Był jednym z najbardziej ekscytujących pięściarzy świata. Alkohol storpedował jego karierę

Piotr Jagiełło
Piotr Jagiełło

Triumf, który stał się przekleństwem

W idealnym świecie spektakularny triumf byłby początkiem wspaniałej historii, tym bardziej, że w wielu plebiscytach Pavlik został nie tylko współautorem najlepszej walki tamtych dwunastu miesięcy, ale także najlepszym zawodnikiem 2007 roku.

Niestety na horyzoncie pojawił się przeciwnik, z którym nie potrafił sobie poradzić - alkohol. W sposób bezpośredni rozrywkowy tryb życia spowodował nagły spadek formy, który błyskawicznie wykorzystał stary wyjadacz, wspomniany wcześniej Bernard Hopkins, rozbijając Pavlika w 2008 roku. Zwyciężył wyraźnie na punkty i odebrał mu miano niepokonanego. Choć sam bokser twierdził, że "Kat" był w tamtym momencie sportowo poza jego zasięgiem i to była jedyna przyczyna porażki, zupełnie inne światło na całą sytuację rzucił jego ojciec, Mike.

- Myślę, że on nie był przygotowany na to, co przyszło w momencie wywalczenia pasów. Z jednej strony to była najwspanialsza chwila w życiu, ale okazała się równocześnie tą najgorszą, tragiczną. To nagłe gwiazdorstwo, oczekiwania i wielki szum wokół niego spowodował, że nie potrafił sobie z tym poradzić - tłumaczył. [b]ZOBACZ WIDEO Próbowali nakręcić nienawiść między Joanną Jędrzejczyk a Karoliną Kowalkiewicz
[/b]W 2011 roku stało się jasne - uzależnienie od alkoholu storpedowało karierę Pavlika. Menadżer byłego czempiona, Cameron Dunkin, przestał zamiatać kłopoty pod dywan i w oficjalnym oświadczeniu przyznał, że jego podopieczny przebywał w klinice leczenia uzależnień, walcząc z chorobą alkoholową.

Pavlik próbował wrócić na ring, ale stracił dawny blask i iskrę. Przegrał z Sergio Martinezem, przestał rywalizować ze światową czołówką, a w 2012 roku, w wieku zaledwie 30 lat, zakończył sportową karierę. Oficjalny powód - kłopoty neurologiczne wynikające z morderczego stylu. Nieoficjalne - dalsza nieumiejętność poradzenia sobie ze słabościami.

Pavlik znaczy kłopoty

Zawieszenie rękawic na kołku nie oznaczało końca kłopotów. We wrześniu 2013 roku został aresztowany za wszczęcie awantury z taksówkarzem. Był pod wpływem alkoholu, między linami zarabiał miliony, a nie chciał uregulować rachunku na... 25 dolarów.

Kilka miesięcy później kolejne tarapaty. Dawny król wagi średniej prowadził auto "na podwójnym gazie". Policja w stanie Ohio nie zastosowała wobec niego taryfy ulgowej. Krewki pięściarz w taki sposób komentował wydarzenia na portalu społecznościowym.

- Ku***, znowu mnie złapali. Lol. Żyjemy w czasach, gdzie nie możesz pić i prowadzić, a wszędzie możesz kupić piwo. Wypijesz dwa i masz prze*** - opisywał.

Lista jego grzechów sukcesywnie rosła. W 2015 roku wybrał się na koncert Foo Fighters, ponownie przesadził z trunkami i wdał się w bijatykę z nieznanym mężczyzną. Szczęśliwie dla niego, sprawa rozeszła się po kościach, ale niesmak pozostał.

O włos od nieszczęścia

Czarna seria trwała w najlepsze. W listopadzie ubiegłego roku portal tmz.com opublikował nagranie, na którym widać, że rozbawiony Pavlik strzela ze śrutówki do człowieka. Mężczyzna pracował przy stawie na posiadłości eksmistrza, gdy ten nagle go zaatakował.

- Kelly! Au! Ty su***! Dostałem w ramię... stary, krew mi leci - słychać, jak krzyczy ofiara boksera na nagraniu, które pojawiło się w sieci. Ale Pavlik nic sobie z tego nie robi, gdy kamera go pokazała, śmiał się, a w ręku trzymał broń śrutową.

Poszkodowany zgłosił sprawę na policję kilka dni po zajściu. W zeznaniach podał, że Pavlik wcześniej spożywał alkohol.

W ostatnich miesiącach "Duch" nie pojawia się na świeczniku - uporał się z problemami czy to tylko kolejna cisza przed burzą?

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×