Contador: Nie chcę marnować szans na zwycięstwo

Lider Astany, Hiszpan Alberto Contador przyznaje, że osiągnął już na początku sezonu dobrą formę. W niedzielę wystartuje w wyścigu Paryż-Nicea.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Piąty w historii triumfator trzech wielkich tourów rozpoczął sezon wyścigiem Dookoła Algarve. Zwycięstwo tam nie było jego celem, a jednak Hiszpan dzięki świetnej jeździe na czas odniósł triumf w klasyfikacji generalnej.

- Zdecydowałem się wziąć udział w tym wyścigu, by odnaleźć właściwy rytm, sprawdzić się przed Paryż-Nicea - mówi dziennikowi 'L'Equipe' . - Akurat byłem w niezłej formie, nogi mnie niosły. Nie zmarnowałem szansy, by wygrać ten wyścig. Kierują mną instynkt współrywalizacji. Nie mogę wygrywać zawsze, być najmocniejszy czy najszybszy cały czas, ale nie chcę przepuszczać okazji, jakie mi się trafiają - oświadcza.

A teraz Paryż-Nicea

Nie obawia się, że forma przyszła za wcześnie. - Zaplanowałem sobie dokładnie sezon. Algarve był pierwszym krokiem. Kolejnym jest Paryż-Nicea. Jeśli na moich ustach nie pojawi się uśmiech, to bez wątpienia będzie to moja porażka - przyznaje. - Barometrem jest dla mnie trening i to, jak czuję się poza wyścigami. W tym roku, bardziej niż w poprzednich latach, jestem w wysokiej formie - ciągnie w rozmowie z francuskim dziennikiem.

Contador wygrał Paryż-Nicea, pierwszy duży wieloetapowy wyścig w sezonie, w roku 2007. Kilka miesięcy potem triumfował w "Wielkiej Pętli". W ubiegłym roku Astana, z powodu oskarżeń o doping rok wcześniej, nie została zaproszona przez przedsiębiorstwo Amaury Sport Organisation (ASO) na dwa największe francuskie imprezy kolarskie, których jest właścicielem.

- [Paryż-Nicea] będzie test-wyścigiem, który zawsze kochałem i gdzie zawsze widziałem swoją szansę. Byłem sfrustrowany, gdy nie mogłem wystąpił w zeszłym roku i nie mogę się doczekać powrotu, bo mam swoje ambicje - mówi 26-letni Contador. - Zwycięstwo w takim wyścigu jak Paryż-Nicea wcale nie będzie nieistotne na liście sukcesów. Oczywiście, nic nie jest proste. Ale to jest pierwsza szansa, by zmierzyć się z zawodnikami, którzy za kilka miesięcy będą mieli ten sam cel co ja - zapowiada walkę podczas Tour de France.

Pierwszy w zreformowanym kalendarzu światowym wyścig historyczny rozpoczyna się w niedzielę w Amilly jazdą indywidualną na czas. - Nie można niczego zaniedbać, jeśli chce się wygrać Paryż-Nicea. Ale z tak zredukowanym dystansem [9,3 km] nie będzie można wyciągać wniosków już po pierwszym dniu. Dobrze będzie jedynie nie stracić zbyt wiele czasu na samym początku. Dla mnie trasa jest trochę za krótka i za płaska. Ale to pozwoli mi mieć na uwadze i ocenić rywali - komentuje.

Lance to kolega

Głównym celem Contadora pozostaje naturalnie Tour de France. - Jestem przygotowany. Obawiam się, że zbyt wiele się ode mnie oczekuję, ale ja już znajdowałem się w takiej sytuacji. Ona nie powstrzymała mnie przed wygrywaniem wyścigów i nie stanie się tak również teraz. Żyję z ciągłą presją. Cały czas ją odczuwam, ale to mnie tylko motywuje - przyznaje.

Hiszpan po swoim zwycięstwie w Algarve wciąż powtarzał, że nie był to sygnał wysłany Lance'owi Armstrongowi, który dołączył do Astany, nie pobierając za swoje usługi żadnych pieniędzy, mając na uwadze przede wszystkim promocję walki z rakiem. - Nie mam żadnej wiadomości dla Lance'a, bo jest moim kolegą z zespołu. Przyzwyczaiłem się już do porównań czynionych między nim a mną. Do czasu, gdy nie będzie dowodów, że jest inaczej, jesteśmy w tym samym zespole. Jeśli ja wygrywam, to nie znaczy, że mam tym coś do przekazania Lance'owi. To jest zwycięstwo moje i zespołu! - stwierdza zdecydowanie.

Jedynym na razie pewnym wyścigiem, w którym Astana wystawi zarówno Contadora, jak i Armstronga będzie Vuelta Castilla y León, 23-27 marca. Nie zmieni to podejścia Hiszpana do tej imprezy w jego rodzinnym kraju. - Ten wyścig był moim kalendarzu od dawna. [Nasz występ] jest dobrą wiadomością dla organizatorów - śmieje się.

- Faktycznie, występ Lance'a pozwoli nam wypracować pewne automatyzmy przed Tour de France. Pojedziemy po raz pierwszy ramię w ramię w wyścigu, a nie prostym treningu. To będzie interesujące zarówno dla mnie jak i całej ekipy - uważa.

Rzesze przedstawicieli mediów, również polskich pojawiły się w grudniu na Teneryfie, gdzie pierwszy obóz przygotowawczy odbywali zawodnicy Astany. - Przyjechałem tam po operacji przegrody nosowej - mówi Contador. - Nie byłem w stanie zaliczyć pierwszych treningów, od razu dołączyć do grupy. Byliśmy tam w niezwykłych warunkach: przybycie Lance'a spowodowało niesamowitą ciekawość.

- W Kalifornii rzeczy miały się inaczej - wspomina drugi obóz, w lutym. - Kontakt między nami był idealny. Jeździliśmy razem trochę więcej i przy okazji dyskutowaliśmy. Ludzie to przyznają: jesteśmy kolegami, nie rywalami - kończy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×