Niestety lepiej po starcie Duńczycy. Piotr Pawlicki próbował pokonać rywali, ale tylko na moment wyjechał przed Nielsa Kristiana Iversena. PUK szybko się zrewanżował. Pewne zwycięstwo Duńczyków.

Świetny start Polaków! Biało-Czerwoni tym razem ustawili się na torze w parę i utrudniali tym samym sprawę Chrisowi Holderowi, bowiem Jason Doyle jechał bardzo daleko za resztą stawki. Koncertowa jazda Polaków ostatecznie pozbawiła złudzeń Australijczyków. Są pięści uniesione w górę, bowiem jest finał!

Jason Doyle dobrze wystartował i w pierwszym łuku wywiózł szeroko Jarosława Hampela. Polak na kolejnym okrążeniu mocno zaatakował Australijczyka, był już bardzo bliski wyprzedzenia swojego rywala, ale Kangur odparł atak. Z tyłu Piotr Pawlicki stoczył kapitalną walkę z Chrisem Holderem. Niestety, Pawlicki tę batalię przegrał. O finał przyjdzie nam walczyć w barażu. Przerwa.

-> Sportowej złości mi nie brakuje - rozmowa z Szymonem Woźniakiem, żużlowcem Polonii Bydgoszcz

Po starcie Duńczycy wyjechali na dwie pierwsze lokaty. Po szerokiej napędzał się Grigorij Łaguta, ale został zablokowany przez Nielsa Kristiana Iversena. PUK jechał jednak za szeroko, co wykorzystał Sajfutdinow. Zawodnik Fogo Unii wjechał przed Iversena, wywiózł go, na czym skorzystał także Grigorij Łaguta. Iversen ostatecznie dojechał do mety dość daleko za resztą stawki.

Amerykanie sensacyjnie prowadzili podwójnie, lecz w drugim łuku na prowadzeniu defekt motocykla zanotował Greg Hancock. Gino Manzares jednak utrzymywał prowadzenie, jechał po wewnętrznej części toru, ale nie dowiózł pierwszego miejsca do mety. Lebiediew wyprzedził Amerykanina na przedostatniej prostej. Manzares tak się nakręcił, że dodatkowo przejechał jeszcze jedno okrążenie. Ostatecznie Hancock dojechał do mety. Motocykl mistrza świata po chwilowych kłopotach znów zaczął pracować normalnie.

Bardzo dobrze wyruszyli Polacy, którzy wzięli w "kanapkę" Andreasa Jonssona. Biało-Czerwoni wyjechali na dwie pierwsze pozycje, ale musieli mieć się na baczności, gdyż na ich błąd czyhał Thomas H. Jonasson. Niestety, Pawlicki popełnił błąd pod koniec trzeciego okrążenia. Odbił się od bandy i przejechał przed nosem Jonassona. W kolejnym łuku siła odśrodkowa wyrzuciła go bardzo szeroko, co Szwed wykorzystał. Polak do samej mety starał się wrócić na drugie miejsce, lecz nie dał rady.

Bracia Łagutowie byli w tym wyścigu zdecydowanie szybsi od Łotyszy. Bieg bez historii. Rosjanie prowadzili od początku biegu i dojechali do mety ze sporą przewagą nad rywalami.

Chris Holder w pierwszym łuku skutecznie zaatakował po zewnętrznej Grega Hancocka i wyjechał na prowadzenie. Niemal skopiował jego manewr jadący z tyłu Gino Manzares, który niespodziewanie na moment wyjechał przed Jasona Doyle'a. Australijczyk jednak szybko odbił punktowaną pozycję i rzucił się w pogoń za Hancockiem. Równanie toru.

-> KS Toruń w kontakcie z Wardem. Warunki kontraktu ustalone

Thomas H. Jonasson na wejściu w pierwszy łuk poszerzył tor jazdy Nickiemu Pedersenowi, nawet delikatnie go zahaczył. Duńczyk spadł na koniec stawki. Prowadził natomiast Niels Kristian Iversen, który dobrze wystartował z czwartego pola i założył rywali. Duńczyk do samej mety musiał bronić się przed atakami Andreasa Jonssona, który dwukrotnie wciskał się pod jego łokieć na wejściu w drugi łuk.

Równo ze startu cała stawka, ale na dojeździe do pierwszego łuku szybsi Australijczycy. W pierwszym łuku Chris Holder na moment zetknął się z Emilem Sajfutdinowem, co delikatnie wytrąciło Rosjanina z równowagi. Australijczycy pomknęli do przodu, a przed goniącym ich Artiomem Łagutą bronił Kangurów Chris Holder.

Start bezapelacyjnie należał do Grega Hancocka. Za nim natychmiast znaleźli się jednak Duńczycy. Skuteczny manewr w drugim łuku przepuścił Nicki Pedersen. Duńczyk wykonał klasyczne "nożyce" i to on rozpoczął drugie okrążenie na czele. W dalszej części wyścigu więcej nic ciekawego się nie działo. Przerwa.

-> Polish Speedway Battle ruszy w Krośnie. "Te zawody mają pomóc i zmobilizować"

Równo cała czwórka ze startu. W pierwszym łuku Chris Holder wypchnął swojego kolegę z pary i Andreasa Jonssona, ale po wewnętrznej wcisnął się przed niego Thomas Jonasson. Szwed uciekł rywalizującej za nim trójce. Andreas Jonsson czasami jednocześnie bronił się przed Doylem i atakował Holdera.

Zgodnie z przewidywaniami, już po starcie na dwóch pierwszych pozycjach znaleźli się Duńczycy. Za nimi jednak blisko podążał Andrzej Lebiediew. Młody Łotysz starał się dogonić Nickiego Pedersena. Daleko z tyłu za tą trójką do mety dojechał Kjastas Puodżuks.

Najlepiej wystartowali zawodnicy ustawieni na skrajnych polach, czyli Jarosław Hampel i Greg Hancock. Polak zdążył zablokować Amerykanina, co wykorzystał Piotr Pawlicki i Biało-Czerwoni wyjechali na dwie pierwsze pozycje. Niestety Pawlicki popełnił błąd, którego nie wybaczył mu mistrz świata z Kalifornii.

Grigorij Łaguta założył całą stawkę po udanym starcie z czwartego pola. Za nim podążał Thomas Jonasson, który przez moment musiał bronić się przed Artiomem Łagutą. Szwed ostatecznie uciekł Rosjaninowi, któremu z kolei do skóry chciał się dobrać Andreas Jonsson. Czas na kosmetykę toru.

-> Bezsilność pułkownika - historia powstania mistrzostw świata par

Chris Holder napędzał się po szerokiej w pierwszym łuku, ale bezpardonowo potraktował go Maksim Bogdanow, który mocno poszerzył tor jazdy Australijczykowi. "Kangur" opanował maszynę i już w kolejnym wirażu uporał się z Bogdanowem. W dalszej części wyścigu gonił on Andrzeja Lebiediewa. Wygrał z olbrzymią przewagą prowadzący od startu Jason Doyle.

Ponownie bardzo dobrze wystartował Jarosław Hampel. Za jego plecami znalazł się Nicki Pedersen, ale w drugim łuku wyprzedzony został przez swojego kolegę z pary. Niestety od początku wyścigu na końcu stawki podążał Krzysztof Kasprzak.

Bardzo dobrze wystartował Greg Hancock. Amerykanin w pierwszym łuku był zdecydowanie z przodu. Na wejściu w wiraż Gino Manzares zderzył się z Emilem Sajfutdinowem, zamknął gaz i został z tyłu. Hancock prowadził pewnie, ale podczas ostatniego okrążenia mocno zbliżył się do niego Artiom Łaguta.

Szwedzi nie pozostawili złudzeń rywalom. Wystartowali dużo lepiej od Łotyszy i już na wejściu w pierwszy wiraż byli zdecydowanie z przodu. Pewne zwycięstwo pary z kraju Trzech Koron. Przerwa na równanie toru.

-> Galeria z treningu przed zawodami Speedway Best Pairs Cup w Toruniu

Lepiej ze startu Duńczycy. Za wygraną nie dawał jednak Jason Doyle, który podczas drugiego okrążenia przedzielił parę duńską wyprzedzając Nielsa Kristiana Iversena. Australijczyk chciał się też dobrać do skóry Nickiemu Pedersenowi, ale nie dał rady. Za plecami prowadzącej dwójki "PUK" bronił się przed Chrisem Holderem.

Kapitalnie ze startu Jarosław Hampel! Polak zamknął rywali i objął prowadzenie. Równie dobrze Krzysztof Kasprzak, który od razu wdał się w walkę z Emilem Sajfutdinowem. Nasz wicemistrz świata wyjechał na moment na drugie miejsce, ale popełnił błąd i stracił doskonałą pozycję. Kasprzak słabł z każdym metrem i podczas ostatniego okrążenia wyprzedził go także Grigorij Łaguta.

Równy start całej czwórki. W pierwszym łuku po szerokiej napędzał się Gino Manzares, ale Amerykaninowi brakowało szybkości. Na wejściu w drugi łuk na pierwsze miejsce wyjechał Andreas Jonsson, który wyprzedził Grega Hancocka. Mistrz świata nie dawał jednak za wygraną i walczył ze szwedzką parą przez kolejne okrążenie. Ostatecznie pewnie wygrał.

19:11 - Wyjechali!

19:10 - Zawodnicy już przygotowani do wyjazdu na tor.

18:51 - Prezentacja dobiegła końca. Zawodnicy wracają do parku maszyn.

18:43 - Na trybunach zasiadło około 12 tysięcy widzów.

18:40 - Prezentacja niebawem się rozpocznie. Zawodnicy już wyjechali przed publiczność na Motoarenie.

18:39 - Trwają przygotowania do prezentacji.

18:38 - Przypominamy, że w tym roku w SBPC powrócono do klasycznej, "żużlowej" punktacji 3-2-1-0.

18:24 - W Toruniu panuje dobra pogoda a w powietrzu czuć atmosferę wielkiego żużlowego święta. Przed turniejem postanowiono przypomnieć żużel w stylu "retro". W związku z tym na torze toruńskiej Motoareny zameldowali się Józef Jarmuła, Zenon Plech, Jan Ząbik i Wojciech Żabiałowicz.

-> Trudne zadanie przed Polakami

Zawodnicy wyjechali do powtórki. Andrzej Lebiediew bardzo ambitnie przeciwstawił się Polakom. Łotysz przez moment nawet prowadził, potem był drugi, ale ostatecznie parowa jazda Biało-Czerwonych sprawiła, że dojechał do mety na końcu.

Biało-Czerwoni prowadzili zdecydowanie od samego początku wyścigu, ale fatalny wypadek przerwał bieg. Upadek zanotowali dwaj Łotysze. Maksim Bogdanow nie opanował maszyny, która uderzyła w jego kolegę z pary. Na szczęście obaj podnieśli się z toru.