NBA: Celtowie odczarowali Quicken Loans Arena

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mimo kapitalnej gry LeBrona Jamesa, Cleveland Cavaliers nie poradzili sobie na inaugurację ligi NBA z Boston Celtics. W szeregach zwycięzców brylował tercet, który zapewnił im mistrzostwo ligi przed dwoma sezonami - Kevin Garnett, Paul Pierce i Ray Allen.

W tym artykule dowiesz się o:

Mistrzowie sprzed dwóch lat wygrali hitowo zapowiadający się pojedynek na otwarcie nowego sezonu. Drużyna prowadzona przez Zielony Tercet zwyciężyła w Quicken Loans Arena po raz pierwszy od grudnia 2004 roku! Paul Pierce miał 23 punkty i 11 zbiórek, w tym cztery kluczowe oczka w końcówce ostatniej odsłony. Ray Allen dorzucił 16 punktów, a Kevin Garnett 13 i 10 zbiórek. Dla podkoszowego Celtów był to pierwszy oficjalny mecz od końca marca.

Kapitalne zawody rozegrał LeBron James, autor 38 punktów, 8 asyst, 4 zbiórek I 4 bloków. Najlepszy zawodnik minionych rozgrywek dwukrotnie popisywał się niezwykle efektownymi blokami (Na Rondo i Allenie), lecz jego wysiłek spełzł na niczym. Tylko 10 oczek do dorobku Cavs dołożył Shaquille O’Neal. Wielki Kaktus rozpoczął mecz z wielkim impetem, ale po przerwie zaledwie raz przedziurawił kosz rywala.

- Wolelibyśmy rozpocząć sezon od stanu 1-0, ale przed nami jeszcze 100 rożnych meczów. Będzie dobrze. Byłem w zespołach, które rozpoczynały od 0-1, 0-5, 5-0, 10-0. To wszystko jednak ma małe w przypadku wygrania całości - mówił w swoim stylu O’Neal.

Początek należał jeszcze do Kawalerzystów. Prowadzenie 21:7, a po niesamowitej trójce Jamesa 24:12. Aktywny pod koszem był O’Neal i zapowiadało się na świetny występ duetu gospodarzy. Z czasem jednak inicjatywę przejmowali goście, a wspominane trio grało jak za dawnych lat. Po Garnecie nie było już widać żadnych śladów kontuzji, Allen jak zwykle nie grzeszył skutecznością, ale "swoje" zrobił, z kolei Pierce w swoim stylu raz za razem punktował przeciwnika.

- To był dobry Pierwszy Dzień. Z psychologicznego punktu widzenia to ważne zwycięstwo, zwłaszcza że nie wygraliśmy w tym miejscu od kilku lat. To świetne uczucie przyjechać tutaj i zwyciężyć. Następnym razem kiedy tu przyjedziemy, będziemy wiedzieć, że można tego dokonać - powiedział Pierce.

Od wygranej nowy sezon rozpoczęli także koszykarze Los Angeles Lakers. W derbach Miasta Aniołów mistrzowie NBA i główni faworyci do triumfu w obecnych rozgrywkach pokonali lokalnego rywala, choć ich gra nie wyglądała jeszcze najlepiej. Jeziorowcy musieli radzić sobie bez Pau’a Gasola, z kolei Clippers bez debiutanta Blake’a Griffina. Obaj narzekają na urazy.

33 punkty dla zwycięzców zdobył Kobe Bryant, a 26 dołożył Andrew Bynum obchodzący swoje 22. Urodziny. 10 oczek i 5 zbiórek miał Ron Artest, pozyskany w letniej przerwie z Houston Rockets. Późniejsi triumfatorzy wygrali pierwszą kwartę 32:22, lecz w kolejnych odsłonach gra była bardziej wyrównana. - Zawsze ciężko gra się po takich uroczystościach - mówił po meczu Phil Jackson. Jego zespół przed początkiem pojedynku otrzymał mistrzowskie pierścienie i okazałe trofeum z rąk komisarza Davida Sterna.

Niespodziewaną porażkę zanotowali Dallas Mavericks, przegrywają u siebie w domu z Washington Wizards. Goście osłabieni brakiem Antawna Jamisona mogli jednak liczyć na Gilberta Arenasa. Agent Zero, który w ciągu dwóch ostatnich sezonów rozegrał tylko 15 spotkań, zdobył 29 punktów i miał 9 asyst. Jego gra wprawiała w osłupienie nie tylko komentatorów, ale także kibiców Dallas. Wśród gospodarzy Dirk Nowitzki zgromadził 34 punkty, ale przy miernej skuteczności 10/25.

Cleveland Cavaliers - Boston Celtics 89:95 (28:21, 17:30, 20:21, 24:23)

(L. James 38, M. Williams 12, S. O’Neal 10 (10 zb), A. Parker 10 - P. Pierce 23 (11 zb), R. Allen 16, K. Garnett 13 (10 zb))

Dallas Mavericks - Washington Wizards 91:102 (21:21, 29:35, 24:21, 17:25)

(D. Nowitzki 34, S. Marion 16, J. Barea 13 - G. Arenas 29, A. Blatche 20, R. Foye 19)

Portland Trail Blazers - Houston Rockets 96:87 (23:23, 31:18, 21:15, 21:31)

(T. Outlaw 23, B. Roy 20, M. Webster 14 - A. Brooks 19, T. Ariza 12, K. Lowry 12)

Los Angeles Lakers - Los Angeles Clippers 99:92 (32:22, 27:28, 17:25, 23:17)

(K. Bryant 33, A. Bynum 26 (13 zb), L. Odom 16 (13 zb) - E. Gordon 21, C. Kaman 18 (16 zb), M. Camby 14)

Źródło artykułu: