnie nie mieliśmy większych problemów z wyborem antybohatera kolejki, bo nikt nie zawiódł tak mocno jak właśnie on. W Toruniu mogą mieć teraz wielkie pretensje do Holdera. Get Well był o krok od sprawienia niespodzianki i pokonania Betard Sparty Wrocław. Gdyby ostatecznie się udało, zespół Jacka Frątczaka w ostatnim momencie mógłby wskoczyć do rundy play-off.
Holder ciągnie Toruń w dół
To nie jego pierwszy tak słaby występ w tym sezonie. Australijczyk na własnym torze w Toruniu jako tako jeszcze jechał, ale wyjazdy kończyły się najczęściej bardzo słabym wynikiem. Za tydzień torunianie zakończą swój tegoroczny sezon. Zaczną się analizy i wyciąganie wniosków. Już teraz z całą świadomością można stwierdzić, że brak play-offów to w dużej mierze pokłosie miernej jazdy Holdera. I nie chodzi tu tylko o jeden mecz. Chris nie był sobą praktycznie przez całe rozgrywki.
ZOBACZ WIDEO PGE IMME i gorące słońce letniego żużla
W cieniu brata
Najbardziej zadziwiające jest to, że Chris nagle stał się cieniem swojego młodszego brata. Jack Holder to wielki wygrany w Get Well. Najlepszy rezerwowy w całej PGE Ekstralidze niejednokrotnie przykrywał czapką starszego Holdera. Trudno też jednoznacznie stwierdzić, co jest największym problemem byłego mistrza świata. Sprzęt to już chyba niewystarczające wytłumaczenie. Problemu bardziej należałoby się doszukiwać w sferze mentalnej.
Czas się pożegnać
Piękny czas Chrisa Holdera w Toruniu nieubłaganie zbliża się ku końcowi. Już rok temu głośno mówiło się o tym, że Australijczyk zmieni otoczenie, jednak górę wziął sentyment i kontrakt został przedłużony. Tym razem Przemysław Termiński już taki pobłażliwi raczej nie będzie. Skończyła się wiara w odrodzenie Holdera. Swoją drogą niewykluczone, że do podobnych wniosków dojdzie sam zawodnik. Jak na widelcu widać zmęczenie materiału. Czas na nowe wyzwania, bo w Toruniu Chris ewidentnie się zasiedział.