Protesty we Francji zagrożeniem dla F1. Co z GP Monako?
GP Monako zaplanowano na końcówkę maja, ale wyścig F1 w księstwie może zostać storpedowany przez trwające we Francji protesty. Mają one związek z podniesieniem wieku emerytalnego. Związkowcy z branży energetycznej nie wykluczają bojkotu F1.
Głowa francuskiego państwa argumentuje jednak, że nie miała wyjścia, bo kraj miał jeden z niższych wieków emerytalnych w całej Unii Europejskiej. Nie uspokoiło to sytuacji, stąd też od kilkunastu dni na ulicach Paryża i innych największych miast trwają protesty. Na tym jednak nie koniec.
Związkowcy z CGT Energie, firmy działającej w sektorze energetycznym, zapowiedzieli storpedowanie kluczowych imprez sportowych, aby zmusić władze Francji do wycofania się z reformy emerytalnej. Działacze są gotowi odciąć zasilanie podczas turnieju tenisowego Roland Garros, jak i wyścigu Formuły 1 o GP Monako.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: "Mini Majk" vs. Szpilka. Kto wygrał wyścig?Już wcześniej związkowcy z CGT Energie przyznali się do dwóch wcześniejszych awarii zasilania - na lotnisku w Montpellier oraz w szkole w Herault, którą odwiedził Macron.
GP Monako przewidziano na 26-28 maja. To oznacza, że władze Francji mają jeszcze nieco ponad miesiąc na ustabilizowanie sytuacji w kraju. Prezydent Macron poprosił już obywateli o 100 dni spokoju, w trakcie których atmosfera wokół reformy emerytalnej miałaby się uspokoić. Związkowcy odpowiedzieli na słowa głowy państwa, zapowiadając mu "100 dni działań i gniewu".
Monako formalnie jest osobnym państwem, ale jego położenie sprawia, że małe księstwo korzysta z francuskiej infrastruktury. To dość logiczne, biorąc pod uwagę, iż powierzchnia tego miasta-państwa liczy ledwie 202 hektary. Mieszka w nim niespełna 40 tys. osób, ale podczas weekendu F1 na ulicach Monte Carlo gromadzi się znacznie więcej ludzi.
Czytaj także:
- Nowa rola Vettela w F1? Plotki nabierają na sile
- Ferrari i Hamilton potrzebują wstrząsu. Dojdzie do transferu?