Polski hokej znokautowany. Recepta jest, ale nie ma kto po nią sięgnąć

Polski hokej spadł niemal na samo dno. Plany ratowania są, ale brakuje pieniędzy i porozumienia. - Dostaliśmy w twarz. Teraz trzeba się ocknąć - mówi Mariusz Czerkawski. Mógłby w tym pomóc, ale według niektórych nie potrafi... rolować kasy.

Dawid Góra
Dawid Góra
Mariusz Czerkawski East News / Na zdjęciu: Mariusz Czerkawski
Po fatalnych mistrzostwach świata reprezentacja Polski spadła do trzeciej ligi. To nie kubeł, a wanna zimnej wody na głowę, szczególnie, że od kilku lat mówi się o naszych aspiracjach walki o elitę. Polski Związek Hokeja na Lodzie ma potężne długi, w sprawie interweniuje ministerstwo sportu. Nowego prezesa wybrano w drugiej połowie marca.

Według uznanego na świecie, doświadczonego trenera polskiej kadry Teda Nolana w Polsce potrzebne są zmiany kulturowe, jeśli chcemy kiedyś grać w elicie.

- Potrzeba kilku osób: Grutha, Ziętary... Oni wszyscy mają receptę w głowie i na papierze. Trzeba jednak ludzi, którzy zawierzą tym projektom. W NHL miliarderzy, którzy prowadzą kluby, podporządkowali się pewnym pomysłom, mają człowieka, który zarządza klubami, są zjednoczeni. W Polsce nie ma nawet narzędzi do tego. Tymczasem trzeba zbudować fundamenty, musimy mieć elementy konstrukcji, pracowników - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Czerkawski.

Najwybitniejszy polski hokeista w historii przypomina, że ministerstwo w pewnym momencie zaufało hokejowym działaczom i przeznaczyło na ten sport większe fundusze. Sponsorów jednak nadal nie było. - Zaufanie nadwyrężono - dodaje Czerkawski i snuje marzycielskie wizje: - Wyobraźmy sobie, że mamy drużynę hokejową na igrzyskach olimpijskich. Walczymy z Niemcami, Białorusinami, Norwegami, Czechami czy Słowakami. Już nie mówię o Rosjanach czy Kanadyjczykach. To jest zdecydowanie do zrobienia, bo młodzież mamy utalentowaną.

Zacznijmy od początku. Jak powinien wyglądać ogólnopolski program szkolenia młodzieży? Trudno powiedzieć, bo w klubach często ledwo wiążą koniec z końcem, więc i tak byłyby małe szanse na jego realizację. Na brak pieniędzy Czerkawski ma jednak dość prostą odpowiedź. Może trzeba pomyśleć o cenach zawodników, o liczbie obcokrajowców w lidze. - Pomysły są, tylko kto to wdroży? - pyta hokeista, który w 2000 r. zagrał w meczu gwiazd NHL, najlepszej ligi świata.

Ale zawsze musi być ten pierwszy krok. Inaczej można tylko gdybać. - Pierwszy krok? Na razie w polskim hokeju jeszcze dwa lata kadencji. Rozumiem, że dojdzie do zmian w lidze, może w spółce zarządzającej. Mam nadzieję, że są plany restrukturyzacji i wychodzenia z długów.

Tymczasem część środowiska jest skłócona. - Nie jest tak, że codziennie mam telefony z prośbą, aby zająć się polskim hokejem. Sam się nie zaangażuję, bo polegnę. To tak, jakbym wyszedł na lód i zaczął grać nie ze swoją drużyną. Słyszałem opinie, że Czerkawski nie nadaje się do związku, bo nie wie, jak rolować kasę. Tymczasem potrzebujemy rewolucji. Musi być poparcie klubów, zaplecze, zabezpieczenie finansowe. Tak, jak w innych krajach. Dlaczego do tej pory nie było sponsorów? Bo ludziom, którzy byli na stanowiskach, nie ufano. Ale teraz polski hokej dostał w twarz, to mały nokaut. Należy wstać, wyciągnąć lekcję i oczyścić się.

Lekarstwem na kłopoty mógłby być właśnie Czerkawski. Ma doświadczenie menedżerskie, znajomości, hokej zna od podszewki. - Mnie jest bardzo miło, ale ja nie wiem nawet, jak dokładnie wygląda dziura finansowa, czy byłbym w stanie zapłacić sekretarzowi generalnemu, szefowi szkolenia. Ja grałem w NHL, ale nie kończyłem zarządzania na Harvardzie. Muszę mieć budżet na PR, szkolenie, prawników, świeżych ludzi itd. Proszę mi powiedzieć, jak przyciągnę wartościowe osoby, które będą chciały zmienić polski hokej? Mają pracować charytatywnie? Biorę najlepszych ludzi, którzy wszystko świetnie połączą i mówię np. "Heniek [Gruth - przyp. red.], daj mi pomysł, na który pracowałeś wszystkie lata, a jak się uda, to ci zapłacę". Tak nie można. Oczywiście, trzeba ruszyć w trasę i rozmawiać ze spółkami skarbu państwa, przedstawić ideę, pokazać, jak niesamowity potencjał jest w hokeju.

Czerkawski deklaruje, że chce działać, aby polski hokej stanął na nogi. Wyczuwa, że ludzie z otoczenia mogą mu zaufać. Dyskusja ożywa szczególnie przed wyborami w PZHL. Podczas jednej rozmowy wielokrotnie podkreśla, że trzeba mieć konkretny plan na ożywienie, a potem - rozwój.

- Z tego, co wiem, coś zaczyna się dziać. Na pewno ministerstwo tego chce. Teraz wszystko zależy od tego, jak uda się oddłużyć polski hokej, jakie zawody nam przydzielą. Spokojnie. Na razie dostaliśmy w twarz, trzeba się ocknąć. Mam nadzieję, że środowisko się przebudzi.

ZOBACZ WIDEO Tajner widzi tylko jedno zagrożenie dla skoczków z kadry A. "To jest zagrożenie pozytywne"
Czy reprezentacja Polski szybko wróci na zaplecze elity?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×