Był legendą himalaizmu. Przez głupotę zabił własne dziecko

Erhard Loretan miał robić meble, ale z kariery cieśli nic nie wyszło. Zakochał się za to w górach, co pozwoliło przejść mu do historii. Równie głośno co po zdobyciu wszystkich ośmiotysięczników zrobiło się o nim przy okazji rodzinnej tragedii.

Krzysztof Gieszczyk
Krzysztof Gieszczyk
szwajcarski alpinista, Erhard Loretan PAP/EPA / KEYSTONE / Na zdjęciu: szwajcarski alpinista, Erhard Loretan.

Uczył się na cieślę, ale to góry pochłonęły go bez reszty. Szwajcar wspinał się od 11. roku życia. Pierwsze trudniejsze wejście to rok 1974 i Doldenhorn (3645 m), nową trudną skalną drogą. Miał wtedy 15 lat. Alpy robiły się dla niego za małe, wyjechał więc w Andy. Tam wszedł na sześciotysięczniki, m.in. Huascaran (6768 m) i Pallcaraju (6247 m). Do 1981 roku przydały się umiejętności stolarskie - żył ze sprzedaży wyrabianych przez siebie mebli. Wtedy jednak zdobył uprawienia przewodnika i górskie wyprawy stały się jego sposobem na życie.

Trzy ośmiotysięczniki w 17 dni

Przed Erhardem Loretanem pozostały tylko Himalaje. Pierwszy ośmiotysięcznik zdobył w 1982 roku. Jako 23-latek wszedł na Nanga Parbat. Nikt nie przypuszczał, że w ciągu kolejnych 13 lat Szwajcar skompletuje Koronę Himalajów. Przed nim dokonali tego tylko Reinhold Messner i Jerzy Kukuczka.

Był zwolennikiem lekkiego wchodzenia na szczyt. Styl alpejski, rozpropagowany przez Austriaka Hermanna Buhla, pasował również Loretanowi (a spośród polskich wspinaczy Wojciechowi Kurtyce). Uznawał, że im krócej będzie na szczycie, tym lepiej dla organizmu. W 1983 roku w 17 dni zdobył trzy ośmiotysięczniki: Gasherbrum II, Gasherbrum I i Broad Peak. W 1986 w rekordowym czasie 43 godzin wspólnie z Jean Troillet weszli i zeszli z Mount Everest. Dokonali tego wspinając się w nocy i bez tlenu. - Mieliśmy szczęście. Nie myśleliśmy, że dokonujemy czegoś wyjątkowego. Byliśmy zakochani we wspinaczce i byliśmy gotowi na wszystko - powiedział.

Zasłynął również rekordami prędkości w Alpach. W 1986 roku zaliczył 38 szczytów w 19 dni, trzy lata później - 13 północnych ścian Alp Berneńskich w 13 dni. Sławę zdobywał wspinając się również na Mount McKinley czy na nieznaną wcześniej górę na Antarktydzie (obecnie Mount Loretan). Sam nie lubił rywalizacji w górach.

Jego wspinaczka to nie tylko sukcesy. W tym samym roku na rękach Loretana, po 600-metrowym upadku z Czo Oju, umarł szwajcarski alpinista Pierre-Alain Steiner. Kiedy w 1995 roku wszedł na ostatni swój ośmiotysięcznik, Kanczendzongę, powiedział dla jednego z magazynów górskich, że panicznie boi się śmierci. Na tej górze jako ostatni widział żywego Benoita Chamouxa, który również wchodził na szczyt. Francuz zaginął bez wieści w okolicach wierzchołka.

Kilka sekund do śmierci

Stopniowo wycofywał się z aktywnego wspinania. Na pierwsze strony gazet powrócił w 2001 roku z powodu rodzinnej tragedii. Próbował uspokoić płaczącego 7-miesięcznego syna Ewana. Nie myśląc o konsekwencjach, potrząsnął nim gwałtownie przez kilka sekund. Następnie odłożył dziecko do kołyski, ale nie zauważył, że już nie żyło.

W 2003 roku został skazany na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu. Loretan, bohater narodowy, podziwiany za dokonania i skromne podejście do swoich osiągnięć - został uznany za winnego. Sam nagłośnił sprawę śmierci dziecka, żeby opinia publiczna poznała skutki potrząsania małym dzieckiem. Badania wykazały, że wystarczy kilka sekund, żeby przyczynić się do śmierci, bowiem słabo rozwinięte mięśnie szyi nie wytrzymają potrząsania.

Szwajcar zrezygnował niemal zupełnie z wspinaczkowej aktywności. Wchodził jedynie rekreacyjnie, ale to nie uchroniło go od śmierci w górach. Loretan zmarł w 2011 roku. W dniu swoich 52. urodzin, 28 kwietnia, wspinał się ze swoją dziewczyną na Grunhorn (4043 m). 38-letnia adwokatka z Berna, Xenia Minder, poślizgnęła się i pociągnęła Szwajcara w przepaść. Do wypadku doszło na 3800 m.

Spadli oboje 200 m niżej, Loretan zginął na miejscu. Minder, z ciężkimi obrażeniami, trafiła do szpitala. Miała szczęście, że upadek widzieli inni wspinacze i szybko wezwali helikopter. - Modliłam się, żebym nie cierpiała zbyt wiele, kiedy leciałam w przepaść. Zamiast mnie, zginął Erhard. Do końca życia nie wybaczył sobie śmierci Ewana - powiedziała Minder.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×