Kiedy dotarł pod welodrom, bramy były zamknięte. Maruder bohaterem na Paris-Roubaix

- "Nigdy się nie poddaję na rowerze, ani w życiu. Nie chciałem zrezygnować z szacunku dla wyścigu. Paryż-Roubaix to kolarski pomnik, który musisz uszanować" - mówi o swojej heroicznej walce na trasie Evaldas Siskevicius.

Piotr Bobakowski
Piotr Bobakowski
Evaldas Siskevicius Facebook / EvaldasSiskeviciusPro / Evaldas Siskevicius
Nazwisko litewskiego kolarza Evaldasa Siskeviciusa pojawia się wśród 61 innych osób na liście zdyskwalifikowanych zawodników niedzielnego (8 kwietnia) wyścigu Paris-Roubaix (257 km). 29-letni zawodnik grupy Delko-Marseille Provence KTM przyjechał na metę poza limitem czasowym - ponad godzinę za zwycięzcą Peterem Saganem - ale swoją heroiczną postawą podbił serca kibiców kolarstwa na całym świecie.

Ostatnie 40 km jednego z najsłynniejszych klasyków kolarskich Siskevicius pokonywał bowiem samotnie. Jechał z wielkim trudem i bardzo powoli, zaraz przed samochodem "koniec wyścigu".

Nie zraził się nawet wtedy, kiedy złapał gumę. - 18 km przed metą byłem przerażony. Na szczęście zauważyłem nasz samochód na lawecie i mogłem wziąć z niego koło zapasowe - mówi dziennikarzom na mecie.

Ogromna strata do peletonu sprawiła, że organizatorzy nie czekali na marudera z Litwy. Kiedy Siskevicius przyjechał pod welodrom, na którym kolarze walczyli o zwycięstwo w prestiżowym klasyku, bramy obiektu były zamknięte. - Znalazł się jednak ktoś miły i otworzył mi bramę. Nigdy się nie poddaję na rowerze, ani w życiu. Nie chciałem zrezygnować z szacunku dla wyścigu. Paryż-Roubaix to kolarski pomnik, który musisz uszanować - przyznał 29-latek.

Zobacz walkę Litwina na trasie Paris-Roubaix.


ZOBACZ WIDEO Fantastyczny strzał Pulisicia po asyście Piszczka. Borussia rozbiła VfB Stuttgart [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×