Kołodziej raz, Kołodziej dwa, Kołodziej trzy, Kołodziej cztery, Kołodziej pięć, Kołodziej sześć! Na drugim łuku pierwszego okrążenia gwiazda Byków była już na prowadzeniu, którego nie oddała do samej mety. Madsen atakował jednak lidera Byków do końca!

Szybko wyruszył Smektała z pierwszego pola i tym razem nie dał się nikomu wyprzedzić na trasie. Zengota zmienił motocykl, ale nic mu to nie dało, bo po raz trzeci dziś dojechał do mety ostatni. Walczył, szukał okazji, ale bezskutecznie. Remis oznacza, że Włókniarz wygrał ten mecz!

Po starciu prowadził Michelsen, za którym gnał Kołodziej. I zrobił to skutecznie, bo na drugim okrążeniu lider Byków wyprzedził i za chwilę zablokował Duńczyka! Na dodatek Lidsey kąsał do końca zawodnika Włókniarza. Drabik cały czas był z tyłu, choć i on walczył do samej mety. Dynamiczny bieg!

Rezerwa taktyczna: Kołodziej za Parnickiego.

Woryna przewodził stawce do momentu wjazdu w drugi łuk pierwszego okrążenia. "Zapikował" Kołodziej i uciekł rybniczaninowi reprezentującemu Częstochowę. Ratajczak spokojnie pokonał Halkiewicza.

Co za zmiana wydarzeń! Miśkowiak objął prowadzenie, jednakże nie cieszył się nim zbyt długo, bo na drugim okrążeniu wyprzedził go od wewnętrznej Smektała. Potem na moment Miśkowiak wrócił na pozycję lidera, lecz Smektała skontrował. Wydawało się, że będzie remis, ale na czwartym okrążeniu zawodnik Unii popełnił błąd i Madsen wręcz za pomocą Miśkowiaka zablokował Smektałę przy bandzie. Dzięki temu dosłownie w momencie z 3:3 zrobiło się 5:1 dla gości. To raczej gwóźdź do trumny Byków w tym meczu!

Parnicki dobrze ruszył ze startu i od razu wyniósł się na zewnętrzną, lecz Michelsen zdążył przejechać obok Ukraińca i za chwilę być na pierwszej lokacie. Potem nic się nie zmieniło. Lwy utrzymują przewagę.

Mogło się wydawać z początku, że będzie 5:1 dla Włókniarza, ale nie z Kołodziejem takie numery. Niesamowicie przemknął na wyjeździe z pierwszego wirażu czterokrotny indywidualny mistrz Polski obok Madsena i Woryny. Ten drugi stoczył potem batalię ze Smektałą o punkt. Leszczynianin przede wszystkim zupełnie zepsuł start.

Lidsey prowadził od startu do mety, natomiast przez jedno okrążenie show pokazywał Mencel! Był moment, że jechał drugi oraz trzeci, ale jednak para gości uporała się z młodzieżowcem z Leszna, który na końcu drugiego kółka popełnił błąd i stracił dystans do Drabika.

Michelsen bardzo dobrze wystartował, ale za szybki był dla niego Kołodziej, który od razu wysforował się na prowadzenie. Smektała tylko z początku naciskał na Duńczyka. Ten potem nadrobił dystans do Kołodzieja, ale wyprzedzić rywala nie dał rady.

Ponownie ze startu bardzo dobrze wyruszyli przyjezdni. Miejscowi nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać i tracili dystans do konkurentów, zamiast go zmniejszać.

Świetny wyjazd spod taśmy gości z Częstochowy. Szybko objęli prowadzenie 5:1. Trzeci jechał Parnicki, który był znacznie szybszy od Zengoty. Ukrainiec próbował zbliżać się do rywali, ale to mu się nie udało. Mocny cios Lwów.

Pewna wygrana Kołodzieja, który nie dał żadnych szans Miśkowiakowi. Karczewski po słabym starcie dał się... pokonać, tak pokonać, Mencelowi i dzięki temu Unia w końcu wygrała bieg.

Michelsen zablokował Lidseya na szczycie pierwszego wirażu i następnie ruszył w pogoń za Zengotą, który prowadził od początku tego wyścigu. Na trzecim okrążeniu Duńczyk w znakomitym stylu przedarł się przy samej bandzie na prostej przeciwległej na pierwsze miejsce. Włókniarz powiększa przewagę!

Start wygrał Mencel, ale nie napędził się na wyjeździe z pierwszego łuku i na czele był Karczewski. Wydawało się, że Ratajczak po słabym momencie startowym upora się z Halkiewiczem, ale dopiero na trzecim okrążeniu pokazał debiutantowi z Częstochowy swoje plecy. Wcześniej to rywal jechał na punktowanym miejscu. Na koniec Ratajczak wyprzedził jeszcze Mencela.

Smektała prowadził zaraz po starcie. Widać, że prędkość i ochotę do walki miał Drabik, który próbował to z jednej to z drugiej strony atakować zawodnika Unii. Dołączył do niego Madsen i na wjeździe w czwarte kółko to właśnie Duńczyk znalazł sposób i miejsce na wyprzedzenie Smektały. Ależ bieg na początek!