Mariusz Wach zawiódł. Rozczarowująca postawa polskiego olbrzyma

Mariusz Wach (32-2, 17 KO) powrócił na zwycięską ścieżkę, pokonując decyzją sędziów Marcelo Luiza Nascimento (22-13, 19 KO) w walce wieczoru gali Tymex Boxing, która 14 maja odbyła się w Kędzierzynie Koźlu.

Jakub Madej
Jakub Madej

Dla Mariusza Wacha była to pierwsza walka po zeszłorocznej porażce przed czasem z Alexandrem Powietkinem w Rosji. Mimo słabej i rozczarowującej postawie "Wikinga", pokonał on decyzją sędziów Marcelo Luiza Nascimento stosunkiem 98-92, 96-94 oraz 96-95.

Od pierwszych sekund Mariusz Wach rozpoczął agresywniej przechodząc do ofensywy i spychając Marcelo Luiza Nascimento na liny. Brazylijczyk od czasu do czasu próbował zaskakiwac Polaka sierpowymi, jednak mało który trafiał w głowę Wacha. "Wiking" w pierwszej rundzie był mało aktywnym bokserem, zadawał bardzo małą ilośc ciosów - jedynie od czasu do czasu atakował korpus rywala.

Drugą odsłonę agresywniej rozpoczął Brazylijczyk, zadając Polakowi ciosy proste, próbując momentami zaskakiwać sierpowymi. Wach w dalszym ciągu nie przejawiał chęci do ofensywy - cały czas wyglądał tak, jakby czekał na jeden, celny cios, który mógłby posłać na deski obcokrajowca. "Wiking" zdecydowanie zbyt często dawał się trafiać, które może nie robiły mu znacznych szkód, ale na kartach punktowych mogły znaczyć bardzo dużo.

ZOBACZ WIDEO Szczecin Boxing Night: Bad Boys - zwiastun gali

Coraz pewniej zaczął się czuć Brazylijczyk od pierwszych sekund trzeciej rundy. Z opuszczoną gardą atakował zdecydowanie częściej i co chwilę trafiał Polaka odznaczając się większą aktywnością. Mocno przewidywalny Brazylijczyk dopiero pod koniec trzeciej odsłony dał się trafić sierpowym, jednak nie zrobiło to na nim większego wrażenia.

W czwartej rundzie widowisko w dalszym ciągu nie porywało, jednak Wach z czasem zaczął boksować znacznie aktywniej, a przede wszystkim zaczął zadawać ciosy, których zdecydowanie w poprzednich odsłonach brakowało. Praktycznie każde uderzenie trafiało w szczękę Nascimento.

Świetnie piątą rundę rozpoczął Brazylijczyk, który przez chwilę zaczął spychać Polaka do defensywy, atakując seriami ciosów, które dochodziły do głowy "Wikinga". Pod koniec piątej odsłony Wach pochwalił się świetnym balansem ciała oraz kilkoma akcjami, które docierały do Nascimento.

Od początku szóstej rundy Wach starał się wstrzelić prawym sierpem w głowę Brazylijczyka, jednak świetnie bronił się on przed kolejnymi atakami Polaka. Nascimento coraz częściej bez większych problemów trafiał w głowę "Wikinga", rozbijając jego ucho oraz nos.

Mimo, że Polak cały czas spychał Brazylijczyka, to Nascimento był znacznie aktywniejszym bokserem, zadającym więcej ciosów. Przez cały czas obcokrajowiec celował w jedno miejsce - w lewe ucho Polaka. Mocnymi sierpami w tamto miejsce próbował on osłabić "Wikinga", co świetnie mu wychodziło.

Prawym sierpem i lewym prostym rozpoczął ósmą rundę Mariusz Wach, jednak Marcelo Luiz Nascimento przez cały czas atakował niebezpiecznymi kombinacjami. W połowie odsłony "Wiking" trafił mocno w szczękę Brazylijczyka, który przez chwilę zachwiał się na nogach. Polak nie poszedł jednak za ciosem i do końca rundy nie udało mu się posłać Nascimento na deski. Bezsprzecznie można było jednak przyznać tę odsłonę Wachowi.

Bardzo szybko do przodu ruszył Mariusz Wach w rundzie dziewiątej i od samego początku próbował atakować prostymi, które mogłyby naruszyć Brazylijczyka. "Wiking" w połowie rundy zwolnił i do końca odsłony zadał bardzo małą ilość ciosów, którymi ani na moment nie zaskoczył Nascimento.

Mimo zdecydowanego przegrywania na kartach punktowych, Wach nie postawił wszystkiego na jedną kartę w rundzie dziesiątej i nie poszedł z serią ciosów na Nascimento. Brazylijczyk z kolei czuł się bardzo pewnie. Mimo zbliżającego się końca walki nie starał się on klinczować z Polakiem. Cały czas z opuszczoną gardą na wstecznym biegu atakował, punktując Wacha do ostatnich sekund.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×