W tym artykule dowiesz się o:
Mistrz świata Leon Madsen do samego końca deptał mu po piętach, ale Bartosz Zmarzlik wytrzymał ciśnienie. Półfinałowy bieg (pieczętujący złoto) dłużył mu się jak slow-motion, ale zaglądał na telebim, widział rywali jadących daleko za plecami i mówił do siebie: Bartas tylko nie zrób głupiego błędu. Wytrzymał i został trzecim mistrzem świata z Polski. Przed nim byli Jerzy Szczakiel (1973) i Tomasz Gollob (2010).
Król Szwecji Bardzo długo było tak, że Zmarzlik jechał w szwedzkiej Elitserien bez straty punktów. Ostatecznie zakończył sezon ze średnią 2,802. Wygrał 76 z 91 biegów. Nie przegrał żadnego biegu. Wiadomo, że Szwecja to nie Polska, ale jednak startują tam wszyscy najlepsi, więc Bartosz ma się czym chwalić.
ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a
W Polsce też nie zdejmował nogi z gazu Tym razem nie został najskuteczniejszym zawodnikiem PGE Ekstraligi, lepszy okazał się Madsen, ale drugie miejsce i znakomita średnia meczowa 13,07 (lepsza od Duńczyka), to jednak kapitalny wyczyn. W 2019 roku tylko dwa razy przejeżdżał linię mety ostatni, a truly.work Stal Gorzów jemu może dziękować za to, że została w elicie.
Kadrę ciągnął za uszy Nie byłoby finału i srebra w Speedway of Nations w Togliatti, gdyby nie Zmarzlik. Najważniejszy wyścig zawalił, ale w pozostałych jechał jak szatan ciągnąć drużynę za uszy. Niestety pozostali kadrowicze tylko chwilami przypominali sobie, jak się jeździ. Zmarzlik w kadrze stał się taką lokomotywą, jaką kiedyś był Gollob.
Lew salonowy Zmarzlik zadał szyku na Gali FIM w Monte Carlo, ale prawdziwym popisem w jego wykonaniu była Gala PGE Ekstraligi, gdzie Bartosz pokazał prawdziwą klasę. Nie raczył nas, jak Maksym Drabik, infantylnymi opowiastkami o siwych włosach, nie pozdrawiał też swojego psa. Za to oddał hołd swoim rodzicom i mentorowi Gollobowi. Pokazał, gdzie jego korzenie i komu zawdzięcza to, kim się stał.
Zmarzlik na śniadanie Od pewnego czasu mistrz robi co może, żeby wedrzeć się do świadomości przeciętnego widza. Dwa razy pojawił się w programach telewizji śniadaniowej, ma też inne aktywności. W Gorzowie i okolicach Zmarlika jest tyle, że wychodzi z każdej lodówki. Tak przynajmniej mówi były spec od marketingu Stali Jacek Gumowski.