Euro 2016: Bogusław Kaczmarek: Absolutnie nie możemy mieć kompleksów przed Niemcami

Bogusław Kaczmarek uważa, że obecna reprezentacja Polski, to w przeciwieństwie do poprzednich lat równorzędny rywal dla Niemiec. Doświadczony trener ma nadzieję, że chwalony ostatnio Bartosz Kapustka nie okaże się głąbem... w sensie botanicznym.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

WP SportoweFakty: Czy pozostaje pan optymistą przed meczem z Niemcami?

Bogusław Kaczmarek: W kilku sytuacjach reprezentacja Ukrainy pokazała, że Niemcy mogą być do ugryzienia. Ofensywa Niemców to olbrzymia siła. Widać to było w każdej minucie meczu. W defensywie robili oni jednak błędy. Trzeba zadać sobie pytanie na ile sytuację uzdrowi powrót Hummelsa. Ukraińcy stworzyli kilka sytuacji i jak my będziemy w stanie wykorzystać wszystkie mankamenty, możemy powalczyć o dobry wynik. Musimy być bardziej zdyscyplinowani, konkretni i odpowiedzialni w defensywie. Te sytuacje, które mieli Irlandczycy, Schweinsteiger, Mueller, czy Gomez potrafiliby wykorzystać.

Jak z perspektywy kilku dni podchodzi pan do naszego zwycięstwa z Irlandią Północną?

- Wszyscy jesteśmy zgodni, że mecz pokazał możliwości gry reprezentacji Polski na tle takiej drużyny, jak Irlandia Północna. Nasi pierwsi rywale, to najsłabszy zespół jaki widzieliśmy do tej pory na Euro 2016. Pytanie czy to my tak dobrze realizowaliśmy założenia i prowadziliśmy grę, czy Irlandczycy byli tacy słabi. Odpowiedź da nam mecz z Niemcami.

Czy fakt, że Polska wreszcie rozpoczęła wielki turniej od zwycięstwa może mieć wpływ na grę Biało-Czerwonych?

- Początek został wykonany. Trzy punkty to duża baza i trzeba zadbać o nadbudowę w postaci przynajmniej jednego punktu w dwóch kolejnych meczach, co da nam minimum trzecie miejsce w grupie. Belgowie, Włosi, Chorwaci grali na zupełnie innej szybkości jeśli chodzi o konstruowanie akcji, czy przemieszczanie się na boisku. Jestem bardzo ciekawy jak będzie wyglądał mecz z Niemcami. Musimy do niego podejść bez bojaźni, ale z szacunkiem do rywala i wiarą we własne umiejętności.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Wojciech Szczęsny prawdopodobnie nie zagra. Eksperci rozmawiają o zmiennikach

W czwartek mecz z Niemcami. Pan gdy był asystentem Leo Beenhakkera również miał okazję być w reprezentacji podczas spotkania z naszymi zachodnimi sąsiadami na wielkiej imprezie. Jak z perspektywy czasu wspomina pan tamto spotkanie?

- Nie są to dobre wspomnienia. Nie dało się zrealizować założeń przedstawionych drużynie na odprawach. Zabrakło jednak wszystkiego, co nazywa się czynnikiem ludzkim. Jak mantrę powtarzam, że mecze z Belgią i Portugalią zagraliśmy w optymalnym składzie, a z Niemcami nie było pięciu podstawowych piłkarzy. Wyszliśmy z Borucem w bramce, środek obrony był zupełnie inny, bo wypadli Radomski i Sobolewski. Nie zagrał też ciągnący grę Błaszczykowski, czy też Matusiak i Rasiak. Do tego Żurawski wyszedł z naderwanym mięśniem czworogłowym, a Mariuszowi Lewandowskiemu w 10. minucie Michael Ballack wszedł nakładką na staw skokowy i miał wykręconą kostkę oraz podkręcone kolano.

Teraz na szczęście nie ma takich kłopotów z kontuzjami.

- Nie mieliśmy takich piłkarzy, jak obecnie Adam Nawałka. W Niemczech przegraliśmy 1:3, a graliśmy dużo lepiej niż podczas wygranego meczu w Polsce. Adam otworzy klatkę pamięci i postara się w sposób właściwy ustawić zespół pod względem personalnym i organizacji gry. Osiem lat temu nie byliśmy w stanie spełnić założeń, bo Niemcy byli na to za mocni, by zagrać wysokim pressingiem. Ci co starali się zastąpić kontuzjowanych nie mieli piłkarskiej jakości. Można dorabiać ideologię, że piłkarze byli przetrenowani, czy snuć inne wywody. Ebi Smolarek nie grał w Racingu Santander, Krzynówka odstawiano w Wolfsburgu i poza Mariuszem Lewandowskim z Szachtara, grali piłkarze występujący w słabych klubach. Garguła, Jop, Murawski, czy Wawrzyniak nie byli przygotowani na grę na takim poziomie, ale to było dla nich wielkie doświadczenie.

Czyli teraz Polska może nawiązać równorzędną walkę z reprezentacją Niemiec?

- Absolutnie nie możemy mieć kompleksów. Eliminacje pokazały, że możemy z nimi grać skutecznie w oparciu o ten materiał ludzki. W każdej formacji mamy flagowego zawodnika. Dwóch piłkarzy jest na światowym poziomie, a do nich dochodzi też Milik. Są solidny Piszczek, Błaszczykowski, rewelacyjny Kapustka, nieobliczalny Grosicki, fundament obrony Glik. W czwartek na boisko wyjdzie dwóch równorzędnych przeciwników z wieloma szansami na odniesienie zwycięstwa. Kto będzie w lepszej dyspozycji dnia, ten wyjdzie zwycięsko. Nie możemy jednak popełniać takich błędów, jak z Irlandią Północną.

Po ostatnim meczu dużo pochwał z całego świata otrzymał Bartosz Kapustka. Czy przyłącza się pan do nich?

- Ja go obserwowałem już wtedy, gdy jeszcze nie miał miejsca w Cracovii, a grał w reprezentacji Polski juniorów. Był taki mecz w Grudziądzu z Holandią, w którym gola strzelił Kamil Dankowski, a przegraliśmy 1:2. Indywidualnymi zagraniami Kapustka dawał sygnał, że coś w nim jest. Z Irlandią Północną w wielu zagraniach było widać jego dojrzałość i piłkarskie umiejętności. Wyznaję zasadę, że zbyt wczesne odkrywanie piłkarskich cudownych dzieci często skutkuje u nich przeziębieniem. Oby nie było tak samo z nim. On jest teraz taką małą kapustą. Widać u niego serce i nie może zostać zagłaskany, by nie wyszedł z tego głąb w sensie botanicznym.

W którym kierunku powinien iść Kapustka?

- Problemem młodego zawodnika są ludzie, którzy się wokół niego kręcą. Miał on menedżera Kucharskiego, ale doszedł do wniosku, że to nie jest właściwa osoba. Teraz jest pod opieką Konrada Gołosia, byłego piłkarza Polonii i Wisły. Musi mieć dobrych doradców i potrafić korzystać z umiejętnych rad. Nie zawsze pieniądze i klasa klubu są potrzebne na poziomie inicjacji piłkarskiej. Czasem lepiej wybrać słabszy klub, by mieć następny stopień do pokonania w piłkarskim rozwoju. Mam nadzieję, że znajdzie wokół siebie odpowiednich ludzi. To że ma talent, widać gołym okiem. Oprócz skuteczności działania pozostawia po sobie ładne wrażenie estetyczne. Dobrze się porusza, ma dobrą koordynację, kontrolę piłki. Robi błędy jak każdy młody, ale mecz piłkarski to festiwal pomyłek. Kto zrobi ich mniej, wychodzi zwycięsko. W jego przypadku ważną rzeczą jest trafność wyboru i umiejętność podejmowania decyzji. Speców i naganiaczy jest wielu. Musi być pielęgnowany i wzmacniany. Życzę jemu i doradcom, by tak było. W następnych meczach znając Adama Nawałkę może zacząć z ławki, bo nie patrzy on tylko przez pryzmat umiejętności, ale zastosowania ich na boisku.

Rozmawiał Michał Gałęzewski

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×