Izu Ugonoh barwnie skomentował kolejne zwycięstwo: To była walka na rozruszanie maszyny
Izu Ugonoh wrócił na ring po ośmiu miesiącach przerwy, nokautując w Nowej Zelandii Ricardo Humberto Ramireza. To był pierwszy występ Polaka między linami od czasu udziału w telewizyjnym show tanecznym.
Wcześniej Izu Ugonoh był pochłonięty ciężkimi treningami, ale na sali nie pracował nad kończącymi ciosami sierpowymi, a krokami tanga i rumby. Po zakończeniu udanej przygody w "Tańcu z Gwiazdami" błyskawicznie wrócił do boksu i w czwartek odprawił Ricardo Humberto Ramireza w Horncastle Arena w Christchurch. Jak przyznał w rozmowie z WP SportoweFakty, na tym etapie nie spodziewał się oponenta z najwyższej półki.
- Specjalnie nie marzyłem o wyjątkowo trudnym rywalu. Trzeba pamiętać, że osiem miesięcy nie boksowałem, zrobiłem dobrą robotę i przewalczyłem kilka rund. To była walka na rozruszanie maszyny, która jest już odpowiednio naoliwiona - powiedział po 16. triumfie wśród zawodowców.
- Ramirez ma na koncie 10 nokautów w 13 wygranych walkach, więc wnioskowałem, że ma czym uderzyć. Kilku jego rywali boleśnie się o tym przekonało. Jeśli chcę znaleźć się na najwyższym poziomie, to nie mogę mieć problemów w takich starciach, jednak zawsze trzeba uważać. Trafił mnie tylko raz i to po sędziowskiej komendzie "stop", to było brzydkie zachowanie - dodał 29-latek urodzony w Szczecinie.
Trener i menadżer Ugonoha, Kevin Barry zachwala naszego reprezentanta. Twierdzi, że jego podopieczny dysponuje świetnym lewym prostym i niszczycielskimi ciosami na korpus. Doskonalenie tych technik było ostatnio priorytetowe.
- Pracujemy nad bombami na korpus, zamierzam dalej szlifować pewne elementy w ofensywie i powiększać swój arsenał. Będę jeszcze lepszy, bo mam wokół siebie świetnych ludzi. Dopieścimy elementy, nad którymi pracujemy od dłuższego czasu.
Prawdopodobnie we wrześniu czeka go kolejne sportowe wyzwanie, ponownie w Nowej Zelandii. Poprzeczka będzie zawieszona zdecydowanie wyżej, bo mowa o przeciwniku z piętnastki światowych rankingów. W dalszej perspektywie jest już starcie z Mariuszem Wachem na listopadowej gali Polsat Boxing Night, choć na razie sam zainteresowany nie zamierza na ten temat dyskutować.
- Cieszę się na myśl o kolejnych walkach. Czujemy, że jestem gotowy na poważne wyzwania sportowe. Zamierzam tydzień odpocząć i wracamy na salę treningową. Teraz tempo mojej kariery znowu będzie wysokie, podobnie jak przed udziałem w "Tańcu z Gwiazdami". Taki rozwój jak najbardziej mi odpowiada. Nie mówię na razie nic na temat przyszłości i potencjalnej walki z Mariuszem Wachem, stoczyłem dopiero jeden pojedynek i wybieganie w przyszłość nie ma po prostu sensu - zakończył prospekt najcięższej dywizji wagowej.
Piotr Jagiełło
ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Czuję się dobrze w roli faworyta