Do dzisiaj nie poznaliśmy wyników sekcji zwłok sportowców, którzy zginęli w zamachu terrorystycznym

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Premier Izraela - Golda Meir - błyskawicznie przecięła wszelkie spekulacje. - Róbcie co chcecie, obiecujcie, co wam przyjdzie do głowy, ale Izrael nikogo nie wypuści z więzienia. My z terrorystami nie negocjujemy. Nigdy!

Po wielu godzinach negocjacji terroryści zmienili front. Poprosili o samolot do Kairu.

***

- Co robimy? - Issa wypowiedział te słowa z takim spokojem, jakby pytał o sposób spędzenia wolnego wieczoru. - Izrael nie wypuści naszych przyjaciół - Tony nie był już taki wyluzowany. Cały się trząsł. - Poprośmy o samolot, może do Egiptu. Issa był jakby nieobecny. Widać, że jego mózg pracuje na najwyższych obrotach. Coś analizował. - A może tak zastrzelmy zakładników? Tu i teraz! Po co czekać? Do tej pory jego partner był tylko roztrzęsiony. Teraz wpadł w panikę. - Jak to zastrzelić? Niemcy nie będą mieli już nic do stracenia i w odwecie nas zabiją - mówił ze łzami w oczach. - Tony - Issa nadal mówił cicho i spokojnie. - Przecież i tak wszyscy zginiemy. Wcześniej czy później. Co za różnica? ***

Informacje sportowe możecie śledzić również w aplikacji WP SportoweFakty na Androida (do pobrania w Google Play) oraz iOS (do pobrania w iTunes). Komfort i oszczędność czasu!

Akcja potoczyła się błyskawicznie. Niemcy zgodzili się na warunki zamachowców, a sami przygotowali na lotnisku Fuerstenfeldbruck obławę. Terrorystów mieli zlikwidować snajperzy rozlokowani na dachach okolicznych budynków. Nic z tego, lotnisko było źle doświetlone, a chaos tak duży, że snajperzy zostali przygotowani na pięciu, a nie ośmiu, terrorystów. Na dodatek grupa niemieckich policjantów, która miała na pokładzie Boeinga 727 udawać obsługę i obezwładnić terrorystów, po prostu uciekła. Bez jakiekolwiek konsultacji ze swoimi przełożonymi.

Problem z minutą ciszy

Ostatecznie snajperzy - na znak flary - rozpoczęli akcję. Było już po godzinie 23. Na płycie lotniska panowało takie zamieszanie, że przez prawie dwie godziny nie wiadomo, co się działo. W końcu zamachowcy zamordowali zakładników. Pięciu z terrorystów zginęło od kul snajperów, a trzech zostało aresztowanych. W jaki sposób doszło do takich błędów niemieckich służb bezpieczeństwa? Do dzisiaj nie wiadomo. Wyniki wewnętrznego śledztwa, jak również i sekcji zwłok ofiar, zostały utajnione. Wielu fachowców twierdzi, że bardzo prawdopodobnym jest, iż kilku zakładników zginęło nie od kul terrorystów, a... snajperów. W masakrze życie straciło w sumie 17 osób: 11 reprezentantów Izraela, pięciu zamachowców i jeden policjant. Trzech zamachowców aresztowano, ale szybko mogli się cieszyć powrotem na wolność. 30 października 1972 roku został uprowadzony samolot niemieckiej Lufthansy. Porywacze zażądali zwolnienia z aresztu członków grupy, która była odpowiedzialna za zamach w Monachium. Po kilku godzinach trzech aresztowanych terrorystów bezpiecznie wylądowało w Trypolisie.

Zobacz materiał stacji CNN o zamachu w Monachium.

Czy zamach i kilkunastogodzinna tragedia, która rozgrywała się na oczach całego świata, spowodowała przerwanie igrzysk? Nie! Brak takiej decyzji do dzisiaj kładzie się cieniem na Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim. Działacze postanowili jedynie opuścić do połowy wszystkie flagi. A i to do końca się nie udało. Kraje arabskie wniosły ostry sprzeciw i flagi tych krajów szybko wróciły na normalne miejsce. Kiedy na olimpijskich trybunach pojawił się baner "17 zabitych już zostało zapomnianych?", niemiecka policja szybko usunęła ten napis i ludzi, którzy go wnieśli. Z igrzysk wycofała się kadra Izraela oraz kilku sportowców żydowskiego pochodzenia, którzy startowali w innych reprezentacjach. - Kiedy robisz przyjęcie i ktoś zostaje zabity na przyjęciu, to nie kontynuujesz przyjęcia. Jadę do domu - słowa holenderskiego biegacza Josa Hermensa przeszły do historii.

Podobnie jak wypowiedź przewodniczącego MKOl. - Igrzyska muszą trwać, i musimy... i musimy kontynuować nasze wysiłki, by były czyste i uczciwe - powiedział Brundage.

Do dzisiaj nikt oficjalnie nie skomentował plotek, że nie zdecydowano się na przerwanie igrzysk, bo niemiecka stacja telewizyjna nie miałaby czego pokazywać w ramówce przygotowanej specjalnie pod zawody w Monachium.

Ankie Spitzer - wdowa po zamordowanym w zamachu trenerze szermierki Andre Spitzerze - od wielu lat walczyła, aby podczas ceremonii otwarcia igrzysk w Londynie (40 lat po zamachu) uczczono pamięć o tej tragedii. - Na początku razem z innymi przedstawicielami rodzin wnioskowałam o minutę ciszy - mówiła dziennikarzom. - Usłyszałam, że to niemożliwe. Minuta to za dużo.

Potem prosiła, aby dosłownie jedno zdanie o zamachu powiedział podczas swojego wystąpienia ówczesny przewodniczący MKOl, Jacques Rogge. Bez efektu. - Wystarczyło powiedzieć: "Nie zapomnimy o tym, co się stało w 1972 r.". Nic więcej nie chcę. Czemu to takie trudne? - apelowała.

Zamach w Monachium to nadal jedna z najbardziej wstydliwych tajemnic w historii sportu.

***

- Cewi...

Głos Goldy Meir był ledwie słyszalny. Premier Izraela w niczym nie przypominała "Żelaznej Damy". A przecież taki przydomek nosiła pewna siebie kobieta, która mimo 74 lat doskonale sobie radziła na tak wymagającym stanowisku. Przekrwione oczy, nieuczesane włosy, brak makijażu. Kiedy ostatnio wzięła prysznic? Teraz to nie miało znaczenia.

- Cewi...

Dyrektor Mosadu, Cewi Zamir, automatycznie zbliżył się do swojej szefowej.

- Cewi, znajdźcie skurw****** odpowiedzialnych za masakrę w Monachium. Znajdźcie i zamordujcie. Choćby mieli się ukrywać na końcu świata. Każdego z osobna.

Zamir zastygł. Słyszał, że Meir potrafi być bezwzględna wobec wrogów, ale nie spodziewał się takich słów.

- Pani premier. Będziemy potrzebowali pomocy, środków finansowych... - nie dokończył.

- Cewi, to jest rozkaz!

- Dobrze, operacja będzie nosiła kryptonim "Gniew Boży". Zaczynamy natychmiast, jak tylko opuszczę pani gabinet. Namierzymy każdego z terrorystów, którzy wzięli udział w zamachu w Monachium. Każdego, przysięgam.

- Doskonale, idź już. Nie trać czasu - na twarzy Goldy Meir pojawił się uśmiech. Po raz pierwszy od kilku dni.

***

Marek Bobakowski



Chcesz przeczytać wcześniejsze odcinki Poniedziałkowego deja vu - kliknij TUTAJ >>

Czy MKOl powinien podjąć decyzję o przerwaniu IO w Monachium?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×