Górski Karabach mniej ważny od Ukrainy? Zarzuty pod adresem FIA

Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, F1 bardzo szybko odcięła się od agresora. Rosjan potępiła też FIA. Części środowiska motorsportowego nie podoba się, że federacja nie jest równie stanowcza względem Azerbejdżanu i konfliktu w Górskim Karabachu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
tor uliczny w Baku Materiały prasowe / Pirelli Media / Na zdjęciu: tor uliczny w Baku
Górski Karabach to państwo nieuznawane przez opinię międzynarodową. Formalnie uznawane jest za część Azerbejdżanu, ale zamieszkiwane w większości przez Ormian. Z tego też powodu od wielu lat pomiędzy stronami toczy się konflikt, który w ostatnich miesiącach ponownie eskalował, aż w końcu Azerbejdżan zajął sporne tereny i doszło do rozwiązania struktur państwowych Górskiego Karabachu.

"Unia Europejska musi dokonać przeglądu swoich stosunków z Azerbejdżanem w związku z sytuacją w Górskim Karabachu" - uznał na początku października Parlament Europejski i ocenił, że sytuacja Ormian uciekających z Górskiego Karabachu jest równoznaczna z czystkami etnicznymi.

PE wezwał też władze Wspólnoty do nałożenia sankcji na Azerbejdżan w związku z ostatnim atakiem na Górski Karabach. To z kolei wywołało pytania o odpowiedzialność świata sportu. Gdy Rosja zaatakowała Ukrainę, chociażby FIA natychmiast odcięła się od agresora i wprowadziła przepisy ograniczające występy rosyjskim kierowcom. Z kolei Formuła 1 wypowiedziała umowę ws. organizacji GP Rosji.

ZOBACZ WIDEO: Polski mistrz szczerze o swojej przemianie. "Byłem łobuzem"

Azerbejdżan obecnie organizuje wyścig Formuły 1 w Baku, za który płaci miliony dolarów rocznie, aby ściągać do siebie turystów i poprawiać wizerunek kraju na arenie międzynarodowej. Nic nie wskazuje na to, by pomimo sytuacji w Górskim Karabachu, GP Azerbejdżanu miało wypaść z kalendarza F1.

- Musimy pozostać neutralni. Tak mówi nasz statut. Nie ja wymyśliłem te zasady, ale musimy ich przestrzegać. W przeciwnym razie, jaki byłby ich sens? Po prostu zrobilibyśmy z siebie głupców - powiedział "Motorsport Total" Mohammed ben Sulayem, pytany o różnice w podejściu do Rosji i Azerbejdżanu.

- Rozumiem, co dzieje się między Azerbejdżanem a Armenią i mam nadzieję, że ten konflikt się wkrótce skończy. Jednocześnie możemy wymienić co najmniej 20 innych państw, które obecnie są zaangażowane w konflikty zbrojne. Ja nie jestem odpowiednią osobą, by mówić, kto ma rację, a kto się tutaj myli - dodał prezydent FIA.

Emiratczyk przypomniał, że FIA zrezygnowała ze współpracy z Rosją po wybuchu wojny w Ukrainie, bo taka była decyzja większości członków federacji. Nikt nie wystąpił natomiast o podobne decyzje ws. Azerbejdżanu. - Decyzję ws. Rosji podjęliśmy w oparciu o nasz statut, który zakłada neutralność. Sam byłem temu przeciwny, ale zwołaliśmy nadzwyczajne spotkanie i zrobiliśmy to, czego chcieli jego uczestnicy - przypomniał ben Sulayem.

- Głos członków FIA miał pierwszeństwo. Zostałem wybrany na urząd prezydenta, by realizować wnioski i życzenia przedstawicieli federacji - podsumował szef FIA.

Przypomnijmy, że FIA nie nałożyła przy tym zakazu startów na kierowców Rosji. Mogą oni nadal rywalizować w imprezach rangi mistrzowskiej, o ile robią to pod neutralną flagą. Do tego Rosjanie zobowiązani są podpisać dokument o neutralności politycznej, w którego treści znajduje się m.in. zapis wyrażający solidarność z narodem ukraińskim.

Czytaj także:
- "Absurd". Kierowcy F1 są wściekli. Nie chcą słyszeć o milionowej karze
- Lewis Hamilton zabrał głos ws. wojny w Izraelu. "Musimy to zakończyć"

Czy przyjmujesz tłumaczenia prezydenta FIA?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×