Dwa punkty były na wyciągnięcie ręki - relacja z meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - Rosa Radom

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Koszykarze KPSW Astorii przed meczem z faworyzowaną Rosą Radom porażkę różnicą dwunastu punktów wzięliby w ciemno. Jednak po udanej pierwszej połowie bydgoszczanom pozostał spory niedosyt.

Tym bardziej, że do przerwy podopieczni Jarosława Zawadki prowadzili 49:33. Radomianie nie mogli zatrzymać bydgoszczan na linii 6,75 cm (7/11 za 3). To głównie ze względu na świetną skuteczność w tym elemencie koszykarskiego rzemiosła Rosa jeszcze na początku trzeciej kwarty traciła do ''Asty'' aż dziewiętnaście punktów. Jednak większe pole manewru wśród swojej kadry miał trener Piotr Ignatowicz.

- W pierwszej połowie straciliśmy aż pięćdziesiąt punktów i w konsekwencji musieliśmy po przerwie zwiększyć pressing w defensywie - podkreślił szkoleniowiec Rosy. - Dlatego też zdecydowałem się na kilka roszad w zespole. Trzeba było wrócić do naszych ustawień z początku rozgrywek. To zdało efekt, kiedy na parkiecie przebywali obyci w mojej ekipie zawodnicy. Prawdziwym kluczem do wygranej była jednak obrona strefowa, a kluczowi gracze stanęli na wysokości zadania.

- W pierwszej połowie byłem wręcz zaskoczony skutecznością trójek. Wiedziałem jednak, że w drugiej połowie tak łatwo już z tym nie będzie i to się sprawdziło - potwierdził opiekun ''Asty''.

Drugim problemem bydgoszczan był brak sił, bo przy zagęszczonej strefie rywali miejscowi popełniali w ofensywie coraz więcej błędów. Rosa z każdą minutą odrabiała przewagę, a po ''trójce'' Pawła Wiekiery na cztery minuty przed końcem wyszła na prowadzenie 65:66, a potem już tylko grając spokojną koszykówką radomianie podwyższali rezultat na swoją korzyść. To był decydujący moment w tym meczu, bowiem próbujący odrobić stratę gospodarze nie trafiali nawet z rzutów wolnych.

- W pierwszych dwudziestu minutach pokazaliśmy świetną defensywę. W trzeciej kwarcie właśnie tego zabrakło. W ciągu dziesięciu sekund rywale zebrali z naszej tablicy więcej piłek niż wcześniej przez pierwszą połowę. W tym momencie Rosa uwierzyła w swoje możliwości, zaczęła grać bardziej ofensywie. Ponadto szybko pięć fauli złapał Sebastiana Laydycha. Jego trójek nam zabrakło w czwartej kwarcie - podsumował spotkanie Jarosław Zawadka.

KPSW Astoria Bydgoszcz - Rosa Radom 69:81 (24:20, 25:13, 10:19, 10:29)

Astoria: D.Szyttenholm 14 (1x3), Ł.Paul 11, S.Laydych 8 (2x3), S.Grzesiński 8 (2x3), R.Plebanek 8 (2x3), A.Gliszczyński 8 (2x3), M.Bierwagen 6, I.Trela 3, P.Robak 2, A.Szopiński 1.

Rosa: P.Kardaś 14 (2x3), P.Wiekiera 14 (2x3), A.Donigiewicz 11 (1x3), M.Nikiel 11, J.Zalewski 11, H.Radke 8, M.Przybylski 4, E.Podkowiński 4, M.Maj 3, R.Cetnar 1, A.Urbaniak 0, P.Piros 0.

Źródło artykułu: