Polacy chcą zakończyć erę eksploracji w górach najwyższych. Zdobędą K2 zimą?

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: K2

Od kilku dni jedynym ośmiotysięcznikiem, który nigdy nie został zdobyty zimą, pozostaje K2 - druga co do wysokości góra świata. Polacy chcą zorganizować wyprawę narodową na ten szczyt. Jeśli na niego wejdą, zamkną erę eksploracji ośmiotysięczników.

Ekstremalne warunki na K2

W piątek Włoch Simone Boro, Bask Alex Txikon i Pakistańczyk Muhammad Ali dokonali pierwszego zimowego wejścia na Nangę Parbat (8126 m n.p.m.). Od tego dnia ostatnim niezdobytym zimą ośmiotysięcznikiem jest K2 (8611 m n.p.m.), zwana "Górą Gór".

- Zimowe zdobycie K2 to jedno z największych wyzwań wspinaczkowych. Bez wątpienia jest to cel bardzo sensowny, bo zamykający w pewien sposób erę eksploracji w górach najwyższych - mówił w naszym programie "Sektor Gości" czołowy polski himalaista Adam Bielecki, który zdobył szczyt K2 w lipcu 2012 roku.

K2 jest górą niezwykle niebezpieczną ze względu na trudności techniczne, wysokość i położenie w Karakorum. Wiąże się to z koniecznością długiego przebywania w trudnych warunkach (rozrzedzone powietrze, bardzo niskie temperatury i potężny wiatr, wiejący z prędkością ok. 100 km/h czyli tzw. jet stream).

- Tak naprawdę zimą wiatr na wierzchołku może dochodzić nawet do 220-250 km/h. Oczywiście w takich warunkach wejście jest niemożliwe. Z mojego doświadczenia w Karakorum wynika, że graniczna prędkość wiatru, przy której można atakować szczyt, to 30-40 km/h. To absolutne maksimum - przekonywał Adam Bielecki.

- Średnia temperatura zimą na szczycie K2 to około minus 40-50 stopni Celsjusza. To bardzo trudne warunki. A latem to zupełnie inna góra. Minimalne temperatury rzadko schodzą poniżej minus 20-25 stopni. Gdybyśmy zimą mieli tam takie temperatury, bylibyśmy przeszczęśliwi - tłumaczył.

K2 zimą nie w tym stuleciu?

Dwa lata temu podczas Krakowskiego Festiwalu Górskiego Piotr Pustelnik stwierdził, że w jego mniemaniu zimowe wejście na K2 nie nastąpi w tym stuleciu. O komentarz do tych słów poprosiliśmy Dariusza Załuskiego, który na szczyt "Góry Gór" wspiął się w sierpniu 2011 roku.

- Gdybym miał odpowiedzieć na podstawie własnych doświadczeń pod K2 zimą, to powiedziałbym, że zgadzam się z tą opinią. Ostatnie lata pokazały jednak, że w Karakorum zdarzają się okna pogodowe. Myślę, że jest to wynikiem zmian klimatycznych - zaznaczył zdobywca K2 i dwukrotny zdobywca Everestu.

- Na początku lat dwutysięcznych osiem razy byłem na zimowych wyprawach i nie pamiętam takiego dnia, żeby dało się wejść na szczyt. Tymczasem w ostatnich latach w Karakorum zdarzały się wejścia na inne góry przy kompletnie bezwietrznej pogodzie. Tak było na Gaszerbrumie I. Podobnie było w zeszłym roku na Broad Peak. W jakimś sensie są to anomalia pogodowe - podkreślił Załuski.

Jednocześnie nie chce wykluczać, że w XXI wieku nikt nie zdobędzie szczytu K2 zimą.

- Trudno jednoznacznie na to odpowiedzieć. Myślę, że w tak długiej perspektywie jakaś szansa wejścia istnieje. Piotr Pustelnik miał na myśli to, że normalnie w Karakorum pogoda jest inna. Czasem jednak prędkość wiatru spadnie i można próbować się w to wstrzelić. Trzeba jednak być we właściwym miejscu i o właściwej porze. I jeszcze być przy tym nadczłowiekiem - dodał.

W jednym z odcinków programu "Sektor Gości" Piotr Pustelnik zgodził się z tymi słowami.

- Jeśli człowiek rzeczywiście znajdzie się we właściwym miejscu i trafi na super warunki, to będzie miał szansę. Niewielką, ale skoro szansa jest większa niż zero, to ktoś kiedyś pewnie ją wykorzysta. Jeżeli tak się stanie, będę mu bił brawo na stojąco - zapowiedział.

Brawa będą w pełni zasłużone, bo zadanie jak dotąd okazywało się niewykonalne. By przekonać się, jak trudną i niebezpieczną górą jest K2, wystarczy spojrzeć na listę ofiar, które pochłonęła od 1939 roku.

Widnieje na niej ponad osiemdziesiąt nazwisk, a w tym czworo Polaków: Halina Krüger-Syrokomska, Tadeusz Piotrowski, Wojciech Wróż, Dobrosława Miodowicz-Wolf.

[nextpage]Dziwne stany świadomościowe

Do tej pory szczyt zdobyło dwanaścioro Polaków. Pierwsza była Wanda Rutkiewicz, która weszła na wierzchołek w czerwcu 1986 roku. Wcześniej sztuka ta nie udała się żadnej kobiecie.

W XXI wieku na K2 stanęło czterech Polaków. Oprócz wspomnianych już Adama Bieleckiego i Dariusza Załuskiego, byli to Janusz Gołąb i Marcin Kaczkan, którzy weszli na wierzchołek w lipcu 2014 roku.

Niektórzy z nich podkreślają, że atak szczytowy na K2 nie zawsze wiąże się z pozytywnymi emocjami.

- Przyznam, że dla mnie nie był to moment szczególnej radości. Wchodząc na szczyt miałem poczucie, że muszę coś nakręcić i porobić jakieś zdjęcia. Kiedy wymieniałem baterie, mocno zmarzły mi ręce. Raczej byłem poddenerwowany, a nie szczęśliwy z powodu, że jestem na K2 - przyznał Dariusz Załuski.

Sporo nerwów kosztowało go też nocne zejście ze szczytu, podczas którego przeżywał "bardzo dziwne stany emocjonalne i świadomościowe".

- Najpierw mieliśmy nocleg na wysokości 8000 metrów, a później biwak na 8300 metrów. Bez żadnego dodatkowego tlenu. Byliśmy więc narażeni na objawy niedotlenienia i halucynacje. Nie czułem się dobrze i nie rozpoznawałem drogi. Wszystko wyglądało zupełnie inaczej niż za dnia - wspominał doświadczony filmowiec.

- Odczuwałem niepokój, że coś jest nie tak i że znajduję się w niewłaściwym miejscu. W końcu, o czwartej nad ranem dotarłem do właściwego obozu na wysokości 8000 metrów. Powiem szczerze, że ten niepokój został mi jeszcze na jakieś 2-3 godziny. Były to zaburzenia związane z niedotlenieniem. Radość i spełnienie odczułem dopiero, kiedy znaleźliśmy się na samym dole i wiadomo już było, że nic nam nie grozi - dodał.

Kto ma szansę zdobyć szczyt?

Żeby zorganizować wyprawę, trzeba w pierwszej kolejności znaleźć himalaistów, którzy mają odpowiednie umiejętności i którzy chcą podjąć się tego wyzwania.

- Skoro trzeba być nadczłowiekiem, by móc tego dokonać, to wśród kandydatów widzę chyba tylko Denisa Urubko (Rosjanin, mający od niedawna polskie obywatelstwo - przyp. red.). Ma wszystko, co jest potrzebne. Jest szybki, wytrzymały i nie boi się długiego przebywania na dużej wysokości. Tyle, że on jest jeden, a takich Denisów trzeba by mieć czterech - mówił nam Piotr Pustelnik.

Denis Urubko był już na zimowej wyprawie na K2. W 2002 roku wraz z Piotrem Morawskim i Marcinem Kaczkanem dotarli na wysokość 7650 metrów - najwyższej w historii zimowych zmagań z K2.

- Czułem się niezwykle dumny, że dostałem zaproszenie na tę wyprawę od Krzysztofa Wielickiego. To była ogromna przygoda! Kiedy moi partnerzy ze wschodnich krajów zdecydowali się wrócić do domu, ja zostałem na miejscu z Polakami. Pamiętam, że wszyscy byli dla mnie bardzo wyrozumiali. Każdy próbował mnie wspierać i pomagać w różnych czynnościach. Czułem się tam jak w rodzinie - mówił nam Denis Urubko, który marzy o podjęciu kolejnej próby.

- Kiedyś moja żona kazała mi obiecać dwie rzeczy - że nigdy nie będę jeździł na motorze i że nigdy nie będę próbował wejść zimą na K2. Niedawno otrzymałem jednak wiadomość od Krzysztofa Wielickiego: "Denis, jeżeli zorganizuję zimową wyprawę na K2, to dołączysz do nas?". Natychmiast odpisałem: "Tak, oczywiście! Krzysztof, weź mnie ze sobą!". Przykro mi, ale będę musiał złamać obietnicę daną żonie. Ale cóż... wiedziała co robi, kiedy brała ze mną ślub - dodał.

Półtora roku temu Urubko wraz z Adamem Bieleckim i Alexem Txikonem przygotowywał zimową wyprawę na K2, ale musiał ją odwołać. Nie pozwoliły na nią lokalne władze, które uznały, że w północno-zachodnich Chinach panuje zagrożenie terrorystyczne.

- Bielecki jest bardzo mocny i jest dobrym partnerem dla Denisa Urubko. Mogą spróbować we dwóch, choć nie wiem, czy ktokolwiek mógłby do nich dołączyć. Gdyby dołączył ktoś słabszy, jego szanse bardzo by spadły - ocenił Piotr Pustelnik.

[nextpage]Zimowa wyprawa narodowa na K2 już za rok?

Od dwóch lat głośno mówi się o planach zorganizowania zimowej wyprawy narodowej na K2. Możliwe, że już w przyszłym roku Polski Związek Alpinizmu zdoła zorganizować ją w ramach programu Polski Himalaizm Zimowy im. Artura Hajzera. Byłoby to ukoronowanie zimowej eksploracji Polaków w Himalajach i Karakorum.

Jest czterech kandydatów, którzy mieliby powalczyć o szczyt. Oprócz Adama Bieleckiego i Denisa Urubko, są to Janusz Gołąb i Marcin Kaczkan.

- Wraz z Januszem Majerem postawiliśmy sobie warunek, że K2 zimą atakować mogą ludzie, którzy byli już na tej górze latem i znają drogę na szczyt. Do tego trzeba dokooptować ludzi, którzy świadomie pojadą po to, żeby pomóc im w osiągnięciu celu - zapowiedział w programie "Sektor Gości" Krzysztof Wielicki, który może zostać kierownikiem tej wyprawy.

- Oczywiście, oni teoretycznie też mają szansę, żeby wejść szczyt, ale wiadomo, że po 30-40 dniach pracy w ciężkich warunkach, nie będą się do tego nadawali tak, jak ci, którzy przyjadą na miejsce z zadaniem przeprowadzenia ataku szczytowego - dodał.

Zdaniem Wielickiego ekipę trzeba podzielić na dwa czteroosobowe zespoły.

- Jeden będzie przygotowywał liny poręczowe i depozyty, a drugi zaaklimatyzuje się w Ameryce Południowej i przyjedzie zdobywać K2. Wierzę, że w połowie roku sprawa wyprawy się wyjaśni, a jesienią rozpoczniemy logistykę - zapowiedział.

Zadecyduje szczęście

By dokonać zimowego wejścia na K2, oprócz umiejętności alpinistycznych, predyspozycji genetycznych i hartu ducha, trzeba też będzie mieć ogromne szczęście.

- Kto wejdzie na K2 zimą jako pierwszy człowiek na świecie? To zależy od wielu czynników. Nawet nie od warunków fizycznych, lecz bardziej od mentalności, kreatywności i zwyczajnego szczęścia. Czy ja byłbym w stanie tego dokonać? Wiem tyle, że chcę i mogę spróbować. To moje marzenie. Mam nadzieję, że wraz z Polakami wrócimy pod tę górę - mówił nam Denis Urubko.

W podobnym tonie wypowiada się Adam Bielecki.

- Trzeba mieć dużo szczęścia do pogody. Trzeba też znaleźć się w dobrym miejscu w odpowiednim czasie, a atak szczytowy przeprowadzić bardzo szybko. Niezbędne jest okno pogodowe, a takich okien na K2 zimą jest tylko kilka. Jest też spore ryzyko, że w czasie, kiedy będziemy na miejscu, zaaklimatyzowani, okien pogodowych nie będzie w ogóle - wyjaśniał Adam Bielecki w czasie, gdy po raz pierwszy organizował zimową wyprawę na K2.

- To wszystko sprawia, że wspinanie zimowe staje się bardzo niewdzięcznym sportem. Wymaga bardzo dużego nakładu sił i środków, a daje małe szanse na sukces. To, czy go odniesiemy, nie zależy tylko od nas. To trudne i męczące psychicznie - dodał.

Potrzeba jeszcze jednego - pieniędzy. Aby zorganizować zimową wyprawę narodową na K2, trzeba znaleźć sponsora, który wyłoży na ten cel 800-900 tys. złotych.

Michał Bugno

Zobacz wideo: Tuzimek: byłem przekonany, że Czerczesow nie sprawdzi się w Legii

Komentarze (2)
avatar
Wit Zentyca
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
* * * * *
Pozostała jeszcze jedna niezdobyta góra: Henia K. 
góra sadła i szczyt zakłamania w jednym 
avatar
Pan wszystkich Panów
2.03.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Oby tylko nie zdominowali kwalifikacji jak nasi inni od sportów zimowych