Dwa lata po tragedii na Nanga Parbat. Mama Mackiewicza ma pretensje do Revol
Witold Mackiewicz zdradził, że jego małżonka, gdyby spotkała Elisabeth Revol, to by ją przeklęła. - Bo wyciągnęła Tomka na Nangę - przyznał w wywiadzie dla Onet Sport.
Okazuje się, że mama sportowca, który zginął na ośmiotysięczniku w północno-wschodnim Pakistanie, do dziś ma ogromne pretensje do Francuzki.
- A moja żona pewnie przeklęłaby Elisabeth. Bo wyciągnęła Tomka na Nangę. On już rok wcześniej powiedział, że kończy z tą górą, wszystko szło w tym kierunku - zdradził Mackiewicz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: imponujące umiejętności Piotra Liska. Jest rewelacyjnyTata "Czapkinsa" zachowałby się jednak zupełnie inaczej, gdyby tylko miał okazję spotkać Revol. Mackiewicz senior podkreślił, że właściwie tylko Francuzka wie, co wydarzyło się dwa lata temu na Nanga Parbat. Jego zdaniem, za opiekę nad synem i wspieranie go w trudnych chwilach Revol należą się słowa podziękowania.
Mackiewicz też uważa, że jego syn nie poszedłby na Nangę, gdyby nie namówiła go do tego himalaistka z Francji. Największy żal ma jednak do... Krzysztofa Wielickiego.
Zarzuca mu, że kiedy Denis Urubko i Adam Bielecki ruszyli na pomoc duetowi Mackiewicz-Revol (ratownicy zdołali dotrzeć tylko do Revol), to on z całym specjalistycznym sprzętem został pod K2 (8611 m n.p.m.). Ponadto, szef wyprawy na K2 nie zgodził się na to, by Urubko i Bielecki poszli po Mackiewicza przy pogarszających się warunkach pogodowych.
- Moim zdaniem Wielicki kierował się zawiścią, bo Tomek zrobił więcej za malutkie pieniądze niż oni na wielkiej wyprawie - podsumował Witold Mackiewicz.
Zobacz:
Spełnia się wielkie marzenie Tomasza Mackiewicza. Serce rośnie!
Alpinizm. Elisabeth Revol: Przez pół roku po tragedii na Nanga Parbat miałam koszmary