Denis Urubko: Gratuluję, ale tlen to doping

- Nepalczycy razem pracowali na ten sukces, to piękne. Spełnili marzenia wszystkich. Ale użycie tlenu to jednak doping - mówi nam himalaista Denis Urubko.

Mateusz Skwierawski
Mateusz Skwierawski
Denis Urubko Facebook / Na zdjęciu: Denis Urubko
Mający polski paszport Denis Urubko  od zawsze marzył o zdobyciu K2 (8611 m n.p.m.). W sobotę udało się to grupie dziesięciu nepalskich himalaistów. Jako pierwsi w historii weszli na ten szczyt zimą. - Cieszę się, to historyczna akcja. Jestem zadowolony, że K2 zdobył duży, wspaniały zespół, profesjonalnych wspinaczy - mówi nam Denis Urubko.

- Trafili z atakiem w idealnym czasie, mieli świetną pogodę. Dostali od losu szansę i ją wykorzystali. Następni wspinacze mogą to robić w innym stylu, inną trasą. Nepalczykom trzeba oddać, że zapisali się w historii. Razem pracowali na ten sukces, spełnili marzenia wszystkich - kontynuuje 47-letni himalaista.

Tlen? Doping

Wielu wcześniej próbowało zdobyć K2. Polacy aż trzykrotnie - w 1988, 2003 i 2018 roku. Najbliżej tego była ekipa Krzysztofa Wielickiego. 18 lat temu postawiła obóz na wysokości 7650 metrów. Do piątku (15 stycznia) był to zimowy rekord. Urubko też kilka razy próbował, ale mu się nie udało.

ZOBACZ WIDEO: PŚ w Zakopanem. Kamil Stoch o atmosferze i braku kibiców: Myślałem, że będzie gorzej

Po sukcesie Nepalczyków pojawiły się jednak kontrowersje. Według relacji, tylko jeden z nich, Mingma Gyalje Sherpa, wszedł na szczyt bez użycia tlenu. Reszta grupy korzystała z pomocy, co powszechnie uważane jest przez himalaistów za doping. Zwrócił na to uwagę Adam Bielecki w swoim komentarzu. Denis Urubko zgadza się z Polakiem.

- Już kiedyś to mówiłem: tlen to dla mnie doping. Daje dodatkową energię, pomaga. W normalnym sporcie coś takiego jest niedozwolone, traktowane jest nieprzepisowo. Wiadomo - alpinizm jest specyficzną dyscypliną. Liczą się też kwestie etyczne. Czy zrobić to w pięknym stylu bez dopingu, czy jednak osiągnąć cel, ale z pomocą? - komentuje.

- Sto lat temu był jeden styl, teraz pojawiły się nowe rozwiązania. Bez tlenu byłoby jeszcze piękniej, takie jest moje zdanie - tłumaczy Urubko.

Dalej marzy o K2

Mimo 47 lat Urubko nie przestał marzyć o zdobyciu K2. - Od lat mam to w głowie, jednak chciałbym tego dokonać bez tlenu. Teraz trudno mi powiedzieć, czy jeszcze podejmę się próby. Ostatni rok pracowałem w wyprawach zimowych. Jestem trochę zmęczony. Czas leci, a ja nie jestem już młody. Mam teraz trochę inne plany ale... jeżeli wszystko dopisze, czyli warunki, sponsorzy i zdrowie, to czemu nie? Mogę pomyśleć. Ale zaznaczam - nie teraz, za kilka lat - opowiada.

Przyjedzie do Polski

Urubko jest znany szerszej publiczności w Polsce przede wszystkim z akcji ratunkowej w 2018 roku. Wtedy, razem z Adamem Bieleckim, Piotrem Tomalą i Jarosławem Botorem, ruszyli na pomoc Tomaszowi Mackiewiczowi i Elisabeth Revol, którzy utknęli na ośmiotysięczniku Nanga Parbat. Udało się uratować tylko Revol. Z powodu złych warunków atmosferycznych dostanie się do Mackiewicza było niemożliwe, Polak zmarł na wysokości około 7200 metrów.

Urubko planuje przyjechać do Polski po zniesieniu obostrzeń. - Chciałem zrobić to już w styczniu. Otrzymałem zaproszenie na jeden z festiwali w Łodzi. Jeżeli granice się otworzą i nie będzie kwarantanny, na pewno odwiedzę Polskę. Chciałbym zorganizować wspinaczkę na skałkach pod Wrocławiem. Bardzo lubię do was przyjeżdżać - kończy himalaista.

Historyczne chwile na K2. Wyjątkowe słowa Andrzeja Bargiela

K2 zimą zdobyte! Krzysztof Wielicki: Jeśli ta historia miała się zakończyć bez Polaków, stało się najlepiej, jak mogło

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×