Jak w piekarniku - komentarze po 2. etapie Tour de France

Między innymi Erik Zabel, sześciokrotnie najlepszy sprinter Tour de France, przygotowywał Marka Cavendisha do tego tak obfitego w sukcesy sezonu. Brytyjczyk chwali sobie współpracę z niemiecką legendą kolarstwa, którego szlakiem w Wielkiej Pętli chce sam podążyć.

Krzysztof Straszak
Krzysztof Straszak

Marzeniem 24-letniego Cavendisha jest dotarcie w tym roku do Paryża i założenie na Polach Elizejskich zielonej koszulki najlepszego zawodnika klasyfikacji punktowej. W tejże wyjedzie na trasę trzeciego etapu, gdzie znów będzie faworytem: do swojego szóstego już etapowego triumfu w Tour de France.

- Moi koledzy wykonali dzisiaj świetną robotę - powiedział po wygranej w niedzielę. - Byłem za Georgem Hincapiem i Markiem Renshaw, który opuścił mnie na 250 m przed metą. Ostatnia prosta była łatwa, ale wcześniej było wystarczająco gorących punktów. Na szczęście ośmiu ludzi w zespole było do mojej dyspozycji - wyjaśnił.

- Wszyscy członkowie zespołu są świetnymi, mądrymi ludźmi. Wielu zawodników odgrywa rolę w moich zwycięstwach. W Columbii mamy najzwyklejsze pragnienie wygranych; mamy talent i doświadczenie. Kiedy wszystko to ze sobą współgra, działamy dobrze - powiedział.

- Wygranie etapu w Tourze to zawsze piękny czas. Gdy etap jest jednak tak trudny jak dzisiaj to łatwiej jest się wykurować po takim zwycięstwie. Poza tym noszę zieloną koszulkę... To świetne uczucie, cel każdego sprintera. Ale koszulka jest nagrodą za dobry sprint, a nie celem samym w sobie - tłumaczył.

Kolarz z wyspy Man opowiedział też o incydencie z Kennym van Hummelem (Skil-Shimano). - Jego kierownica dotknęła mojego roweru. To nie powinno się zdarzyć w tak ważnym wyścigu - powiedział.

Piekarnik

Skąpane w słońcu Brignoles obejrzało metę pierwszego etapu ze startu wspólnego tegorocznego Touru. - Jeśli ktoś cierpi z powodu upału to jestem to ja, Brytyjczyk - powiedział Cavendish. - Jak widać jestem czerwony, ale od kiedy przeprowadziłem się do Włoch, to słońce przeszkadza mi coraz mniej - przyznał.

- Czuliśmy się jak w piekarniku - powiedział lider Fabian Cancellara (Saxo Bank). - Ucierpniałem przez ten upał ja i cały peleton - przyznał. - Zapytałem się managera o temperaturę i powiedział, że było 40 stopni! Oczywiście dużo piliśmy. Z powodu tego upału niektórzy tracili koncentrację w końcówce - powiedział Szwajcar.

- Zachowam żółtą koszulkę co najmniej do drużynowej czasówki we wtorek. Potem zobaczymy jak to się potoczy dzień po dniu - powiedział Cancellara, który trzeci raz zaczyna Wielką Pętlę jako lider.

Na szosie leżał w niedzielę jego kolega klubowy Fränk Schleck, starszy z luksemburskich braci. - Ma tylko powierzchowne zadrapania na biodrze - zdradził Bjarne Riis, manager Saxo Bank.

Gorzej było z Belgiem Jurgenem Van De Walle (Quick Step), który potłukł się, dojechał do mety, ale przeszedł potem szereg badań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×