Wstrząsające słowa himalaisty. Stracił nadzieję na uratowanie towarzyszy

Trwają poszukiwania trójki alpinistów, którzy w piątek rozpoczęli atak szczytowy na K2. Do akcji włączono śmigłowce. - Nie mam nadziei, że żyją - powiedział Sajid Ali Sadpara, syn jednego z zaginionych wspinaczy.

Mateusz Kozanecki
Mateusz Kozanecki
K2 Facebook / Marek Chmielarski / Na zdjęciu: K2
W niedzielę helikoptery wzbiły się na wysokość 7800 m n.p.m. Przeszukano różne trasy, ale nie natrafiono na żadne ślady trójki zaginionych himalaistów.

Jako ostatni widział ich Sajid Ali Sadpara, syn jednego ze wspinaczy. On również miał uczestniczyć w ataku szczytowym, ale odłączył się od grupy z uwagi na problemy z aparatem tlenowym.

- Czekałem na nich całą noc. W sobotę rano zadzwoniłem do bazy, żeby powiedzieć, że nikt nie wrócił. A prowadzący wyprawę kazał mi zejść ze względu na pogorszenie pogody. Dodał, że zamierza wysłać grupę ratunkową z bazy - powiedział Sajid Ali Sadpara w rozmowie z desnivel.com.

- Myślę, że dotarli na szczyt. Musieli mieć wypadek na zejściu, bo w nocy zaczęło mocno wiać. Przez dwa dni pokonali osiem tysięcy metrów. Na tej wysokości, zimą, nie mam nadziei, że żyją - dodał himalaista.

W tym roku na K2 doszło już do dwóch tragicznych wypadków. W połowie stycznia Sergi Mingote miał śmiertelny wypadek, którego świadkiem była Magdalena Gorzkowska. Polka o całej sytuacji opowiedziała w rozmowie z nami (TUTAJ).

Czytaj także:
- PŚ w Klingenthal. Domen Prevc zdyskwalifikowany po konkursie. Awans Polaków
Najważniejsza informacja po weekendzie w Klingenthal. To będzie atut polskich skoczków na MŚ

ZOBACZ WIDEO: Polscy sportowcy zaszczepieni przed igrzyskami olimpijskimi? "Kryteria są jednoznaczne"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×