Michał Musijowski: Ten mecz był niesamowity

Choć od niedzielnego spotkania Polonii z SIDEn-em Toruń minęło już trochę czasu, to na Podkarpaciu po zwycięstwie gospodarzy emocje nadal nie opadły. Nie ma się też co temu dziwić, bowiem podopieczni Macieja Milana komplet punktów wywalczyli w nieprawdopodobnych okolicznościach.

Adam Popek
Adam Popek

Prawdą jest, że jeszcze przed rozpoczęciem kolejki wiele osób spodziewało się wyrównanej rywalizacji. Obie drużyny bowiem, pod względem potencjału niewiele się od siebie różnią i z racji na ostatnie porażki ich celem numer jeden było osiągnięcie korzystnego rezultatu. - Przypuszczaliśmy, że walka na parkiecie trwać będzie do ostatnich minut. W końcu mierzyły się ze sobą kluby, które w ligowej hierarchii zajmują podobne pozycje, a także walczą o udział w fazie play off - przyznaje zawodnik Polonii, Michał Musijowski.

Wraz z końcową syreną jednak cieszyć mogli się tylko gospodarze, którzy w decydującej batalii dokonali nie lada wyczynu. W ostatnich trzydziestu sekundach zdobyli oni pięć punktów z rzędu, dzięki czemu ostatecznie okazali się lepsi o jedno "oczko". Dla "Przemyskich Niedźwiadków" bez wątpienia był to najbardziej spektakularny triumf w obecnej edycji rozgrywek. - Prawdą jest, że ten pojedynek był wręcz niesamowity. Myślę, że zarówno kibicom, jak i nam, koszykarzom adrenalina mocno się udzieliła. W zasadzie do końca nie było wiadomo kto okaże się lepszy, więc radość z sukcesu była naprawdę ogromna - z satysfakcją dodaje wychowanek "Lonii".

Nie da się ukryć, że w pewnym momencie sytuacja jego teamu była niewesoła. Wszystko dlatego, że torunianie wypracowali sobie bezpieczną przewagę i nic nie wskazywało na to, by wkrótce mieli ją utracić. - Pamiętam, że jeszcze w czwartej kwarcie było bardzo ciężko. Nasza strata do SIDEn-u oscylowała wokół dziesięciu punktów i można było mieć pewne obawy o naszą przyszłość. Jednakże my w tych newralgicznych momentach nie zwiesiliśmy głów i z ogromną wiarą w zwycięstwo dążyliśmy do upragnionego celu. Jak się później okazało, taka postawa bardzo się opłaciła - wspomina niedzielne wydarzenia popularny "Musik".

Co ciekawe, taka dramaturgia wcale nie musiała mieć miejsca, gdyby poloniści w pierwszej połowie byli nieco bardziej skoncentrowani. To właśnie w początkowych dwudziestu minutach popełnili oni najwięcej błędów, przez co po zmianie stron długo musieli gonić wynik. - Najsłabszy w naszym wykonaniu był sam start. Wtedy nasza postawa była daleka od oczekiwań, a rywal momentalnie to wykorzystał. W związku z tym niemal do końca byliśmy w gorszym położeniu. Na szczęście tuż przed finiszem przejęliśmy prowadzenie, które zapewniło nam wygraną - dopowiada jeden z najlepszych rozgrywających na zapleczu Tauron Basket Ligi.

Uczciwie trzeba dodać, że przemyski team pokazał w tym starciu ogromny charakter. Mimo licznych niepowodzeń ambitnie walczył o swoje i dostał za to godną zapłatę. - Wygrana w takich okolicznościach na pewno korzystnie wpłynie na morale całego kolektywu, a także doda nam pewności siebie. Tym zwycięstwem pokazaliśmy na ile nas stać i mam nadzieję, że nadal będziemy tak mocno wierzyć we własne umiejętności - kończy 22-letni zawodnik.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×