Ważna decyzja dotycząca kolarstwa. Chodzi o zdrowie, a nawet życie zawodników

Sportowcy od wielu tygodni narzekali, że nowy przepis może doprowadzić do olbrzymiej tragedii. Ich zdanie nie było zauważane. Aż do wyścigu Paryż-Roubaix.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

- Nie jestem przekonany do tej zmiany, nie do końca wiemy, jakie to przyniesie skutki i czy zdrowie kolarzy nie jest zagrożone - tak Czesław Lang komentował decyzję o dopuszczeniu hamulców tarczowych w rowerach stosowanych przez profesjonalistów.

Przypomnijmy, po wielu miesiącach gorących dyskusji i braku wypracowania kompromisu w grudniu zeszłego roku Międzynarodowa Unia Kolarska dopuściła "tarczówki" do organizowanych przez siebie zawodów. - Technologia idzie do przodu - tłumaczyli wówczas szefowie UCI. - Nie możemy się na nie zamykać.

- A czy ktoś sprawdził, jak zachowa się tarcza hamulca podczas kraksy, jak wbije się komuś w nogę, albo, odpukać!, w głowę? - kontrowała Laura Mora, rzecznik prasowy Cyclistes Professionneles Assioces (organizacja zrzeszająca kolarzy).

Od początku sezonu zawodnicy alarmowali UCI, że hamulce tarczowe są niebezpieczne. Wielu z nich przesyłało dokumentację medyczną potwierdzającą, że podczas upadków byli narażeni na większe kontuzje, niż w poprzednich latach. Tarcze przecinały im nie tylko skórę, ale i mięśnie, ścięgna. W końcu po wyścigu Paryż-Roubaix federacja się ugięła.

Upadki Nikolasa Maesa (Etixx-Quick Step) oraz Francisco Ventoso (Movistar) przemówiły do ludzi odpowiedzialnych za przepisy. Kolarz Movistaru napisał nawet list otwarty. - Jadąc po jednym z brukowych sektorów tego piekielnego wyścigu najechałem na rywala, który upadł - czytamy. - Nie miałem szans na reakcję. Moja noga zahaczyła o tylne koło. Nawet nie bolało. Jednak za moment leżałem na trawie obok trasy, z ogromnym bólem, widząc swoją... kość. Tak, bo tarcza hamulca tak głęboko wbiła mi się w nogę (...) Wyzdrowieję. To tylko noga, nie ucięło jej. Jednak nie chcę sobie nawet wyobrażać, co się stanie, gdy ta cholerna tarcza wbije się w tętnicę udową, albo szyjną. Apeluję: posłuchajcie naszego głosu, to my codziennie ryzykujemy życie, nie wy, siedzący za biurkami. Wycofajcie się ze swojej decyzji.

Zdjęć z wypadku Maesa nie będziemy pokazywać. Są one zbyt drastyczne. Kto chce na pewno znajdzie sobie w sieci.

Kilka godzin po liście Maesa, UCI zawiesiła swoją decyzję na czas nieokreślony. - Potwierdzam, że wraca zakaz stosowania hamulców tarczowych - przyznał oficjalnie Harald Tiedemann Hansen, przewodniczący komisji UCI ds. sprzętu.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×