Ależ batalia w Lidze Narodów. Mistrzynie Europy zawiodły publiczność

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Materiały prasowe/volleyballworld / Na zdjęciu: Melissa Vargas
Materiały prasowe / Materiały prasowe/volleyballworld / Na zdjęciu: Melissa Vargas
zdjęcie autora artykułu

Czwarte spotkanie "polskiej" grupy Ligi Narodów w tureckiej Antalyi przyniosło wielkie emocje. Turczynki stoczyły z Japonkami pięciosetową batalię, z której zwycięsko wyszły siatkarki z Azji.

W tym artykule dowiesz się o:

Drugi zaplanowany na środę mecz w "polskiej" grupie Ligi Narodów kobiet mógł zwiastować wielkie widowisko. Pierwsze spotkanie w tegorocznych rozgrywkach rozegrały bowiem ubiegłoroczne triumfatorki, czyli Turczynki. Zawodniczki Daniele Santarellego, które w poprzednim roku sięgnęły również po mistrzostwo Europy, z pewnością chciały zaprezentować się jak najlepiej przed własną publicznością.

W meczu dnia w hali w Antalyi gospodynie zmierzyły się z Japonkami. Drużyna z Azji zawsze jest bardzo groźna i od lat należy do światowej czołówki. Zawodniczki Masayoshiego Manabe mogły mieć przed tym starciem przewagę mentalną. Spotkanie tych drużyn w poprzedniej edycji Ligi Narodów zakończyło się bowiem ich zwycięstwem 3:2.

Początek przyniósł wyrównaną grę z obu stron siatki. Choć jako pierwsze przewagę zbudowały gospodynie, wychodząc po asie serwisowym Hande Baladin na 9:7, rywalki od razu odrobiły stratę. W środkowej fazie popis dały siatkarki z Japonii. Wygrały sześć akcji z rzędu, w tym cztery przez błędy rywalek i odskoczyły na 17:11.

ZOBACZ WIDEO: Polki rozpoczęły Ligę Narodów! Zobaczcie, jak przygotowywały się do pierwszego meczu

W późniejszych fragmentach zawodniczki Manabe utrzymywały korzystny wynik. Rywalki nie zamierzały jednak odpuszczać i stopniowo odrabiały stratę, a w końcówce były nawet o krok od wyrównania. Prowadzące nie oddały już prowadzenia i po skutecznym ataku Sariny Kogi cieszyły się ze zwycięstwa 25:23.

Otwarcie drugiej odsłony należało do Japonek, które totalnie zdominowały rywalki. Dość stwierdzić, że po błędzie technicznym Cansu Ozbay uciekły już na 7:2. Po chwili, po 4-punktowej serii, zawodniczki z Azji odskoczyły nawet na osiem "oczek" (12:4). Totalnie rozbite gospodynie przez długi czas nie zdołały nawiązać walki z rywalkami.

Przełom nastąpił dopiero w środkowej fazie, kiedy zawodniczki Santarellego rozpoczęły szaleńczą pogoń. Przyniosła ona efekt, a 5-punktowa seria i atak Beyzy Arici dał im remis 17:17. Po chwili Turczynki odskoczyły na dwa punkty, co dawało kibicom nadzieję na zwycięstwo w tym secie. Japonki odrobiły jednak stratę z dużą nawiązką. Wygrały sześć ostatnich akcji, by po autowym ataku Asli Kalac wygrać 25:21 i podwyższyć prowadzenie w meczu.

Podrażnione gospodynie od początku trzeciej partii prezentowały się lepiej. Od razu zaczęły budować przewagę i po ataku Baladin wyszły na 7:4. Po chwili odskoczyły nawet na cztery "oczka", jednak nie cieszyły się długo z prowadzenia. Rywalki zaczęły odrabiać stratę i niedługo później cieszyły się z remisu po 13.

Po wyrównanym fragmencie gry na dwa punkty uciekły Japonki, a wynik 17:15 dała im zepsuta akcja rywalek. Gospodynie od razu doprowadziły do wyrównania, co rozpoczęło emocjonującą walkę w końcówce. Tym razem lepsze w niej okazały się Turczynki, wykorzystując drugą piłkę setową i wygrywając po punktowym bloku Melissy Vargas 25:23.

Napędzone sukcesem zawodniczki Santarellego od pierwszych piłek kolejnego seta narzuciły mocne tempo. Po skutecznym ataku Tugba Ivegin odskoczyły na 7:1. Rywalki były w tych fragmentach wyraźnie słabsze, co skrzętnie wykorzystywały prowadzące. Dość stwierdzić, że po kolejnej serii i ataku Baladin odskoczyły aż na 13:4. Turczynki nie dały się już dogonić zawodniczkom Manabe, które zdołały zniwelować część strat w decydujących fragmentach. Finalnie po zepsutej zagrywce Ayaki Araki prowadzące wygrały 25:20.

O losach końcowego triumfu zadecydował więc tie-break. Choć gospodynie rozpoczęły go od szybkiego 3:0, rywalki od razu odrobiły stratę. Później to zawodniczki z Azji przejęły kontrolę na parkiecie i zaczęły budować przewagę, by po 4-punktowej serii i ataku Mayu Ishikawy odskoczyć na 10:5. Gospodynie nie zdołały już nawiązać walki z rywalkami, które po skutecznym zbiciu Kogi cieszyły się z wygranej 15:11 i triumfu w tym spotkaniu.

Japonia - Turcja 3:2 (25:23, 25:21, 23:25, 20:25, 15:11)

Turcja: Ozbay, Vargas, Baladin, Ivegin, Kalac, Arici, Akoz (libero) oraz Sahin, Karakurt, Aydin

Japonia: Yamada, Nishida, Hayashi, Iwasaki, Ishikawa, Watanabe, Kojima (libero) oraz Araki, Seki, Kurogo, Miyabe, Wada

Zobacz także: Niemki pokazały moc na początek Ligi Narodów. Debiutantki rozbite Środkowa odchodzi z BKS-u. Ma już nowy klub

Źródło artykułu: WP SportoweFakty