Polska sportsmenka o epidemii: "jesteśmy silnym narodem, wygramy z koronawirusem"

Marta Lach - medalistka mistrzostw Europy i akademickich mistrzostw świata - apeluje do Polaków, aby nie łamali społecznej kwarantanny. Wierzy, że szybko wrócimy do normalnego życia. - Co nas nie zabije, to nas wzmocni - mówi.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski
Marta Lach podczas Wyścigu Dookoła Norwegii, rok 2019 Getty Images / Luc Claessen / Marta Lach podczas Wyścigu Dookoła Norwegii, rok 2019.
Dla Marty Lach to miał być przełomowy sezon. Celem medalistki mistrzostw Europy w kategorii Orliczek oraz akademickich mistrzostw świata były kolejne sukcesy, ale już wśród seniorek. Nieprzypadkowo fachowcy twierdzą, że zawodniczka CCC Liv to wielki talent. Zawodniczka, która w niedalekiej przyszłości będzie walczyła o zwycięstwa w największych i najbardziej prestiżowych wyścigach świata.

Całą zimę ciężko pracowała, aby już od wczesnej wiosny prezentować wysoką formę. Nic z tego. Na razie zamiast ścigać się, jest w Polsce, w Głębowicach. Mimo obecnej sytuacji nie denerwuje się. - Wiem, że ta ciężka praca wykonana zimą nie pójdzie na marne - mówi z optymizmem 23-latka. - Ona nie ucieknie, przecież wcześniej czy później wrócimy na szosę.

"Nie chcę mieć wyrzutów sumienia"

Głębowice to mała wioska niedaleko Oświęcimia, mieszka tutaj niewiele ponad tysiąc ludzi. W tym miejscu stoi rodzinny dom zawodniczki. Tutaj przebywa podczas społecznej kwarantanny ogłoszonej z powodu epidemii koronawirusa. Nie nudzi się.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Radosław Majdan szczerze o obniżkach pensji dla piłkarzy. "Sportowcy nie mają wyjścia. Kluby przestały zarabiać"

Lach: - mam rozpisane treningi, zarówno szosowe, jak i siłowe. Do soboty (4 kwietnia - przyp. red.) wsiadałam na rower i jeździłam po lokalnych, pustych drogach. Przecież to moja praca. Jednocześnie pasja i poczucie wolności. Jednak postanowiłam, że teraz przejdę na treningi na ogródku, na trenażerze. Zaczynam się bać, że przez moją pracę zakażę się, a potem choroba zaatakuje moich najbliższych. Nie chcę mieć wyrzutów sumienia. Kocham swoich rodziców, braci.

Skoro zawodowa zawodniczka potrafi trenować w domu, to sportowcy-amatorzy powinni tym bardziej posłuchać zaleceń premiera Mateusza Morawieckiego i ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego.

- Jako kraj zareagowaliśmy bardzo szybko i bardzo skutecznie - twierdzi zawodniczka. - Tym bardziej wierzę, że będzie dobrze. Już wkrótce. Jesteśmy silnym narodem, wygramy z koronawirusem. Tylko uważajmy na siebie i słuchajmy rządzących. Co nas nie zabije, to nas wzmocni.

"Prezes łatwo się nie podda, my też"

Epidemia uderzyła jednak nie tylko w społeczeństwo, nie tylko w gospodarkę, ale i w sport. 2 kwietnia przewodniczący Rady Nadzorczej CCC, Dariusz Miłek (TUTAJ więcej szczegółów >>) przyznał publicznie, że największy sponsor CCC Liv, ale również CCC Team czy CCC Development Team ma problemy i być może będzie musiał wycofać się z kolarstwa.

Dzień później w ekipie CCC Team wprowadzono potężne cięcia wydatków. Okrojono wypłaty kolarzy, zawieszono część kontraktów osób współpracujących (mechaników, masażystów, itp.). - Gdy sezon zostanie wznowiony, mamy nadzieję przywrócić do pracy tylu pracowników, ilu będziemy w stanie - powiedział dyrektor generalny ekipy, Jim Ochowicz (więcej przeczytasz TUTAJ >>).

Czy jest zagrożona przyszłość kobiecej ekipy CCC Liv? - Na razie nie wiadomo nam nic o cięciach czy ograniczeniu budżetu - tłumaczy Lach. - Jako zawodniczki robimy wszystko, aby być w optymalnej formie, kiedy będziemy mogły wrócić do ścigania.

Zawodniczka znów jest optymistką: - prezes Miłek to były kolarz, twardy człowiek, on się łatwo nie podda. My też, jako sportowcy, jesteśmy silni, potrafimy przetrwać nawet najtrudniejsze chwile. Wierzę, że uda nam się jakoś wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

Największe marzenie? Medalistka olimpijska

Największą gwiazdą zespołu CCC Liv jest Marianne Vos. Holenderska zawodniczka to dwukrotna mistrzyni olimpijska, 10-krotna mistrzyni świata zarówno w kolarstwie szosowym jak i kolarstwie przełajowym to światowa legenda. Polka próbuje czerpać garściami z jej doświadczenia.

- Jest o tyle łatwiej, że Marianne to bardzo sympatyczna i otwarta kobieta, super koleżanka - mówi Lach. - Nie ma w sobie krzty gwiazdorstwa. Podpatruję jak trenuje, jak pracuje, nawet jak jeździ podczas wyścigów. Ma wrodzoną umiejętność przewidywania, co w danej sytuacji zrobią rywalki. Dzięki temu potrafi zaatakować w odpowiedniej chwili.

Kiedy Lach była dzieckiem, powoli wkręcała się w kolarstwo, wpisała w wyszukiwarkę właśnie "Marianne Vos" i... - Aż chwyciłam się za głowę, jak zobaczyłam jej listę sukcesów - śmieje się teraz. - Pomyślałam, że chcę być jak ona.

Pytam więc, co za 5-7 lat pokaże wyszukiwarka internetowa, jak wpiszę frazę "Marta Lach". - Medalistka olimpijska - mówi bez sekundy zawahania i z ogromną pewnością w głosie zawodniczka CCC Liv.

Paryż 2024. To jest cel

Zawodniczka nie tylko marzy o medalu, ale ma nawet wyznaczony "termin" wywalczenia medalu. - To będzie w Paryżu, w 2024 roku - przekonuje.

Jeżeli kariera Marty Lach będzie nadal się rozwijać tak wzorcowo i tak dynamicznie, to ten cel nie będzie tylko nieosiągalnym marzeniem młodej dziewczyny. - Mam to z tyłu głowy, na każdym treningu o tym myślę - dodaje.

Kiedy wszystkie zawodniczki CCC Liv są "zamknięte" w swoich domach, to można czegoś się uczyć od Vos, czy innych doświadczonych koleżanek?

- Jasne, że tak - przekonuje. - Jesteśmy w stałym kontakcie, mamy wideokonferencje, trenujemy razem dzięki specjalnym aplikacjom komputerowym. Mamy nawet szkolenia teoretyczne. Uczymy się taktyki, strategii, wspólnej jazdy w peletonie. Naprawdę wykorzystujemy ten czas maksymalnie, jak się da.

"Czas od Boga"

A co poza treningami i wideokonferencjami z członkami CCC Liv? - Jestem osobą rodzinną, więc z przyjemnością wykorzystuję ten wolny czas, aby pograć z najbliższymi w scrabble, kalambury czy inne gry planszowe - wyjaśnia. - Uwielbiam to, podczas sezonu to często niemożliwe.

Lach jest również studentką krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. Podczas epidemii jest trochę więcej czasu, aby wgryźć się w tematykę, która ją interesuje. Np. fizjologię. - Dostajemy mailem różne zadania, projekty, jest co robić - mówi zawodniczka.

23-latka ukończyła już studia licencjackie, teraz jest na pierwszym roku studiów magisterskich, ale ciągle myśli perspektywicznie. Nieco nieśmiało, ale dość pewnie wspomina o doktoracie. Z jakiej dziedziny? - Z fizjologii - odpowiada.

Lach: - tak sobie myślę, że ta epidemia nie dzieje się bez powodu. Dostaliśmy ten czas od Boga, aby go wykorzystać inaczej niż do tej pory. Po prostu lepiej. Zatrzymajmy się na chwilę, zastanówmy nad naszym życiem, zwolnijmy.

Czy już w czerwcu kolarstwo wróci na szosy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×