Armstrong spotkał się z "czarną owcą" kolarstwa

- To, że jesteś teraz tutaj, znaczy więcej, niż jakbyś wygrał siedem razy Tour de France - mówił Christophe Bassons do Lance'a Armstronga, przepraszającego tych, których okłamał.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Bassons w 1998 roku, podczas afery Festiny w Tour de France, okazał się być jedynym kolarzem zespołu nieprzyjmującym dopingu. Rok później, w czasie edycji wyścigu nazwanej "Tourem odnowy", pisał śmiałe felietony dla dziennika "Le Parisien".

Stał się persona non grata w peletonie. Na 10. etapie żaden z kolegów nie podzielił z nim decyzją o wolnej jeździe przez pierwsze sto kilometrów; Bassons wdał się w ucieczkę, a gdy go dogoniono, Armstrong zbliżył się, złapał go za ramię i skierował do niego słowa o tym, że nie ma więcej prawa być zawodowym kolarzem.

Zapis ich piątkowej rozmowy w hotelu na Polach Elizejskich drukuje "L'Équipe". Oto fragment:

Bassons: - Jestem pewien, że masz ponadprzeciętne zdolności fizyczne i psychologiczne. Myślę, jak ty, że klasyfikacja by się nie zmieniła, z dopingiem czy bez.
Armstrong: - Lepiej, że mówisz to ty, niż ja. Bardzo to doceniam.

"L'Équipe" przedstawia listę osób, które Armstrong musiałby przeprosić za kłamstwa o czystości. Są na niej m.in. Alberto Contador, Floyd Landis i Tyler Hamilton. Armstong spotkał się już z George'em Hincapie, swoim wiernym pomocnikiem podczas kolarskiej kariery, oraz Emmą O'Reilly, masażystką i pierwszą osobą, która oskarżyła Armstronga o doping (ten nazwał ją "pijacką kurwą").

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×