Bartosz Zmarzlik! Co za jazda Polaka! Podczas gdy Janusz Kołodziej walczył z Martinem Vaculikiem, Zmarzlik przyciął do krawężnika i zdecydowanym atakiem wyszedł na prowadzenie.

Kapitalne zwieńczenie tego kosmicznego turnieju. Bartosz Zmarzlik wykorzystał zaciętą rywalizację rywali i z zimną krwią przeszedł na prowadzenie niczym Tomasz Gollob, kiedy wyprzedzał Jimmy'ego Nilsena w 1999 roku. Pechowo zmagania zakończył Janusz Kołodziej, który ostatecznie spadł na ostatnie miejsce.

Cóż to była za walka w wykonaniu polskich zawodników. Aż można żałować, że tylko dwóch z nich mogło awansować do biegu finałowego. Od startu do mety na prowadzeniu znajdował się Bartosz Zmarzlik, a Maciej Janowski i Janusz Kołodziej zaciekle walczyli o drugą lokatę.

Jadący z teoretycznie najsłabszego pola startowego Patryk Dudek wygrał start i próbował założyć się na swoich rywali. Na niewiele się to jednak zdało, bo jeszcze na pierwszym okrążeniu spadł na koniec stawki. Zaskakujące rozstrzygnięcie - lider po rundzie zasadniczej, Emil Sajfutdinow, żegna się z turniejem!

Wydawało się, że tempo zawodów nieco spadło. Nic bardziej mylnego, co potwierdzili Tai Woffinden i Emil Sajfutdinow. Brytyjczyk i Rosjanin tasowali się na dystansie i co najmniej kilka razy zmienili się na prowadzeniu.

Janusz Kołodziej zaatakował przy krawężniku, dzięki czemu wyszedł na prowadzenie. Potwierdził tym samym, że nieprzypadkowo został mistrzem Polski. Za jego plecami starał się walczyć Maciej Janowski, udało mu się ostatecznie zająć drugie miejsce, czym przypieczętował awans do półfinału.

Bartosz Zmarzlik znalazł korzystną ścieżkę po zewnętrznej, niemal pod samą bandą. Przedarł się na prowadzenie i zaczął dyktować warunki w wyścigu. Matej Zagar na dystansie wyprzedził Maksyma Drabika, który żegna się z rywalizacją.

Patryk Dudek przytrzymał krawężnik na pierwszym łuku, podczas gdy jego rywale skupili się na jeździe po zewnętrznej. Do prowadzącego Polaka dołączył Leon Madsen. Duńczyk dwoił się i troił, aby wyprzedzić Dudka, ale ostatecznie brakło mu zdecydowania. Do ostatnich metrów walczyli o jeden punkt Iversen i Fricke.

Wyścig przerwany z powodu nierównego startu. Emil Sajfutdinow otrzymał ostrzeżenie. Rosjanin delikatnie ruszył się bowiem przed pójściem taśmy w górę. Powtórka w pełnym składzie.

W drugiej odsłonie wyścigu Emil Sajfutdinow zaprezentował efektowną jazdę po zewnętrznej. Rosjanin nie dał szans Bartoszowi Zmarzlikowi i wyprzedził go z dużą łatwością.

Cała czwórka jechała w niewielkich odległościach. Tai Woffinden tasował się na dystansie z Fredrikiem Lindgrenem, a o pierwszą pozycję efektowną walkę stoczyli Vaculik i Fricke.

Maciej Janowski bez pardonu powstrzymał atak napędzającego się po zewnętrznej Artioma Łaguty. Tym razem to by było na tyle, jeżeli chodzi o walkę na dystansie. Stawka dość mocno się rozciągnęła.

Kolejny wyścig z udziałem trójki Polaków dostarczył wielu emocji. Przez moment wydawało się, że Janusz Kołodziej zadomowił się na trzeciej pozycji, kiedy przeprowadził atak, który o mało nie wyprowadził go na prowadzenie. Całej walce jedynie przyglądać się mógł Jason Doyle. Na ostatnim łuku Australijczyk zanotował defekt motocykla. Dobiegł do mety, ponieważ zero jest lepsze niż defekt w klasyfikacji.

Ponownie wrzało na dystansie. Cała czwórka długo jechała w niewielkich odległościach. Później Emil Sajfutdinow odjechał rywalom, a Maciej Janowski stoczył pasjonujący pojedynek ze swoim klubowym kolegą Maxem Frickiem. Emil Sajfutdinow pogodził trójkę zawodników Betardu Sparty.

Ponownie zakotłowało się na drugim łuku. Jason Doyle bezpardonowym atakiem wyprzedził Bartosza Zmarzlika, a w walkę z Polakiem włączył się jeszcze Fredrik Lindgren. Szwed zaczął gonić Doyle'a, ale Australijczyk był poza zasięgiem rywali.

Zaiskrzyło na dystansie, kiedy bardzo blisko siebie jechało trzech zawodników. Zupełnie niezainteresowany tą walką był Janusz Kołodziej, który znajdował się na pewnym prowadzeniu. Musiał jednak uważać na rozpędzonego i niepokonanego do tej pory Leona Madsena.

Na prostej przeciwległej pierwszego okrążenia Antonio Lindbaeck nie zostawił miejsca Artiomowi Łagucie. Rosjanin nie zamierzał się jednak poddawać i od czasu do czasu kąsał swojego rywala. Stawka z każdym okrążeniem coraz bardziej się rozciągała.

Szalona i efektowna jazda Janusza Kołodzieja. Polak bez większych problemów wyprzedził Emila Sajfutdinowa, a następnie starał się dogonić Martina Vaculika. Nieco za ich plecami Iversen kąsał Sajfutdinowa.

Na pierwszym łuku zrobiło się ciasno i zabrakło miejsca dla Maksyma Drabika. Polak szukał swojej szansy przy krawężniku, ale tym razem rywale byli szybsi. Efektowną jazdę zaprezentował Leon Madsen, najpierw po wewnętrznej wyprzedził Artioma Łagutę, a następnie rzucił się w pogoń za Fredrikiem Lindgrenem. Duńczyk pojechał jak na lidera cyklu przystało!

Na pierwszym łuku pociągnęło Mateja Zagara, wskutek czego Słoweniec uderzył w Antonio Lindbaecka. Szwed zanotował upadek, a wyścig został przerwany. Ładne zachowanie Zagara, który niedługo po przerwaniu wyścigu podjechał do Lindbaecka, aby go przeprosić za tę sytuację. Tymczasem Szwed się nie podnosi.

Matej Zagar wykluczony z powtórki. Lindbaeck wrócił do parku maszyn o własnych siłach.

W drugiej odsłonie wyścigu bardzo dobrze zachował się Antonio Lindbaeck. Szwed po zewnętrznej minął rywali, a następnie objął zdecydowane prowadzenie. Jason Doyle i Max Fricke stoczyli walkę o dwa "oczka". Wygląda na to, że zmiana motocykla przysłużyła się Lindbaeckowi.

Na pierwszym łuku Maciej Janowski przytrzymał krawężnik i powstrzymał jednocześnie atak Bartosza Zmarzlika. Za ich plecami Tai Woffinden uporał się z Patrykiem Dudkiem. Na początku trzeciego okrążenia Zmarzlik złapał przyczepność, napędził się, wyprzedził Janowskiego i zwyciężył ze sporą przewagą.

Maciej Janowski wykorzystał czwarte pole startowe i na pierwszym łuku zaczął zakładać się na rywali. Nieznacznie szybszy był Leon Madsen, ale nie nacieszył się zbyt długo prowadzeniem, został bowiem wyprzedzony przez Janowskiego po zewnętrznej. Duńczyk nie pozostał dłużny swojemu rywalowi i po chwili znów przewodził stawce. Za ich plecami bój o jedno oczko toczyli Doyle i Vaculik.

Drugie pole startowe sprawia nieco problemów rywalom. To jednak problem Artioma Łaguty, znacznie więcej działo się na dwóch pierwszych pozycjach. Niezwykłą, pasjonującą walkę o trzy "oczka" stoczyli Janusz Kołodziej i Bartosz Zmarzlik. Obaj tasowali się na dystansie. Na ostatnim łuku Zmarzlik wyniósł się na środek toru, ale jego atak się nie powiódł. Świetne ściganie we Wrocławiu!

Maksym Drabik nieco zaspał na starcie, ale wykonał mądry manerw, przycinając do krawężnika. Kolejny raz kibice byli świadkami kapitalnej walki na dystansie! Drabik przedarł się na czoło stawki po wewnętrznej.

Po Taiu Woffindenie w ogóle nie było widać blisko dwumiesięcznej przerwy spowodowanej kontuzją. Brytyjczyk szalał na dystansie i do samego końca starał się kąsać prowadzącego Drabika. Niels K. Iversen spadł z pierwszego na trzecie miejsce.

Wielkie ściganie już na otwarcie zawodów! Znakomity start w wykonaniu Patryka Dudka, ale na pierwszym łuku lepiej pojechał Emil Sajfutdinow. Polak rzucił się w pogoń za rywalem i o mało nie przekroczył wewnętrznej linii dwoma kołami.

Sajfutdinow szybko uciekł rywalom, a pozostała trójka stoczyła interesujący pojedynek. Przez moment Dudek i Lindgren jechali ramię w ramię, ale Polak utrzymał drugą pozycję.