Charles Bradley: Miałem wystarczająco dużo szczęścia, aby oglądać Kubicę w F1

"Miałem wystarczająco dużo szczęścia, aby na żywo oglądać Kubicę w F1. Był jednym z tych kierowców, którzy potrafią nagiąć bolid do własnej woli, nawet jeśli samochód nie jest chętny do współpracy" - pisze Charles Bradley z serwisu motorsport.com.

Maciej Rowiński
Maciej Rowiński
Robert Kubica w barwach BMW Sauber Getty Images / Na zdjęciu: Robert Kubica w barwach BMW Sauber

Świat Formuły 1 nie chce zapomnieć o Robercie Kubicy. Nie tylko polscy kibice z rozrzewnieniem wspominają czasy kiedy krakowianin błyszczał w F1. Od sześciu lat, przed startem kolejnego sezonu najlepszej serii wyścigowej świata, zagraniczni eksperci i dziennikarze nadal pamiętają o talencie Polaka, zastanawiając się, co by było gdyby nie wypadek, który zabrał F1 jej wschodzącą gwiazdę. W dyscyplinie, w której o zawodnikach znikających ze stawki nie pamięta się dłużej niż miesiąc to sytuacja wyjątkowa.

Kilka dni temu Nigel Roebuck z "Autosportu", jeden z najbardziej doświadczonych i cenionych dziennikarzy w środowisku F1, zatytułował swój artykuł "Facet, którego najbardziej będzie brakowało Formule 1 w sezonie 2017", a nad tekstem umieścił zdjęcie Kubicy z czasów spędzonych w Renault. "Kilku znajomych twarzy zabraknie w F1 w 2017 roku. Ale jest pewien kierowca, którego wspomnienie po kilku latach nadal uzmysławia nam, że jego nieobecność to znacząca strata dla tego sportu" - uważa Roebuck.

W podobnym tonie pisze Charles Bradley, redaktor naczelny serwisu motorsport.com.

"Miałem wystarczająco dużo szczęścia, aby na żywo oglądać Kubicę w F1. Był jednym z tych kierowców, którzy potrafią nagiąć bolid do własnej woli, nawet jeśli samochód nie jest chętny do współpracy. Byłem w Montrealu, kiedy odniósł swoje pierwsze zwycięstwo w BMW Sauber. Byłem przekonany, że to będzie jedna z wielu jego wygranych. Niestety stało się inaczej" pisze Bradley.

ZOBACZ WIDEO Ewa Brodnicka wspomina, jak poskromiła pijanego adoratora

"Z perspektywy czasu łatwo o zniekształcony obraz tego, jak dobry był kierowca, albo co mógł osiągnąć, ale Kubica bez wątpienia był kimś na miarę Alonso, Hamilton, Raikkonen, Rosberg i Vettela" - dodaje szef motorsport.com.

Bradley analizuje, jak dalej mogła potoczyć się kariera, gdyby nie wypadek w Ronde di Andora. Przypomina słowa byłego szefa Ferrari Stefano Domenicalego, który potwierdził, że mocno interesowali się Kubicą. Twierdzi, że Polak na pewno byłby opcją dla Mercedesa do wskoczenia na miejsce Michaela Schumachera i jazdy u boku Nico Rosberga w 2013 roku. W końcu nie wyklucza startów w Red Bullu po zastąpienia Marka Webbera.

"Wszystko to jednak gdybanie. Jedynym pewnikiem jest reputacja Kubicy jako jednego z najlepszych w swoim pokoleniu, co przyznają eksperci i jego rówieśnicy. Prezentował najwyższy poziom. Gdyby nie jeden błąd na zdradliwym, włoskim asfalcie, najnowsza historia F1 mogłaby wyglądać zupełnie inaczej" - tymi słowami Bradley kończy artykuł.

Czy Robert Kubica wróci jeszcze za kierownicę bolidu F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×