Magia Zakopanego. To tam objawiają się przyszłe gwiazdy skoków
Ryoyu Kobayashi i Marius Lindvik zdobyli złote medale podczas konkursów indywidualnych na igrzyskach olimpijskich Pekin 2022. Co ich łączy? Obaj po raz pierwszy wystrzelili z formą na zawodach rozgrywanych w Polsce.
Co ciekawe, po raz pierwszy pokazywali się narciarskiemu światu podczas zmagań w Pucharze Świata na skoczni w Zakopanem.
24 stycznia 2016 roku w konkursie indywidualnym Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi zadebiutował Ryoyu Kobayashi. Anonimowy wówczas Japończyk zajął sensacyjne 7. miejsce. Była to niespodzianka, tym bardziej że wcześniej Kobayashi nie startował w zawodach najwyższej rangi nawet w rodzimym Sapporo. Podczas zmagań w Letnim Pucharze Kontynentalnym, które poprzedzały sezon zimowy, ani razu nie wskoczył do czołowej trzydziestki.
ZOBACZ WIDEO: Paweł Wąsek pokonał tremę debiutanta. "To pokazuje, że jest w bardzo dobrej formie"W Zakopanem natomiast błysnął, a miesiąc później potwierdził, że może stać się skoczkiem światowego formatu. W mistrzostwach świata juniorów zdobył brąz w konkursie indywidualnym. Kobayashi ma na pewno z Wielką Krokwią bardzo dobre wspomnienia. Triumfował na tym obiekcie raz - w 2021 roku.
Chyba jeszcze lepiej w Zakopanem czuje się Marius Lindvik. Historia świeżo upieczonego mistrza olimpijskiego na skoczni dużej jest nieco inna od tej, którą prezentuje ze sobą Ryoyu Kobayashi. Lindvik pierwsze kroki w Pucharze Świata stawiał w sezonie 2015/2016, skacząc w Lillehammer jako zawodnik grupy krajowej. W debiucie zajął 32. miejsce.
Na następny start w konkursie wśród najlepszych skoczków świata czekał do sezonu 2017/2018. Lindvik seryjnie wygrywał zawody Pucharu Kontynentalnego, więc trener Norwegów, Alexander Stoeckl postanowił go sprawdzić w elicie. Zazwyczaj po zawodniku dołączającym do PŚ z tzw. drugiej ligi widać różnicę poziomów. Lindvik zaprzeczył tej tezie.
Norweg świetnie spisywał się na treningach, więc otrzymał powołanie na konkurs drużynowy. W nim nie odstawał od reszty drużyny. Dzień później pokazał wielką klasę w rywalizacji indywidualnej, zajmując 8. miejsce. Pierwszy konkurs z punktami Pucharu Świata i od razu wejście do czołowej dziesiątki. Jak pokazały następne lata, Lindvik podobnie jak Kobayashi nie zmarnował swojego potencjału.
Jeśli chodzi o rywalizację w Zakopanem, to Lindvik wygrał już dwa konkursy na Wielkiej Krokwi. Historia norweskiego skoczka oraz Ryoyu Kobayashiego pokazuje, że warto śledzić zawody najwyższej rangi w Polsce i upatrywać nowych talentów.
Czytaj także:
Kubańscy bokserzy zaskoczeni popularnością skoków narciarskich w Polsce
"Thriller w skokach". Tak zareagowały światowe media
Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)